-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Appendix do „Kredytu i wojny t. II” Gabriela Maciejewskiego czyli oślepiająca groza błękitu cz. 1

Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że jest to appendix przede wszystkim do rozdziału o niekoronowanym władcy diaspory w XI stuleci znanym jako Majmonides, inaczej Mosze Ben Majmon lub z arabska Abu Imran Musa Ibn Majmun. Ale w zasadzie jest appendix do centralnego tematu tej niesamowitej opowieści p. Maciejewskiego o barwierstwie i średniowiecznych politycznych (merkantylnych) zmaganiach, który subtelnie wije się między jej wierszami.

https://www.ruthschreiber.com/wp-content/uploads/2018/12/Screen-Shot-2018-12-15-at-21.18.27-768x565.png

List Dawida Ben Majmona to swego starszego brata Mojżesza Ben Majmona (Majmonidesa) znaleziony w dokumentach z kairskiej genizy (schowek przy synagodze).

Na marginesie, pochwalę się, mili państwo, że kilka tygodni temu skończyłem lekturę Kredytu i wojny nr 2. Nie mogłem tego dokonać w ciągu „jednej nocy”, choć chciałem. Teoretycznie było to możliwe, jest to albowiem narracja wciągająca jak powieści Mackiewicza, ale musiałem co rusz odmawiać sobie tej przyjemności z racji kuśtykającej doczesności, która ciągle domagała się uwagi i troski. No dobra, niech se ma. Dostała swoje. Teraz czas na owoce medytacji. Ale, uwaga, nie tylko medytacji.

Pisze albowiem p. Maciejewski: „Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, które postawił Graetz – dlaczego rodzina Majmonidesa wybrała Fez (jako pierwszy cel 'ucieczki', jakoby ucieczki, z Hiszpanii ogarniętej przez Almohadów)? Wszak uciekał od Almohadów, do których to miasto należało? Pewną wskazówką może być historia młodszego brata wielkiego filozofa, Dawida. O jego losach dowiadujemy się od samego Gaetza, który pisze, … że brat ów był kupcem. Handlował głównie z Indiami, a pewnego dnia jego statki, w które zainwestowali wszyscy członkowie jego rodziny, w tym także Mojżesz, zatonęły na Oceanie Indyjskim w nieznanych bliżej okolicznościach. Graetz pisze, że Dawid Majmuni handlował głównie klejnotami. Musimy przyjąć to do wiadomości, ale po klejnoty nikt nie wyprawia się do Indii statkami, o czym warto także przypomnieć.” str. 243

Patrząc wstecz na te kilka dni dość intensywnej kwerendy w źródłach internetowych, przeplatanych długimi interwałami spotkań z wałami doczesności, muszę stwierdzić, że opowieść p. Maciejewskiego jest jak koło ratunkowe, którego zapewne nie posiadał nieszczęsny Dawid Ben Majmon. Z jednej strony opowieść nr 2 o Kredycie i wojnie wypchnęła mnie na ten „Ocean Indyjski" i sprawiła, że wpadłem tam nie tylko w huragan monsunowy, która prawdopodobnie zatopił flotę Dawida, ale nadto w otchłań o ciemności i głębokości, przy której Rów Mariański to wygląda jak rów irygacyjny. Chodzi tu o kwestię arcy-talmudyczną, wybitnie kabalistyczną i razem barwierską, czyli merkantylną, która zwie się po hebrajsku tekhelet a oznacza kolor niebieski a nawet błękitny. W Księdze liczb znajdujemy taki nakaz: „I mówił znowu Pan do Mojżesza: «Powiedz Izraelitom, niech sobie zrobią frędzle na krajach swoich szat, oni i ich potomstwo, i do każdej frędzli użyją sznurka z fioletowej purpury. Dla was będą te frędzle, a gdy na nie spojrzycie, przypomnicie sobie wszystkie przykazania Pana, aby je wypełnić - a nie pójdziecie za żądzami swego serca i oczu, przez które plamiliście się niewiernością - byście w ten sposób o wszystkich moich przykazaniach pamiętali, pełnili je i tak byli świętymi wobec swojego Boga.” (Kl: 37-40) Polskie tłumaczenie mówi o fioletowej purpurze owych frędzli. Według tłumaczy Biblii tysiąclecia takie jest znaczenie owego słowa tekhelet. Talmud zaś naucza o kolorze niebieskim/błękitnym jako znaczeniu słowa tekhelet. Przy czym zauważyć należy, że religijne i hierarchiczne (społeczne) znaczenie kolorów w starożytności nie jest opisywane jednoznacznie lub też zależy od okresu. Pewne źródła piszą o kolorze niebieskim w starożytnym Rzymie jako przysługującym ludziom ciężkiej pracy, czyli ówczesnej niższej klasie pracującej, nie niewolnikom. Inne źródła podają, iż niebieska purpura była zarezerwowana dla cezarów i arystokracji, przy czym chodzi tu o starożytną elitę imperium rzymskiego po narodzinach Zbawcy. Nadto niebieska purpura nie jest tym samym co kolor niebieski. Jest raczej odcieniem purpury, być może fioletowym, czy jakimś takim, uzyskiwanym w dawnej Fenicji (na północ od Tyru aż do Trypolisu i Arwadu) ze ślimaka morskiego (śródziemnomorskiego) Murex trunculus, którego pewna odmiana była surowcem do produkcji czerwonej purpury. Jak widzicie, mili państwo, jest to pierwszy poziom „zapadki mariańskiej”, w którą wpada nadto ciekawski czytelnik internetowy. Zaliczenie tego pierwszego dna przyprawia o fioletowo-błękitny zawrót głowy, przeplatany królewską purpurą sączącą się z rozbitego nosa. Ale to nie koniec atrakcji.

Zachował się albowiem list Dawida Ben Majmon do swego brata, skreślony jego niezemdlałą ręką, odnaleziony w tzw. kairskiej genizie, czyli w zbiorze hebrajskich dokumentów z egipskich synagogi (w tym także kairskiej) przechowywanych na strychu Wielkiego Meczetu w Sanaa (Yemen). Tak jest, nie ma tu pomyłki, tako rzecze Roxani Eleni Margariti,, w opracowaniu Aden and the Indian Ocean Trade: 150 Years in the Life of a Medieval Arabian Port (Chapel Hill, NC: University of North Carolina Press, 2007, str. 14) z uniwersytetu Emery w USA, Eleni wymiataczka na "wysuniętej rubieży", zajmująca się strategiczną dziedziną bliskowschodniej historii gospodarczej. Aden rzecz jasna to port jemeński, który od prawieków był ogniwem merkantylnego systemu arabsko-indyjskiego, w którym ważną przystań znaleźli kupcy żydowscy i chrześcijańscy, którzy z kolei … ale o tym zaraz. Zwróćmy teraz uwagę na fakt doniosły: muzułmanie archiwizowali dokumenty hebrajskie, papirusy i inne należące do jakoby konkurencyjnej, znienawidzonej wspólnoty, drugiej po chrześcijańskiej. Obie zaś zwane są w Koranie jako „lud księgi”, takie tłumaczenie pojęcia ahl al-dhimma podawane jest nam do wierzenia. I można zgadywać że nadal archiwizują i nie tylko hebrajskie. Czyli zniszczenie, które niesie ze sobą ISIS, jest jedynie wybiórczą ściemą. Zaś dokumenty z kairskiej synagogi i jej genizy (schowka na dokumenty)w Wielkim Meczecie w Saana zwane są dzisiaj Księgą indyjską z powodów oczywistych, dotyczą bowiem handlu żydowskiego handlu z Indiami.

Prof. Margariti we wstępie do tej książki pisze wprost, że Żydzi i Chrześcijanie byli ważną, integralną częścią imperium islamskiego pod każdą dynastią. Pojęcie ahl al-dhimma tłumaczy nie jako „lud księgi” ale jako „lud paktu/układu/umowy”. Byli zakorzenieni w merkantylnym systemie muzułmańskim. Nie muszę państwu tłumaczyć jak działa taka purpurowa płachta na męskiego szowinistę jak ja, nadto fanatyka molizmu książkowego/internetowego. Po prostu dostaje on małpiego rozumu i nie zastanawia się, co owa płachta sobą przesłania. A tam za jej zasłoną ...

No więc piękna wymiataczka jak przystało na tajemniczą damę trzyma nas w niepewności i nie zdradza swego sekretu, a raczej sekretu Dawida. Zdradza jakoby ten sekret Ronit Yoeli-Tlalim, muzułmanin, wychwalający pod niebiosa islamską tolerancję w ReOrienting Histories of Medicine: Encounters along the Silk Roads, tolerancję które nawet Żydom i Chrześcijanom żyć pozwalała. A jakże. No powiedzmy, że przynajmniej czasami, gdy dopuszczała to Dimka, czyli dhimma, układ. Ronit Yoeli-Tlalim streszcza ten list na stronie 76. Choć zdaje mi się, że to streszczenie również jakaś zapadka. Albowiem angielskie tłumaczenie tego listu głosi, że Dawid pisze o przygodach w drodze z Qus nad Nilem (nie potrafię zidentyfikować tego portu) do Aydhab (podobnież) nad Morzem Czerwonym. Dalej, że w Aydabie nie ma towaru, nic „prócz indygo”. Pociesza Mojżesza, żeby się nie martwił jego planowaną wyprawą na Ocean Indyjski. Zdjęcie tego listu jest widoczne na stronie 14 książki p. Margariti. I rzecz jasna pod pierwszym akapitem mojego tekstu. Jego stan trochę przypomina ser szwajcarski, ale w sumie nie aż tak bardzo. Więc mamy dokument, który jest w połowie do odczytania. Na angielski przetłumaczono jego fragmenty tak jak tu podałem. Nie jestem zadowolony z tego tłumaczenia. A jeszcze mniej z faktu, że nie umiem czytać hebrajskiego pisma z XI w. Wnioskuję zatem, że albo tłumaczenie angielskie jest „nieprecyzyjne”. Albo Dawid wie, że list będzie otwierany przez osoby trzecie i czytany, i ściemnia. Albowiem jeśli indygo jest tak nędznym towarem, to po co wyprawiać się w niebezpieczną podróż przez Ocean Indyjski? Aha, po szlachetne kamienie. Z tym że problem polega na tym, że w górzystych rejonach Palestyny, Syrii, na Synaju i w Kaukazie, w całym basenie Morza Śródziemnego, nad Morzem Czarnym jest ich nadmiar. Są trudno dostępne. Ale dostęp do nich jest kwestia ceny. Za wielką wodą nie są tańsze. Koszty rejsu i należności dla pośredników, jak sądzę, wyrównuję ich cenę, albo i zwiększają. Graetz niestety należy do klasy „archiwistów”, którzy eksponują to, co jest w interesie organizacji przez nich reprezentowanych.

Nawigacja z wiatrami monsunowymi była już znana od starożytności, ale głównie przez indyjskich nawigatorów i arabskich. Wiedział coś na ten temat Pliniusz nadając monsunowi nazwę Hypalus (spod morza). Grecki podróżnik Hipallus dokłada dokładniejszą interpretację monsunów w latach 40 pierwszego stulecia po narodzinach Zbawcy. Potencjalnie Dawid Ben Majmon powinien znaleźć nawigatora obeznanego z wiatrami na Oceanie Indyjskim. Chyba że nawigator ów był opłacony i podsunięty przez „osoby trzecie” zainteresowane korespondencją między managerem przedsiębiorstwa handlowego, zarządzanego przez Mojżesza Ben Majomona, a jego bratem, a jeszcze bardziej ich planami. „Trzeci czytelnicy” rzeczonej korespondencji są dobrze zorientowani. Udawana nonszalancja Dawida zostaje właściwie przez nich odczytana właśnie jako udawana. Dawida zdradza decyzja o wyruszeniu na Ocean Indyjski, jego brawura i fragmenty listu w których pisze o swoim oddaniu wspólnej sprawie, o gotowości do poświęceń nawet bez wyraźnego nakazu ze strony brata.

Przytomnie Ronit Yoeli-Tlalim zauważa, że zatonięcie Dawida i floty zatapia samego Mojżesza Ben Majmon nie tylko w smutku, ale i w kłopotach finansowych. Niechybnie i ja bym zatonął w bezdennych zapadniach tego głębinowego świata, gdyby nie moje koło ratunkowe, moje bąbelki (co za bąbelki, do tego też dojdziemy), czyli Kredy i wojna insp. Zdanowicza, to znaczy chciałem powiedzieć insp. Maciejewskiego, i te jego dwa pytania, które rozświetlają mroki głębin: 1. "Za ile?"; 2. "Kto?" 

Kim zatem mogą być te „osoby trzecie”? Tylko konkurencją. Kto może stanowić tę konkurencję? Nie wiem. Być może coś nam się rozświetli w kolejnych odcinkach. Dość rzec na razie, że bracia Ben Majmon konkruncję mają ... Bo mieć muszą. 

CDN



tagi: ocean indyjski  gabriel maciejewski  kredyt i wojna  błękit rytualny  mojżesz ben majmon  dawid ben majmon  insp. zdanowicz  rów mariański 

Magazynier
18 grudnia 2021 19:54
6     1125    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @Magazynier
18 grudnia 2021 21:49

Magazynierze ! bąbelki to fizycznie oznacza gorszą wyporność/pływalność.

Czekam na CD.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
18 grudnia 2021 22:39

Nie w przypadku slimaczka Janthina janthina. CD wkrotce.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @Magazynier
19 grudnia 2021 09:23

Ostrożnie z wpadaniem w 'małpi rozum' bowiem ten małpi połknął w pewnym miejscu NIE:

...trzyma nas w niepewności i zdradza swego sekretu, a raczej sekretu Dawida. Zdradza jakoby ten sekret Ronit Yoeli-Tlalim, muzułmanin...

 

A kiedy ten list został cudownie odnaleziony? Taki detal ciekawi.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @saturn-9 19 grudnia 2021 09:23
19 grudnia 2021 10:02

Dzięki. Poprawiłem. Daty odnalezienia tych dokumentów nie mogę na razie znaleźć. W wyżej wymienionych nie ma. Muszę wygrzebać jakieś inne źródła.  

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier
19 grudnia 2021 10:35

Plus. Często w tym kontekście zastanawiałem się jak wyglądały relacje handlowe z tą indyjską gildią handlową https://www.livehistoryindia.com/story/snapshort-histories/the-indian-lords-of-trade/    https://en.m.wikipedia.org/wiki/Five_Hundred_Lords_of_Ayyavolu . Oni co prawda działali bardziej na wschodzie...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 19 grudnia 2021 10:35
19 grudnia 2021 12:28

No właśnie. To wygląda raczej na przepychanie się arabskich i żydowskich armatorów. Tylko jeśli indygo było w Aydabie, to po co płynąć do producenta? Jakość?

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować