-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Epizod z życia artysty opozycyjnego – Michał Afanasjewicz Bułhakow, „Dni Turbinów”, Stalin.

https://cdn-lubimyczytac.pl/upload/authors/22701/602-352x500.jpg

(fragment dłuższego eseju opublikowany z wiadomej inspiracji)

Do 1926 roku mur wrogości wobec pisarstwa Bułhakowa, tak jak aparat sowieckiego terroru, jest jeszcze dość dziurowy. Nielewomyślni intelektualiści mogą jeszcze wyrażać swoje poglądy, choć ostrożnie, przynajmniej niektórzy, tacy jak Aleksy Tołstoj, Anna Achmatowa, Borys Pasternak, krytyk literacki i socjalista Wiktor Szkłowski, uczestnik powstania antybolszewickiego w Petersburgu w 1917 roku zorganizowanego przez Socjalistów-Rewolucjonistów, w Białej Gwardii występujący jako patologiczny eserowiec Szpolański, czy Jewgieni Zamiatin, pisarz (autor powieści My na podstawie której holiłud kręci teraz filmidło sf), przyjaciel Bułhakowa, były bolszewik, który już w 1907 roku, przy rozłamie ruchu rewolucyjnego wybrał opcję socjaldemokratyczną, inżynier stoczniowiec praktykujący w przemyśle brytyjskim, w 1931 roku emigruje na stałe do Paryża, zmarły w 1937 r, być może z przyczyn naturalnych. (Chciałoby się zapytać, jak on, Zamiatin to zrobił? Czemu nie udało się tego dokonać panu Michałowi?) Spotykają ich represje, a nawet śmierć, jak w przypadku Siergeija Jesienina, czy zsyłka jak w przypadku Lwa Gumilowa, lecz nie są one jeszcze masowe.

Jednak w 1926 roku „czerwona pętla” coraz bardziej się zacieśnia. Jest to okres, kiedy po raz ostatni w swoim życiu Bułhakow zobaczy w druku swoje dzieło. W lutym tego roku almanach Niedra publikuje Fatalne jaja (powieść science-fiction o wyraźnym politycznym podtekście, w której odkrycie nieznanych promieni powoduje narodziny gigantycznych gadów pustoszących Rosję). W kwietniu pismo Rossija publikuje drugą część Białej gwardii. Trzecia część powieści już się nie ukaże, ponieważ Rossija w tym samym roku zostaje zamknięta. Jej redaktor Isaj Leżniow zostaje aresztowany i deportowany z Rosji za „smienowiechowstwo” („smiena” – zmiana, „wiecha” – kamienie milowe, drogowskazy)1. Rok 1926 przynosi pierwszą, stalinowską akcję wymierzonej przeciw „smienowiechowcom”. Choć sam Bułhakow uważa „smienowiechowców” za zdrajców, OGPU traktuje go jako jednego z nich. W maju 1926 roku zostaje dokonana rewizja w jego domu. Zarekwirowane zostają jego dzienniki i notatki do kolejnych powieści2. We wrześniu zostaje wezwany na przesłuchanie. Pan Michał para się drobnym pisarstwem publicystycznym. Pozostaje jeszcze mu debiut w teatrze. Jest to osobny, nader złożony epizod, któremu poświęca bardza ciekawą Powieść teatralną. Jednak działalność teatralna to lotne piaski. Pod koniec lat 20-tych i w latach 30-tych jego sztuki co rusz są zdejmowane z afisza. Mnożą się oskarżenia i napaści ze strony sowieckich krytyków. 

Na początku lutego Stalin odpowiada na list pisarza, komunisty Bill-Biełocerkowskiego donoszącego o krytycznym podejściu Bułhakowa do ideologii marksistowskiej w sztuce Ucieczka. Rosnący w siłę dyktator pseudo-państwa bolszewickiego wyraża swoje „słuszne” oburzenie i sprzeciw wobec wystawiania tej sztuki. Główny Komitet Repertuarowy zdejmuje z afiszu wszystkie sztuki Bułhakowa. Pan Michał skarży się swemu bratu Nikołajowi, wspinającemu się we Francji po stromym, lecz dającym nadzieję klifie kariery naukowej, medycznej: „Wszystkie moje sztuki zostały zakazane i nic z prozy nie wydają. … Zostałem zniszczony jako pisarz. Zrobiłem ostatni krok i złożyłem podanie (do Stalina, Kalinina, Swiderskiego i Gorkiego w lipcu 1929 r. – M. P.), w którym proszę o wyjazd za granicę razem z żoną na jakikolwiek okres.”3

Oczywiście, mimo kolejnych odwołań, a nawet interwencji Gorkiego, paszportu nie dostaje. Występuje z Wszechrosyjskiego Związku Pisarzy. W marcu 1930 roku ponownie pisze długi list do władz sowieckich przedstawiający swoją złożoną sytuację, napaści ze strony krytyki, brak akceptacji ze strony opinii publicznej, pomimo jego „ogromnego wysiłku pozostania bezstronnym w stosunku do czerwonych i białych”4. Swój apel kończy prośbą albo o nakaz „natychmiastowego opuszczenia terytorium ZSRR” albo o „skierowanie do pracy w charakterze asystenta reżysera do Pierwszego Teatry Artystycznego … K. S. Stanisławskiego”5.

Mija miesiąc od wysłania owego desperackiego pisma. Wieczorem 18 kwietnia w mieszkaniu Bułhakowa w zaułku Małym Lewszyńskim dzwoni telefon. Odbiera jego żona, wówczas jeszcze pani Lubow, słyszy głos informujący, że telefon jest z Komitetu Centralnego. Budzi pana Michała z poobiedniej drzemki. Jakiś głos informuje go, że za chwilę będzie mówił tow. Stalin. Po grzecznym przywitaniu się bolszewicki capo tutti di capi oznajmia, że pismo pana Michała spotka się z „przyjazną odpowiedzią”. Pyta się jednak zaraz ze swoim charakterystycznym akcentem, ni to gruziński, ni to niemieckim, ni to francuskim, nasuwającym skojarzenia z dziwną ruszczyzną Wolanda: „A może prawda – wy prosicie o wyjazd za granicę? Czy my wam bardzo znudziliśmy się?”. Pytanie mistrza partyjno-mafijnych intryg odbiera głos panu Michałowi. Po chwili jednak odpowiada równie mistrzowskim wistem: „Wiele o tym rozmyślałem ostatnio. Czy może rosyjski pisarz żyć poza ojczyzną? I zdaje mi się, że nie może”. Żadne inne słowa nie mogły paść z jego ust. Inne strąciłyby go w przepaść. „Macie rację,” odpowiada tow. Dżugaszwili, „Też tak sądzę. A gdzie wy chcecie pracować. W Teatrze Artystycznym?”. „Tak, chciałbym. Ale ja już o tym rozmawiałem i mnie odmówiono”, skarży się głosem wychudzonej myszki pan Michał. „No to złóżcie tam podanie”, odpowiada krwawy, tłusty kocur, „Zdaje mi się, że się zgodzą. Trzeba by spotkać się, porozmawiać”6. Pan Michał zgadza się. Rozstają się „w przyjaźni”. Lecz do spotkania, zapewne na szczęście dla chudej myszki, nigdy nie dochodzi. Myszka okazuje się zbyt wychudzona jak na bezdenny apetyt kaukaskiej bestii.

W 1932 roku Dni Turbinów znów goszczą na deskach Teatru Artystycznego. Wówczas żoną pana Michała jest już Helena Szyłowska de domo Nureunberg, "silna osobowość kobieca", była żona generała Szyłowskiego, jedynego oficera tak wysokiej rangi o przeszłości carskiej, który przeżył wszystkie czystki w armii, w okręgu moskiewskim. 

Na prapremierze Dni Turbinów pojawia się Stalin. Po ostatniej scenie, po opadnięciu kurtyny zalega cisza na wypełnionej po brzegi sali. Capo di tutti bestii z ukontentowaniem kontmepluje końcowy efekt "artystyczny", owoc swojej pułapki ofsajdowej, zastawionej na owego niesfornego szczurka. Nikt nie ośmiela się uprzedzić reakcji tow. Stalina na sztukę. Lecz on również zadowolony jest ze sztuki. Dni Turbinów, inaczej niż powieściowy pierwowzór tej sztuki, Biała gwardia, to utwór subtelnie propagandowy, wazeliniarski wobec nowej, bandyckiej władzy. Być może właśnie uniżony skręt scenarzysty, nieznaczne wykoślawienie głównego wątku pierwszej powieści Bułhakowa, jest tym, co tak podoba się wielkiemu wodzowi rewolucji światowej. To prawdziwa ekwilibrystyka uczynić z dzieła tak jawnie antybolszewickiego, tak głęboko białogwardyjskiego, pochwałę rewolucji socjalnej, jakoby wpisanej w duszę rosyjską. Powoli, jakby od niechcenia, zaczyna klaskać w swoje grube dłonie. Następuje burza oklasków. Stalin zaszczyca swoją obecnością aż 16 spektakli Dni Turbinów.

Rzecz jasna, nie znaczy to, że dalszy żywot Bułhakowa jest rajski. Nic podobnego. Przygodom pana Michała nie ma końca. Huśtawka cenzorska dalej trwa. Mimo atencji okazanej wznowionej sztuce, Stalin tak naprawdę pogardza zeszmaconym autorem, genialnym, ale jednak ściągniętym poniżej rynsztoka. Dni Turbinów to zdrada Białej gwardii i pierwszego felietonu pana Michała („Szaleństwo dwu ostatnich lat”, wydanego w Groznym w 1919 roku, jeszcze przed nadejściem armii bolszewickiej, w którym tak dobitnie ukazany jest horror rewolucji socjalnej). Jest to zdrada subtelna i dlatego haniebna. Inaczej niż powieść, sztuka sugeruje bowiem, że w swojej głębi dusza rosyjska marzy o rewolucji socjalnej. Dla usprawiedliwienia pana Michała dodajmy, że nie jest on jedynym autorem owych poprawek. Pracuje nad nimi cały teatralny sztab pod kierownictwem wielkiego Konstantego Stanisławskiego. Jednakże ostateczny rezultat tej pracy zespołowej stwarza sytuację, w której największy, najbardziej błyskotliwy wróg socjalizmu leninowsko-stalinowskiego, wciąż żyjący na ziemi rosyjskiej, zostaje zmuszony do zaprzeczenia sobie samemu, swoim przekonaniom, swojemu monarchizmowi i kultowi kultury arystokratycznej.

Więcej nie trzeba. Bułhakowa można już całkiem zignorować. Ale paszportu nie wydawać. Tu jest jego piekło, w Rosji sowieckiej. Jeszcze by zapomniał, kto pozwolił mu żyć „w najszczęśliwszym ze światów”, a raczej powoli zdychać w komunistycznej nędzy i skrybać sobie na kolanie te swoje dyrdymały o miszczach i Małgorzatach jakoby na zapotrzebowanie jewrapiejskawo czitatielia.

P.s. Idąc znowu za inspiracją p. Maciejewskiego dopisuję być może fikcyjny a być może prawdopodobny ciąg dalszy powyższej rozmowy telefonicznej ze Staliniem, ciąg dalszy nie uwzględniony w notatkach pisarza. Być może rozmowa ta dotyczyła również nowej powieści, a być może "inspiracja" pojawiła się wcześniej. Dość, że szkice do powieści Mistrz i Małgorzata pojawiąją się gdzieś pod koniec lat 20-tych w notatkach Bułhakowa. Pierwsze zaś dotyczą epizodu z Wolandem. 

Jak więc mogła wyglądać ta lub wcześniejsza rozmowa z tow. Soso:

- A nie myśleliście, Michaile Afanasjewiczu, o napisaniu nowego eposu, na miarę Wojny i pokoju? - rzecze głos Wolanda z drugiej strony. Akcent bowiem Stalina, był trudno rozpoznawalny, coś między francuską a niemiecką wersją ruszczyzny, zbyt elokwentny jak na Gruzina, za twardy jak na słowianina. Tak jak akcent Stalina dla współczesnych jemu w reczywistym zetknięciu z nim, akcent Wolanda jest trudno rozpoznawalny dla Beriolza w "Mistrzu i Małgorzacie". 

- Myślałem - mówi Bułhakow - ale kto to wyda? Nikt nie chce wydawać mojej prozy.

- Ależ, cóż to za powód? - odpowiada pytaniem Stalin/Woland/Piłat - To cenzura czyni dzieło wielkim? Wkład cenzury w pana dzieło jest zapewniony. Tylko brać i pisać.  Rozumiecie, Michaile Afanasjewiczu, co mam na myśli. Taką powieść z nietuzinkową wizją władzy ...

 

1. Boris Sokołow, Leksykon życia …, str. 131.

2. Według Wiktora Łosiewa, redaktora Dziennika Mistrza i Małgorzaty, również pierwsze szkice do Mistrza i Małgorzaty. (Michaił i Jelena Bułhakowowie, Dziennik Mistrza i Małgorzaty, tłum. Margarita Bartosik, Muza, Warszawa, 2013, str. 591) Dziennik i notatki Bułhakowa zostają zwrócone dopiero w 1930 r. po interwencji Maksyma Gorkiego. (Boris Sokołow, Leksykon życia …, str. 366)

3. Michaił i Jelena Bułhakowowie, Dziennik …, str. 103.

4. Ibid., str. 111.

5. Ibid., str. 113.

6. Мариэтта Чудакова, Жизнeoпиcaнe ..., str. 438.



tagi: stalin  bułhakow  biała gwardia  dni turbinów 

Magazynier
10 marca 2021 12:36
2     1090    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Magazynier
10 marca 2021 23:05

:Biała Gwardia" podobała mi się, zwłaszcza ta ostatnia scena z opisem uzdrowienia za sprawą Matki Bożej. Co do "Miszcza" to wymowa tego dzieła - gdy się je analizuje na zimno - jest mało budująca moralnie....ale napisane ono zostało z takim poczuciem humoru, że szczery śmiech przyćmiewa te deficyty moralne. 

Kupiłem nawet nowe tłumaczenie p. Tura...może to jakiś głupi, młodziežowy sentyment...no ale nie czytałem tego nowego przekładu, bo czasu mało i trzeba dokonywać selekcji...albo rybka albo akwarium...

 

W sumie to w Sowietach pisarze i tak się mniej szmacili niż u nas (w Polsce było mniejsze ciśnienie, a Kornel Makuszyński pokazał, że wybietając milczenie, nie wybiera się śmierci a jedynie post). Dlatego literatura sowiecka stoi u mnie o kilka pięter wyżej niż literatura PRLu. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 10 marca 2021 23:05
11 marca 2021 18:21

Według mojej wiedzy to było i jest na odwrót. W Rosji bardziej do tej pory. SN i Klinika wogóle nie są tam możliwe. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować