-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Czy prof. Andrzej Nowak czytał 'Relację o państwie Polonia' w oryginale czyli znowu 'Merkantylizm, ezoteryka i reformacja' i dedykacja dla pewnego dyskutanta

Z pewnością czytał, bo angielskim posługuje się biegle, i jako wybitny badacz historii mógł wyciągnąć własne wnioski z tej lektury, zbieżne z tezami zawartymi w moim wprowadzeniu do Relacji o państwie Polonia. A jednak w źródłach i bibliografiach do 5. tomu Dziejów Polski prof. Andrzej Nowak wymienia moje tłumaczenie raportu Johna Peytona Jr., czyli Relację o państwie Polonia i Prowincjach Połączonych z tą Koroną A. D. 1598., w tłumaczeniu i opracowaniu Wacława Grzybowskiego. Nie podaje nazwy wydawnictwa, ale taką przyjął formułę: przy żadnym z cytowanych źródeł nie podaje nazwy wydawnictwa, jedynie jego siedzibę i rok wydania. W przypadku Relacji jest to Szczęsne 2021. Wystarczy. Innego wydawnictwa w Szczęsnym nie ma.

A zatem źródłem poniższego cytatu z Dziejów Polski prof. Nowaka jest nie tylko własna lektura Relacji Peytona, ale lektura wprowadzenia i tłumaczenia mojego autorstwa, co widać w poniższym cytatcie. Prof. Nowak cytuje również fragment tłumaczenia i streszcza jedną z tez mojego wstępu. Chodzi tu o część tezy napiętnowaną przez dr. Kalinowską i prof. Kowalskiego w ich recnezji mojego wprowadzenia, w którym według nich: "mamy do czynienia z sytuacją, w której chęć przyciągnięcia czytelnika zdaje się całkowicie przysłaniać wszelkie inne kwestie związane z procesem przygotowania edycji źródłowej. W efekcie Grzybowski wdaje się we 'Wstępie' w zawiłe analizy treści traktatu, co raz dopatrując się — zarówno w samym tekście, jak i w działaniach osób związanych w jakiś sposób z jego powstaniem — potajemnych knowań, skomplikowanych intryg oraz dalekosiężnych planów politycznych, którym brak jednak jakiegokolwiek poparcia w źródłach czy choćby cienia prawdopodobieństwa." (http://www.przegladhistoryczny.pl/pl/content/przegląd-historyczny-rok-2022-tom-113-zeszyt-1) Częścią ową jest negatywna rola Jana Zamoyskiego, destrukcyjna wobec stabilizacji Rzeczypospolitej pod berłem Stefana Batorego i Zygmunta Wazy a także rola wielkiego kanclerza koronnego w sporządzeniu Relacji. Pierwsza teza nie jest to moją własną, jest streszczeniem wybitnego dzieła Przemysława Szpaczyńskiego, Mocarstwowe dążenia Zygmunta III w latach 1587-1618. Rozumiem, że dr Kalinowska i prof. Kowalski nie mieli czasu zapoznać się z tym opracowaniem, fundamentalnym dla zrozumienia owej epoki. Inaczej jednak było w przypadku prof. Andrzeja Nowaka, który Szpaczyńskiemu przyznał rację. Rozumiem, że "zawiłe analizy treści traktatu" zmęczyły obojga recenzentów. Nie mam pretensji. Ale jednak historiografia i politologia, bo również o nią mi tu chodziło, nie może sprowadzać się do memów, do haseł. Historia, polityka i merkantylność to złożone procesy. 

Spójrzmy zatem na bardzo ważny fragment Dziejów Polski Andrzeja Nowaka, który tę epokę pokazuje w ten właśnie sposób, jako złożony proces podejmowania decyzji przez  wielu uczestników historii:

„Kiedy poddani stają się obywatelami i zaczynają zabierać głos decydujący w sprawie podatków – od tego zależy wojna – te dwie swoiste logiki stają naprzeciw siebie: logika wolności (od podatku, od ciężaru państwa) i logika imperialnej dumy, która skupia się najczęściej wokół włądcy, służących mu pisarzy i wodzów. Tam, gdzie nie ma obywateli, nie ma tego 'problemu'. Oczywiście nie każdy władca ulega imperialnej logice i nie w każdej republice jej obywatele rezygnują z myśli o pdobojach. Łatwiej jest owe dwie logiki połączyć w takim systemie, gdzie handel, ekspansja ekonomiczna jest głównym, a przynajmniej istotnym narzędziem podboju, gdzie podatek (na imperialną eksapnsję i kontrolę) może zostać uznany za dobrą inwestycję. Tak w Rzeczypospolitej polsko-litewskiej jednak nie było.

Jak było, to zgrabnie opisał przybysz z handlowego imperium Elżbiety I, angielski szpieg, któremu Jan Zamoyski udostępnił kanclerskie archiwa, żeby lepiej mógł poznać Rzeczypospolitą. Znana od dawana Relację o państwie Polonia i Prowincjach Połączonych z tą Koroną A. D. 1598 przypisywana najczęściej Williamowi Bruce'owi, zatrudnionemu przez wielkiego kanclerza w Akademii Zamojskiej w roli profesora prawa. Niedawno jednak ustalono, że ten szczegółowy raport w rzeczywistości opracował John Peyton Jr., młody 'dyplomata' w służbie Elżbiety, którego Zamoyski przyjmowała w ramach subtelnej gry o własne interesy – przeciw królowi. W swej rzeczywiście inteligentnej analizie angielski obserwator pdsumował w tych zdaniach paradoks ustroju Rzeczypospolitej: 'Polacy choć sprytnie okradali domenę (czyli zmienjszyli dochody króla i jego samodzielność), ani nie odcięli się od państwa, anie nie pozwolili, by coś z niego zostało wyciśnięte, lecz tylko dla osłabienia króla i poprawy ich własnych włości przekształcili publiczne we wspólne, do czego każdy szlachcic ma tytuł. To zaś z pewnością jest szkołą cnoty, która zachęca ich do obywatelskich i wojennych cnót, czyniąc ich pilnymi w dobru wspólnym, z powodu którego wszyscy oni czynią jako wspólnicy lub mający nadzieję być takimi. Z tego powodu wybierają królów, którzy mogą powiększyć i wzbogacić państwo, przez co ich zasobność się powiększa i zostaje obcięta tylko przez utratę jakiejś prowincji.' Osłabiać, a w każdym razie czujnie kontrolować króla, władzę centralną, bo może zagrozić wolności obywateli, ale jednocześnie nie odcinać się od pańśtwa rozumianego jako wspólnota, jako wspólna własność – to jest formuła eliksiru Rzeczypospolitej.” (Andrzej Nowak, Dzieje Polski. Tom V, recenzenci prof. Edward Opaliński, prof. Wojciech Polak, Kraków, Biały Kruk, 2021, str. 440, 442: )

Arcyciekawy fragment, który jednak nasuwa nowe pytanie, czy magnateria, tzw. królewięta, Szydłowieccy, Górkowie, Radziwiłłowie, Ostrogscy, Firlejowie, Zborowscy itp., również byli obywatelami. Pytanie to można utrudnić dodając pewną subtelność, podsuniętą przez pewnego wnikliwego słuchacza wykładu prof. Anny Kocur-Filipczyk na zeszłorocznej konferencji w Kazimierzu Dolnym, który w dyskusji zgłosił bardzo ważny temat relacji między finansowymi problemami polskich władców a własnością lenną i alodialną, dziedziczną, wolną od wszelkich lennych i fiskalnych zobowiązań.

Tutaj mam okazję zadedykować ten tekst temu właśnie dyskutantowi i podziękować mu, w kuluarach udzielił mi bowiem wyczerpujących wyjaśnień. Moja wdzięczność będzie jeszcze większe, jeśli skomentuje ten problem w dyskusji pod tym tekstem.

Dlaczego ta sprawa jest ważna? Dlatego, że z jednej strony magnaci tej miary, co Zamoyski i Radziwiłłowie, w istocie giganci alodialni, poparli i zaangażowali się w wojnę moskiewską króla Stefana. Z drugiej, tacy magnaci jak Firlejowie, o nieco mniejszych włościach, ale jednak alodialnych, piastujący ważne państwowe urzędy, swoimi wpływami pośród średniozamożnych inspirowali frondę przeciw moskiewskiej wyprawie Batorego. Wspomagała ich powiązana z nimi ambitna szlachcta, np. Kochanowscy, a także szlachta o magnackich ambicjach, tacy jak Zborowscy. Oczywiście trudno wymagać by w dziele tak obszernym, jak Dzieje Polski, siłą rzeczy zmierzającym w pewnych momentach do uogólnienia, prof. Nowak wdawał się w szczegółowe rozważania na ten temat.

Ale temat pozostaje. Można go streścić w formie pytania o proporcje, zależności i przepychanki między zasadami ustrojowymi Rzeczypospolitej – które, jak wskazuje John Peyton w Relacji, a w zasadzie jego polski mentor, Jan Saryusz Zamoyski, są zapożyczone wprost z arystokratycznego ustroju republiki weneckiej – a wpływami i interesami ówczesnych potęg imperialnych, ucieleśnionymi w postaci wpływów i interesów polskiej i litewskiej arystokracji, wszak bywałej w świecie, zwłaszcza w Padwie, chłonącej tam nieformalne wieści na temat dyplomacji, zachodniej i wschodniej, i związanych z nią zysków, czyli na temat globalnych interesów merkantylnych.

Być może dr. Anna Kalinowska i prof. Waldemar Kowalski krytykując mój wstęp do Relacji, dbają nie tylko o rzetelność w posługiwaniu się źródłami, ale również o poprawne stosunki z najważniejszym sojusznikiem Polski dzisiejszej, Wielką Brytanią. Podzielam tę troskę. Tu chciałbym odnieść się do ich krytyki tezy o nędzy spowodowanej grabieżą dóbr zakonnych i kościelnych przez Henryka VIII Tudora. Jak się okazuje ostrożność obu recenzentów jest zbyteczna, albowiem w źródłach anglojęzycznych znajdujemy szczere do bólu konstatacje na temat żebractwa i nędzy spowodowanej przez „robbery of Christ's Church … inaugurated by Henry VIII and not wholly abandoned by his children” (przez „grabież Chrystusowego Kościoła … zainaugurowaną przez Henryka VIII i nie całkiem zaniechaną przez jego dzieci, czyli Edwarda VI i Elżbietę I”), o czym gęsto dziewiętnastowieczny autor, Ebenezer Josiah Newell w A History of the Welsh Church to the Dissolution of the Monasteries (1895) na str. 416-417. Ubodzy nie tylko nie mogli znaleźć wsparcie w postaci jałmużny ze strony duchownych, ale również nie znajdowali u nich wsparcia duchowego. Duchowni bowiem, nawet lojalni wobec władzy, zostali zdegradowani do poziomu pariasu. Nowi zaś duchowni protestanccy często z racji braku środków nie otrzymywali wystarczającej edukacji. Newell, podobnie jak William Cobbet piszący o kontynuacji (w XIX w.) nędzy zapoczątkowanej w czasach Tudorów, pokazuje, że degradacja duchowieństwa miała swoje skutki aż do czasów jemu współczesnych.

No ale opracowanie Newella to źródło stare, więcej niż stuletnie, być może więc nieaktualne. Sięgnijmy więc do opracowania ze wszech miar nowoczesnego i nowego, poprawnego politycznie, wydanego w roku 2020. Inter-imperiality: Vying Empires, Gendered Labor, and the Literary Arts of Alliance (Przechodnia imperialność: rywalizujące imperia, zgenderowana siła robocza, i literacka sztuka sojuszu) pióra Laury Doyle, amerykańskiej autorki. W rozdziale 3. tego opracowania, „Remapping Orientalism among Eurasian Empires”, znajdujemy następujący fragment: „The embrace of Protestantism by Henry VIII in 1534 had led immediately to wide spread purges, beginning with the dismissal of Catholics in high government posts and the closing of monasteries, followed by the selling of those lands to the king's loyal associtates. These sudden changes provoked riots among commoners, whose land-based livelihoods were disrupted, and it led to executions of both commoners and nobility.” („Przyjęcie protestantyzmu przez Henryka VIII w 1534 roku doprowadziło bezpośrednio do szeroko zakrojonych czystek, począwszy od zwalniania katolików z wysokich urzędów państwowych i od zamykania klasztorów, za czym szła sprzedaż tych ziem lojalnym współpracownikom Henryka VIII. Te nagłe zmiany prowokowały zamieszki pośród włościan, których egzystencja zależna od ziemi została przerwana, prowadziło to do egzekucji zarówno włościan jak i szlachty.”) Fakt, że są to słowa badacza amerykańskiego, nie ma znaczenia. Jej tekst jest dostępny i czytany po obu stronach Atlantyku. Laura Doyle nie wchodzi w głąb tego tematu, bo jest wątek poboczny w jej tekście. Ale te dwa zdania wystarczą.

Pewien fragment mojej książki Merkantylizm, ezoteryka i reformacja w XVI w. zawiera dopowiedzenie do tej kwestii: „W październiku 1536 roku, w odpowiedzi na konfiskatę ziem klasztornych w Lincoln przez królewskiego komisarza, na konfiskatę składek 'na tacę' mieszkańców Lincolnshire, złotych krzyży, ornamentów kościelnych i dzwonów, oraz na przymus nowej protestanckiej poprawności liturgicznej, mieszczanie, chłopi i szlachta w sile ok. 20 000 ludzi, wzniecają bunt, dokonują samosądu na komisarzu i palą jego rejestry. Demonstranci żądają odwołania cromwellowskiej 'kolekty', zaprzestania likwidacji klasztorów, zaprzestania poboru podatków w czasie pokoju, usunięcia heretyków z królewskiej administracji, odwołania nowych zasad opodatkowania własności ziemskiej i Dziesięciu artykułów (Ten Articles), dokumentu uzgodnionego z Marcinem Lutrem i Filipem Melanchtonem, określającym nowe, protestanckie zasady wyznawania wiary w Anglii. Groźba konfrontacji z hufcem Charlesa Brandona, Pierwszego Księcia Suffolk, rozprasza rebeliantów (14 października 1536). Przywódcy buntu, łącznie z wikarym z Louth i opatem klasztoru w Louth, zostają ujęci, i straceni zgodnie z typowym, barbarzyńskim zwyczajem epoki Tudorów: powieszenie, lecz bez skutku śmiertelnego, ściągnięcie skazanego, wypatroszenie i poćwiartowanie.” (str. 79-80)

Co ciekawe, ofiary tych egzekucji, choć niewątpliwie motywowane przez katolicką ortodoksję, nie są uznane za męczenników Kościoła. Nie tylko z racji niedostatecznych materiałów na ich temat, ale również z powodu tego, że obok motywacji religijnej ich bunt ma również motywy ekonomiczne. W sumie wobec nie dostatecznego udokumentowania żywota owych męczenników, nie jest jasnym, która z tych motywacji jest ważniejsza. Buntownicy ci żądają albowiem: „zaprzestania poboru podatków w czasie pokoju i odwołania nowych zasad opodatkowania własności ziemskiej”. Tu nie chodzi o to, że są to złe niemorlane żądania. Są jak najbardziej godziwe i sprawiedliwe. Są to więc ludzie sprawiedliwi, cierpiący prześladowania dla sprawiedliwości. Tak ich nazywa sam Zbawca w ośmiu błogosławieństwach. Ale świadectwo wiary do przelania krwi jest dziełem łaski w ludzkiej duszy i koncentruje się na wierności wobec Boga i prawdzie o nim. Dla angielskich buntowników jest oczywistym, że nowe zasady opodatkowania zwiastują pomniejszenie ich majątku, potencjalnie biedę. Ich przegrana w walce z administracją i wojskami Henryka VIII jest czymś nader oczywistym. Sprowadzenie biedy na angielską prowincję jest zatem nieubłaganą konsekwencją klęski owego buntu. 

Dodajmy do tego wiedzę pochodzącą również z domeny publicznej na temat tudorskiej akcji przeciw bezdomnym i bezrobotnym. Fakt, iż epoka henrycjańska w Anglii jest okresem coraz bardziej drakońskich ukazów przeciw biednym, świadczy o gwałtownie wzrastającej liczbie ludzi upośledzonych ekonomicznie, dzisiaj rzeklibyśmy wykluczonych.  Edwin Black w książce War Against the Weak: Eugenics and America's Campaign to Create a Master, (Wojna przeciw słabym: Eugenika i Amerykańska kampania na rzecz rasy panów) wskazuje, iż tudorska wojna wytoczona biedakom, jest jedną z inspiracji do poszukiwania, w kręgu anglo-amerykańskim, sposobu na zaradzenie ułomnościom ludzkiej natury i wydobycie z niej nadludzkich mocy przez kontrolę dziedziczenia genetycznego.   

Konkludując pragnę pocieszyć autorów recenzji, jakże krytycznej wobec mojego wstępu, pisząc iż kwestia nędzy w tudorskiej Anglii jest wiedzą publiczną, do której angielscy autorzy powracają rzadko i być może niechętnie, i na tyle oczywistą, że mogą ten temat pomijać. 



tagi: recenzja  anglia  henryk viii  andrzej nowak  dzieje polski  kryzys ekonomiczny 

Magazynier
28 lipca 2022 22:00
25     2391    21 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @Magazynier
28 lipca 2022 22:33

Po mojemu to oni powinni też skrytykować wiekopomne dzieło Geremka, tyle że musieliby je przeczytać ze zrozumieniem, a za to, o ile wiem, punktów nie przyznają.

http://betacool.szkolanawigatorow.pl/basn-o-cyganach-o-owach-na-zebrakow-pochodzacych-z-dobrych-rodzin-i-o-domowym-zaciszu

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @betacool 28 lipca 2022 22:33
28 lipca 2022 22:51

Owszem za to są punkty, nawet plusy, dokładniej mówiąc plusy ujemne. Na tyle ujemne, że nie mieszczą się w formularzach ankiet i działają automatycznie jako odejmowanie ocenianego, zgodnie z naturą plusów ujemnych. Tak więc recenzja dzieła Geremka wchodzi w grę ale żadną miarą jako krytyka.  

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Magazynier
28 lipca 2022 23:46

Tym "recenzentom" chodzi jedynie o odparcie szturmu. No bo kto to widział? Do czego to prowadzi? Po co to ruszać? "Przewróciło się niech leży"!

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Magazynier
28 lipca 2022 23:50

Zadałem sobie trud przeczytania całej recenzji. Rozdrażnienie autorów recenzji, a w szczegolności pani dr Anny Kalinowskiej, wynika, jak to oceniam, że "Wstęp" do tłumaczenia nie jest zgodny z "naukowością" patrzenia na temat przez akademików.

Nie znając angielskich opracowań relacji Peytona , nie znając tłumaczenia, trudno było zauważyć jak autorzy recenzji rodzielają "Wstęp" od tłumaczenia opracowania tekstu angielskiego. Nie trudno było natomiast zauważyć, że akademicy nie rozumieją co oznacza popularyzacja. A nawet, że nie wiedzą jak to zrobić w ramach systemu, w którym działają.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @ArGut 28 lipca 2022 23:50
28 lipca 2022 23:55

oni przypominają "celebrytów", którzy są za np. wyjazdami na Majorkę, ale , hola, hola no nie wszyscy. Nie motłoch.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Autobus117 28 lipca 2022 23:46
29 lipca 2022 08:55

No właśnie Szpaczyński był pierwszym który to ruszył. Towarzystwo miało nadzieję, że jego książka zostanie zapomniana. Nic z tych rzeczy. Sam prof. Nowak pośrednio przyznał mu rację. Jego książka też jest w źródłach 5 tomu Dziejów Polski. 

zaloguj się by móc komentować

atelin @Autobus117 28 lipca 2022 23:46
29 lipca 2022 09:25

To "Przewróciło się niech leży"! Nie jest takie złe i nie do końca zasługuje na potępienie w czambuł. Tyle rzeczy się na świecie przewróciło, że Pan Stalagmit ma z tego fun. Taki żart.

Czy pani Kalinowskiej przejdzie przez gardło/pióro, że taki Stalin to mentalny praprapraprapra wnuczek Henryka VIII?

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Magazynier
29 lipca 2022 09:50

Drogi Wacku, należy Ci tylko gratulować mrówczej pracy i efektu :)

Upadły światek cuchnących układów, deprawujących systemów slotów/punktaci przykrytych dla zmyłki nazwą uniwersytet się trochę przestraszył (szczególnie w osobach młodszej kadry), że wkrótce same recenzje i stołkowe granty nie wypełnią ich ziemskiej misji. Bo przecież po wymienieniu jakie nakłady środków, czasu i chęci trzeba przeznaczyć na takie tłumaczenie sama stwierdziła, że takowych nie posiadają....Kobiecina z doktoratem robionym w czasach, kiedy doktorów namnożyło się jak bezdurnych psów została spuszczona ze smyczy, jako ekspertka od dłubania w autorstwie "Relacji", której wytknąłeś błędy...Szkoda gadać, nawet zemścić się dobrze nie potrafi.

Z drugiej strony wskazuje to dobry kierunek Twojej dalszej pracy, gratuluję

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @Magazynier
29 lipca 2022 09:59

Z tymi buntami to nie ten poziom (czy rodzaj) analizy, bo artykuł (autorstwa - nomen est omen? - pana nazwiskiem Peyton), którym recenzenci poparli zdanie, że według nowszej literatury "nie ma jakichkolwiek dowodów pozwalających uznać, że te wydarzenia wpłynęły na koniunkturę gospodarczą i będące jej konsekwencją trwałe pogłębienie ubóstwa", po prostu szuka i nie znajduje na poziomie hrabstw istotnych statystycznie powiązań między kasatami, a strukturą zatrudnienia (w rolnictwie i innych sektorach) w roku 1831, utożsamioną z "długoterminowymi" skutkami ekonomicznymi.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 29 lipca 2022 09:59
29 lipca 2022 10:01

(Analizuje też parę innych rzeczy, może potem napiszę szerzej. W każdym razie to bardzo "ilościowa" i długoterminowa analiza.)

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Magazynier
29 lipca 2022 10:20

Świetna notka! Innej nawet się nie spodziewałem!

Paradoksalnie, cała "afera" przydaje niezamierzonej reklamy książce i wydawnictwu. Szkoda tylko, że w taki sposób. 

Za to po "drugiej stronie" mamy uznanie książki "Relacja..." przez prof. A. Nowaka i to się bardziej liczy!

Teraz zacytuję to co napisał Autobus117:

"Przewróciło się niech leży"!

Leży tych dwóch biedaków i tylko dlatego, że można korzystać z klawiatury coś tam stukają. Jak nieudolnie, to nawet ja nie-historyk zauważyłem i nieniejszym cytuję własny komentarz spod notki CORYLLUSA:

Widzę, że tytaniczna praca Wacława Grzybowskiego nad tłumaczeniem i niezmiernie obfitymi przypisami do ksiązki "Relacja..." wydanej przez Klinikę Języka po prostu - zabolała!

Co robią "prawdziwi" zawodowi badacze?

Cytuję ze str. 148 tekstu zalinkowanego:

...fakt istnienia edycji Talbota z punktu widzenia badaczy, mówiąc kolokwialnie, rozwiązuje problem. Prowadząc profesjonalne badania, pracować powinni oni na angielskiej wersji tekstu, stąd jego tłumaczenie na polski nie jest im po prostu potrzebne42. Innymi słowy, przygotowanie polskiej edycji tego materiału może mieć wymiar w zasadzie jedynie popularyzatorski.

Co z czytającymi?

Powinni być cicho jak powiedział kiedyś do Polaków jakiś Francuz.

W zderzeniu tej "życzliwej" inaczej recenzji fragment "prawdziwej" recenzji, cytuję ze str. 152:

Recenzowana książka to unikatowa kolekcja źródeł do mikrohistorii społecznej Galicji Wschodniej przed pierwszą wojną światową, a jednocześnie ostatni tom „flagowego” projektu Instytutu Badań
Historycznych Uniwersytetu Iwana Franki we Lwowie oraz kilku innych ośrodków naukowych w Kanadzie, USA i Ukrainie.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @Magazynier
29 lipca 2022 10:27

A teraz wybrane fragmenty ze wspomnianej książki Cobbeta pt. "Historyja reformy protestanckiej w Angliji i Irlandyji":

str. 3:  suma (dochodów państwa) trzech milionów z czasów Henryka (w XV w.) równać się powinna sumie sześćdziesięciu milionów z 1804 r., gdy tymczasem jak widzieliśmy ta suma dochodów wyniosła jedynie trzydzieści-osiem milionów.

Str. 5: Słynna angielska wolność jest frazesem na ustach całego świata, ale co to właściwie jest ta wolność?

Ubóstwo jednak mimo wszystko zawsze będzie piętnem niewolnictwa.

Str. 7  White, ówczesny rektor kolegium w Selborne w Hampshire, podaje w swojej historii tej sławnej niegdyś wsi wyjątek z dawnych kronik stwierdzający, że za złe prowadzenie się ludzie byli tam karani “skazaniem na dwutygodniowy post o chlebie i piwie”. Miało to miejsce około 1380 roku za panowania Ryszarda II.

Pójdźcie i nakażcie tym uprzężą omotanym holownikom żwiru w Hampshire, by wołali “Precz z Papieżem”, bo jeszcze gotów on tu przyjść i ukarać ich postem o chlebie i piwie, zamiast ich smakowitych zimnych kartofli i zimnej wody.

Str. 8: “przesądny niewolnik papiestwa” płacił za buszel pszenicy 5d.natomiast Mr. George stwierdza, że “oświecony protestant” musi za ten buszel zapłacić 10sh. t. j. 24 razy tyle, co “zaksiężony papieski idiota”.

Między innymi podaje on pozycje z wydatków klasztornych: “trzydzieści par jesiennych rękawiczek dla służby”. Czyż to nie “smutne zacofanie”!

jak podają w Littleton i Fortescue sędziowie ówcześni prowadzili bardzo wygodny tryb życia i nigdy nie zasiadali w sądzie na dłużej niż 3 godziny dziennie; Fakt, że nie byli oni zbyt zajęci jest niezbitym dowodem ogólnego szczęścia, harmonii, szlachetności i cnoty, które królowały ówcześnie w naszym kraju.

Str. 9 Defoe w jednym ze swych traktatów podaje że Elżbieta w czasie podróży po swym królestwie widząc wszędzie nieszczęsny wygląd ludności często powtarzała “pauper ubique iacet” to jest „biedota okrywa cały kraj”. I to jest ten sam kraj, którego mieszkańców opisuje Fortescue jako “mających wszystko, co jest w stanie uczynić życie łatwym i szczęśliwym”.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @tomasz-kurowski 29 lipca 2022 09:59
29 lipca 2022 10:54

Skutek jest jeden, długo i krótkoterminowy, żebractwo/bezdomność/bezrobotność. 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @ainolatak 29 lipca 2022 09:50
29 lipca 2022 10:57

Dziękuję. P. Kalinowska potrafi za to dobrze się wyłożyć i podłożyć to kontr-krytyki.  Ale to sprawa na dłuższy tekst do Kwartalnika Historycznego.

zaloguj się by móc komentować

Aleksandra @Magazynier
29 lipca 2022 13:51

Az odszukałam hasło do SN.

Recenzja kuriozalna, napisana słabiutką polszczyzną (choć maturę by autorzy raczej zdali, dziś na pewno), może by mnie zaszokowała, gdyby nie własne doświadczenia...

Sama jestem doktorem amatorem, doktorem jak najbardziej oficjalnie promowanym, choć bez etatu... Na własny koszt jeżdżę od czasu do czasu z referatami promującymi polską literaturę za granicę na naukowe konferencje - do Rzymu, Bukaresztu czy Ankary (kraje stricte anglojęzyczne mniej mnie już interesują bo Wyspy znam nieźle, a do Stanów trochę jednak za drogo), i od czasu do czasu publikuję, nie zważając na kapsle punktozy czy inne profity. Sama sobie sponsoruję naukowe i popularyzatorskie działania zarobkowymi tłumaczeniami symultanicznymi oraz z rzadka i niechętnie pisemnymi. 

Kiedy niedawno z kaprysu postanowiłam opublikować, przyjęty zresztą i teraz "oczekujący" tekst w anglojęzycznym piśmie wydawanym przez jeden z uniwersytetów w Polsce, dowiedziałam się z jednej z recenzji, że ma być "Pandora's box" a nie "Pandora's jar" czy też odwrotnie, już nie pamiętam, bo obie wersje funkcjonują równoprawnie... I że należało w cytatach w tekście zastosować - uwaga!!! - profesjonalne tłumaczenia wierszy! A chodzi o wiersze Autora, którego tłumaczeń niewielu się podejmuje, bo naprawdę trudny, a bardzo nieliczne istniejące wersje przekładów albo gubią rytm i rym, albo zupełnie  nie oddają sensu. Poza tym, tylko jeden z cytowanych tekstów miał "oficjalnie" opublikowane tłumaczenia - kilka ich istotnie było, ale podjęłam wyzwanie, bo żaden przeklad mi się nie podobał. Nie, żeby mój był lepszy, ale zawsze warto próbować, jak w tym  słynnym niecenzuralnym dowcipie w znanym mi świetnie języku kraju, którego nie chcę wymieniać z nazwy (słuszny ban).

 Nie wspominam o innych elementach naukowej recenzji - najprawdopodobniej z polskiego podwórka, bo może kiedyś napiszę o tym notkę... Oczywiście, wymieniono cały szereg publikacji, do których powinnam była się odnieść (niektóre całkiem bez związku z moimi tezami, ale to już drobiazg).

Cóż, odpowiedziałam, że największą wartośc mojego tekstu stanowią właśnie te tłumaczenia cytowanych w tekscie wierszy:) Dodałam, że nawet święte pisma ludzości były tłumaczone wielokrotnie przez różnych porywajacych się na to autorów, a cóż dopiero poezja... 

Tu zdradzę - top secret! - że cały mój literaturoznawczy esej powstał "na wszelki wypadek", żeby "nieprofesjonalne" tłumaczenia ważnych wierszy na angielski nie utkwiły na zawsze w szufladzie (jeśli nie starczy mi zapału do zrobienia większej całości na samodzielną publikację).

Na marginesie, Coryllusowy pomysł procesowania się uważam za dość słaby - jest wolność słowa przecież, dotyczy również swobody pisania durnych recenzji.

Polemika - jak najbardziej, Magazynierze, do dzieła!!! 

Gratuluję uznania Profesora Andrzeja Nowaka - wstyd mi, że Jego tomy wciąż na mojej półce - czekają na mój czas... Cóż, pisanie własne, wysiłki naukowe i popularyzatorskie, prace zarobkowe... Ech. Czas nie jest, jak w "Sklepach cynamonowych", niebywale rozciągliwy... a chciałoby się. Może jakaś podróż kosmiczna? Ale na to nigdy nie uzbieram...  Starcza mi "na waciki"...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Aleksandra 29 lipca 2022 13:51
29 lipca 2022 15:56

Coryllusowi nie chodzi o to że skrytykowali, ale że pomylili jakoby tłumacza z wydawcą, czyli wydawcę, jego właśnie, zamietli, udali że nie istnieje. Pomysł jest dobry, wymaga tylko stalowych nerwów, 1 mln PLN nakładu, i dużego marginesu czasu na użeranie się z sądami.

Co do pani działalności pisarskiej, podziwiam i gratuluję. Oczywiście w tych uwagach recenzenta do pani artykułu widać podstawowy wektor dzisiejszej akademii w Polsce: zamykanie profesji dla nie swoich czyli dla nieposłusznych. Jakby pani pisała o homoseksach albo lesbijkach z polecenia rektora tudzież profesora miałaby pani drzwi otwarte i minimalną krytykę. 

A jak rodzina to znosi?

zaloguj się by móc komentować

kamiuszek @Magazynier
29 lipca 2022 17:47

Gratuluję zauważenia i cytowań. I życzę przybywających czytelników. A wszystkim nam, żeby przeminęła szajba slotowa. A jak szajba to swoją prywatną trochę pocelebruję.

Istniała sobie prosta zasada. Ta książka lepsza, którą więcej osób chce czytać. Bo dobra rozrywka, bo nauka, bo jest o czym pogadać z innymi czytelnikami, bo lepiej przygotowuje do egzaminów itp. Powodów lepszości może być mnóstwo. Ale zasada prosta jak drut. Naukowiec wykazuje się inicjatywą i pisze. Czytelnik kupuje i czyta. Każdy wie, co ma robić.

Na to przychodzą naprawiacze świata i narzucają inną zasadę, w której liczą się nie czytelnicy tylko jakieś punkty. Znaczy się naukowcy rywalizują między sobą o te punkty. Mamy więc starą zasadę wyścigu o czytelnika i nową zasadę wyścigu o punkty. Dwie reguły po prostu. A tak to już jest z regułami, że dla dwóch dowolnych zawsze daje się wyznaczyć regułę nadrzędną i ona zawsze jest regułą wyścigu. Nie kooperacji ale wyścigu właśnie, systemowego konfliktu. I tutaj nie będzie kompromisów. Dopóki będą czytelnicy i dopóki będą punkty, ta wojna będzie trwała i będzie coraz twardsza, bo im większy dorobek punktowy tym trudniej porzucić regułę, która daje tym punktom wartość. Im więcej cykli ktoś przejdzie, tym bardziej reguła się utrwala, jakby to rzec po ludzku, coraz mocniej spaja uczestników. I to jest nie do przewalczenia. Valser fajnie nazwał punkty pokemonami. Wystarczy samo istnienie pokemenów, aby znalazły się dzieci, które będą je zbierać. Więc o ileż bardziej kuszące są pokemony, którymi władają łaskwae ręce panów naukowego życia i śmierci. Pokemony zostały po to właśnie wymyślone, aby nadać wartość czemuś innemu niż czytelnik. W świecie reguł nie ma przypadku, nie ma żadnej przypadkowej reguły, choć oczywiście niektóre mogą mieć nieprzewidziane skutki. 

Nie znam osobiście żadnego pokemona, więc kibicuję czytelnikom oraz autorom dla czytelników piszącym.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @kamiuszek 29 lipca 2022 17:47
29 lipca 2022 17:53

Jak dla mnie punktoza jest sygnałem wejścia w epokę wojenną. Dobrze poinformowani urzędnicy czyli rektorzy zaczynają robić pod siebie a punkty to pretekst do obniżania kosztów pracy i selekcji własnych skrybów pod kątem poza-mininsterialnych dotacji. Na nich mogą rosnąć oszczędności/inwestycji lokalnych bonzów edukacyjnych. Może się mylę ale chyba nie aż tak wielkich oszczędności/inwestycji. Nauka siłowym resortem nie będzie, raczej zawsze usługowym.

zaloguj się by móc komentować

valser @Magazynier 29 lipca 2022 17:53
29 lipca 2022 18:34

To jest stara bolszewicka walka o wskazniki. Wczesniej, kiedy wszystko bylo pospinane agrafkami i trzymalo sie na sznurkach, trzeba bylo punktowac u pierwszego sekretarza. Dzisiaj to jest systemowy bolszewizm, patologia zinstytucjonalizowana, ktora nie jest w stanie wyjsc poza ta strukturalna glupote. Pozostaja szparki, parametryzacje i pokemony. To sie kiedys zawali pod wlasnym ciezarem. Wystarczy ich odciac od rury z gotowka i oni sami zdechna jak pasozyt bez zywiciela.

Tak jak nocne kluby sa siedliskiem dla zlodziei, dilerow, bandytow i prostytutek, tak instytuty i uniwersytety sa pelne naukowcow i badaczy.

Swiat jest pelen takich wylegarni degeneratow.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @valser 29 lipca 2022 18:34
29 lipca 2022 20:40

Dobre: wylęgarnie degeneratów. Ale w tym sęk, że od rury ich nie odetną, bo te gostki potrzebne są do duraczenia.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Aleksandra 29 lipca 2022 13:51
30 lipca 2022 09:15

Dzieje Polski i inne książki Nowaka trzeba czytać na wyrywki, po 10 minut od czasu do czasu. Z resztą brak czasu to znak czasu. Wszyscy to mamy. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @tomasz-kurowski 29 lipca 2022 09:59
30 lipca 2022 09:25

Nie czytałem tego  artukułu ale pytanie w jaki sposób struktura zatrudnienie w rolnictwie i innych sektorach w 1831 odzwierciedla skutki ekonomiczne z dalekiej przeszłości. Przecież to jest wszystko kwestia interpretacji bardzo złożonych nakładających się procesów. Archeologia ekonomiczna. Najpierw był kryzys 1520 po nieudanej próbie handlu wełną przez Clais do Antwerpii, i zamieszki z nią związane. Potem przejście z handlu surową wełną na handel suknem, Po kryzysie 1534 przyszły inne 1588 (wydrenowanie Anglii na potrzeby wojny morskiej), 1620, 1649, itp. W 1831 śladu może nie być po kryzysie 1534-1603, bo 1603 to koniec sekowania Wenecjan w Anglii. Prześcignięcie Wenecji udało się ale tylko do końca żywota Iwana IV. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować