-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Komisja Edukacji Narodowej, Hugo Kołłątaj i Stanisław Staszic. Czyli fizjokracja na dwu skibach. Cz. I

(Tekst ten był opublikowany w polskiej Szkole nawigatorów. Tu będę go podawał w odcinkach)

Dziesięć lat po trzecim rozbiorze Polski, 22 września 1805 r., Hugo Kołłątaj napisał bardzo ciekawy list do Tadeusza Czackiego. Jest on w zasadzie mową pochwalną na cześć Aleksandra I i jego szczodrobliwego ukazu z 1803 r. (do którego wydania walnie przyczynił się książę Adam Jerzy Czartoryski, kurator okręgu wileńskiego, prawa ręka cara w dziedzinie edukacji na Litwie), przywracającego Uniwersytetowi Wileńskiemu część jego pierwotnej nazwy1, zatwierdzającego „układ nauk dla guberni wołyńskiej”, którego polscy poddani JM Aleksandra I „rządali dla swego potomstwa”2, i nadającego Uniwersytetowi Wileńskiemu szeroką autonomię, z czym wiązać się musiały również wysokie dotacje, w tym również autonomię posługiwania się językiem polskim. Uniwersytet Wileński okazał się największym i najsilniejszym ośrodkiem edukacyjnym w całej dziewiętnastowiecznej Rosji. Zarazem „układ nauk” był tryumfem samego Kołłątaja. Czartoryscy albowiem, zarówno ojciec (Adam Kazimierz) jak i syn (Adam Jerzy), przyjęli jako swój własny oświeceniowy, racjonalistyczny program zrealizowany przez Kołłątaja w Akademii Krakowskiej. Polegał on na wyniesieniu na plan pierwszy matematyki, fizyki, medycyny, nauk politycznych, literatury i sztuk pięknych, i, co najważniejsze, zmarginalizowaniu tzw. metafizyki, czyli scholastycznej filozofii bytu („arystotelizmu chrześcijańskiego”)3, odseparowaniu jej od teologii, która odtąd miała być „nauką moralną” zmieniającą się powoli w deizm, a dokładniej w ideologię fizyczno-moralną, o której gęsto pisał Kołłątaj w swoich pismach teoretycznych. Deizm i fizjokratyzm albowiem miał być, w czasach stanisławowskich, a także u zarania wieku dziewiętnastego, najwłaściwszym spadkobiercą racjonalizmu klasycznego (arystotelesowskiego). Innymi słowy Czartoryski zapożyczył od Kołłątaja „utrwalanie tradycji naukowych i narodowych” oraz „niechęć do sposobu uprawiania nauki przez jezuitów”,4 która, jak możemy się domyślać, w mentalności doby stanisławowskiej była fundamentem tzw. „tradycji naukowej i narodowej”.

Przemówienie to przeznaczone na bliżej nieokreśloną oficjalną okoliczność, prócz wyrazów wdzięczności wobec imperatora, szkicowało historię oświecenia w Europie i w Polsce, i włączało w nią Komisję Edukacji Narodowej, jako „najprzyjemniejszy obraz w historii Polski”.5 Uczciwie uznawało pierwszeństwo średniowiecznych Papieży w promowaniu nauki i pierwszeństwo Reformacji w zahamowaniu jej rozwoju. Z drugiej strony powtarzało kanoniczny zrąb protestanckiej, a jednocześnie anglosaskiej, propagandy w postaci czarnej legendy inkwizycji, która miała sprowadzić ciemność niewiedzy i zabobonu na chrześcijańską Europę. W sposób charakterystyczny naświetla sytuację poprzedzającą powstanie KEN:

Kto bez uprzedzenia zdolny jest sądzić o wydarzeniach historycznych, kto umie porównywać ich wypadki z pewnymi datami czasu; ten się przekona o tych wielkich prawdach: że oświecenie w naszym narodzie wskrzeszone, daleko wcześniej okazało się między nami w swych dobroczynnych skutkach niż gdzie indziej; że nawet w czasie powszechnego upadku uchroniło nas od tych sromotnych zdarzeń, którymi inne się splamiły narody. Naród nasz nie podlegał nigdy jarzmu inkwizycyi, nie przelewał nigdy krwi dla szermierstw teologicznych, nie prześladował nikogo dla różnic w opiniach; całą jedynie w tej zmianie ponieśliśmy szkodę, że za wprowadzeniem szkół zakonnych straciliśmy gust w dobrej literaturze i cofnęliśmy się wstecz w postępku tych umiejętności, które się najpierw na naszej odrodziły ziemi. (…) Zniknęła z przyzwoitą władzą królów potrzebna nad naukami opieka: niezgoda polityczna przemieniła się w niezgodę uczoną; zakonne zgromadzenia przemogły nad szkołą krakowską i jej koloniami. Upadła więc ta szkoła w swojej wziętości, a zatem upadło prawdziwe źródło oświecenia. (…) Inne zakony wysilały się na słabe między sobą poprawy, lecz te ich wysilenia rzetelnego dobra dla nauk nigdy przynieść nie mogły; bo w nich szukali korzyści zgromadzeni własnych nie korzyści narodowej. 6

Ostatnie zdanie tego fragmentu zostaje powtórzone w innym dokumencie Kołłątaja, w Stanie oświecenia w Polsce w ostatnich latach panowania Augusta III: „Jakkolwiek mogły być najszlachetniejsze cele w ustanowieniu zakonu jezuickiego przez ich fundatora, skutek atoli okazał, że to zgromadzenie zawsze i wszędzie chwytało się wszystkich razem środków do zbogacenia się i przewodzenia w każdym kraju”.7

W innym miejscu rozwija tę tęzę:

Jeżeli przez pobożne praktyki i pilnowanie nauk [jezuici] uzyskali kredyt u jakiego dworu, zawsze się na tym kończyło, aby panującym lub jego ministrami rządzić, kollegia swoje bogacić i naród z przyczyny niezgody w nauce wiary kłócić. Jeżeli nie mogli opanować dworu lub dawney [sic!] zyskany stracili kredyt, całe ich staranie zwracało się do utrzymowania jakiej niezgodnej fakcyi, którą by rządowi krajowemu grozić mogli.8

Jeśli zatem „porównywamy wypadki wydarzeń historycznych”, jak zachęca nas w owym liście Kołłątaj, takich jak pierwszy rozbiór Polski w 1772 r. i powołanie Komisji Edukacji Narodowej w 1773 r., „z pewnymi datami czasu”, mianowicie z datą ogłoszenia w Polsce kasaty Jezuitów: 10 sierpnia 1773, mamy nieodparte wrażenie, iż nie jest zbieżność przypadkowa. Jeśli natomiast zestawiamy powyższe sentencje ze słynnym przemówieniem promującym ideę KEN i wskazującym na upadek edukacji jako główną przyczynę pierwszego rozbioru, wygłoszonym na pierwszej sesji sejmu rozbiorowego (8 lutego 1773 r.) przez Biskupa wileńskiego Ignacego Massalskiego, ambitnego gracza na scenie stanisławowskiej; jeśli dodamy do tego donos Staszica (w Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego) na „pobożne zgromadzenia”, na ich nieużyteczność dla nauk z racji ich przychylności dogmatom chrześcijańskim, i na opłakane skutki teologii, która „szkołę ludzi oświeconych i zgodnych obywatelów” zamieniał „w szkołę niewiadomych, kłótliwych, na duszy i na ciele słabych ludzi”,9 kiedy zestawimy ze sobą te wszystkie wydarzenia i wypowiedzi, zobaczymy genezę i zarys czarnej legendy Jezuitów. Wzajemne dopełnianie się tych cytatów wskazuje, iż od Massalskiego do Kołłątaja i Staszica aktywiści KEN chcą promować jeden historyczny dogmat: Jezuici byli nie tylko zarzewiem zacofania, ale, co więcej, ich szkoły ponoszą winę za upadek moralności narodu szlacheckiego i pierwszy rozbiór Polski. Jezuici doprowadzili do pierwszego rozbioru Polski.

Dzisiejszy stan historycznych badań nad edukacją Jezuicką owego czasu wskazuje,10 iż bardzo łagodnym jest osąd powyższych twierdzeń jako „przesadnych i niesprawiedliwych”.11 Są one po prostu brutalną, kłamliwą propagandą. Na okazję innego tekstu należy zostawić rozważania, czy Massalski, Kołłątaj, Staszic et consortes szczerze wierzyli w owe konfabulacje, czy i do jakiego stopnia wynikały one z ich niewiedzy, czy może raczej wynikały z ich hipokryzji i mentalności mafijnej. Teraz dość powiedzieć, że Massalski czerpał całymi garściami z mienia pojezuickiego, zarazem był jednym z zaufanych agentów ambasadora Katyrzyny II, Otto Magnusa von Stackelberga (będącego pierwszym „syndykiem” Rzeczypospolitej, scenarzystą Sejmu Rozbiorowego [1773-1776] i dozorcą króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, komunikującego mu decyzje carycy, zarazem głównym inicjatorem KEN), że Kołłątaj wiedział o nieustannej rywalizacji między Akademią Krakowską a Jezuitami, których inicjatywy krakowscy akademicy ciągle utrącali i bez wahania podpiął się pod układ krakowski.12 Zaś Staszic bezpiecznie, w zaciszu włości Andrzeja Zamoyskiego, snuł na jego zamówienie swoją łopatologię.

1. Pierwotna nazwa Akademia i Uniwersytet Wileński Towarzystwa Jezusowego została zmieniana przez KEN na Główną Szkołę Wileńską, przez analogię do Głównej Szkoły Krakowskiej czyli Akademii Krakowskiej. Po rozbiorach nosił on nazwę Powszechnej Szkoły Wileńskiej.

2. Hugo Kołłątaj, Korespondencja listowna z Tadeuszem Czackim, Kraków, Drukarnia Uniwersytecka, 1844.

3. Marian J. Lech, Hugo Kołłątaj, Warszawa, Książka i Wiedza, 1973, str. 107.

4. Stanisław Domoradzki i Zofia Pawlikowska-Brożek, „Uniwersytet Wileński”, w: Roczniki Polskiego Towarzystwa Matematycznego. Seria II: Wiadomości Matematyczne, Poznań, Polskie Towarzystwo Matematyczne , 1999, str. 127. W tym samym fragmencie mamy informację, że Uniwersytet Wileński według ukazu carskiego miał mieć 4 wydziały, „wydział fizyczno-matematyczny, nauk moralnych i politycznych, medyczny, literatury i sztuk pięknych”.

5. Hugo Kołłątaj, Korespondencja listowna …, str. 257.

6. Ibid., str. 255-257.

7. Idem., Stan oświecenia w Polsce w ostatnich latach panowania Augusta III (1750-1764), Warszawa, Gebethner i Wolff, 1905, str. 44.

8. Ibid.

9. Stanisław Staszic, Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego Kanclerza i Hetmana W. K. do dzisiejszego stanu rzeczypospolitej polskiej przystosowanych, Kraków, Czas, 1861, str. 9. Na tej samej stronie znajdujemy takie zdanie: „Tym końcem, od wieku jedenastego, początku akademiów i szkolniczej nauki, musiano się uczyć wszystkiego kłótni sposobem, gadając przez tyle godzin, i koniecznie takiemi wyrazy. Przez to prawdy od mniemania rozłączone nie były. Co jest źródłem fałszywych rozumów. Tego to błędu jad Europejczyków tak okrutnymi uczynił, że po wiele razy, często o słów kilka, wszyscy porywali się do noża, dla jednej części swych bliźnich wyrznięcia,

10. Szczegółowy obraz edukacji jezuickiej przed kastą zakonu w: Kazimierz Puchowski, Edukacja historyczna w jezuickich kolegiach Rzeczypospolitej 1565-1773, Gdańsk, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, 1999; Ks. Ludwik Piechnik SJ, „Jezuickie Kolegium Nobilium w Warszawie” i „Przemiany w szkolnictwie jezuickim w Polsce w XVIII w.”, oraz Ks. Bronisław Natoński, „Jezuici a Komisja Edukacji Narodowej”, wszystkie trzy artykuły w: Z dziejów szkolnictwa jezuickiego w Polsce, red. Ks. Jerzy Paszenda SJ, Kraków, WAM, 1994; Ks. Ludwik Piechnik SJ, „Działalność Jeziutów polskich na polu szkolnictwa (1556-1773)”, w: Jezuici a kultura polska, red. Ks. Ludwik Grzebień SJ i Ks. Stanisław Obirek, Kraków, WAM, 1994.

11. Anna Królikowska, „Nauczyciele eksjezuici w pracach i szkołach KEN”, w: Katarzyna Doremus, red., Komisja Edukacji Narodowej. Kontekst Historyczno-Pedagogiczny, Kraków, 2014, str. 149.

12. Warto przytoczyć w tym miejscu fragment z dzieła Jerzego Roberta Nowaka Żeby Polska …, w którym zwięźle ujmuje on postawę życiową Ks. Hugona Kołłątaja, współtwórcy KEN od 1776, reformatora Akademii Krakowskiej, no i oczywiście fizjokraty: „W lipcu 1793 pod wpływem upadku nadziei patriotycznych Kołłątaj doradzał królowi przystąpienie do Targowicy, sam również, z konformizmu, składając akces przystąpienia do niej. Miał on wówczas oświadczyć strofującym go przywódcom patriotycznym: 'Łatwo to panom ekspatriować się, bo wszędzie sobie radę dadzą, ale ja, chudy pachołek, dogrzebawszy się urzędu, nie mogę tak z rąk wypuścić całego mojego losu'.” (str. 153) Postawę życiową Kołłątaja dobrze ilustrują również fragmenty z jego biografii pióra Marcina J. Lecha, Hugo Kołłątaj (cytowanego wyżej), które mówią o jego finansowych malwersacjach w kasie Akademii Krakowskiej, m.in. o pożyczce 400 000 zł udzielonej Protazemu Potockiemu, słynnemu bankierowi stanisławowskiemu, która wskutek jego bankructwa nigdy nie została zwrócona (str. 149-150).



tagi: ken  fizjokratyzm 

Magazynier
14 czerwca 2017 09:56
6     2608    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @Magazynier
14 czerwca 2017 10:41

Sprawdziłem. Mam oczywiście ten czerwony numer Nawigatora.

Lecę sobie z lekturą bez odcinków.

Co ciekawe, nasz Huguś liże przedziałek carowi, a już za chwile bedzie przygotowywał przedinwazyjny raport gospodarczy o sytuacji w Rosji dla Napoleona.

Więc car niepomny wcześniejszych umizgów Kołłątaja, przymknie go na wszelki wypadek na czas jakiś....

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
14 czerwca 2017 10:56

To fajnie.

No i mamy tu wielofunkcyjnego Hugon Uniwersalnego Kołłątaja po prostu. Po upadku insurekcji wydał go Rosjanom Trębicki, jego własny protegowany i razem wierny uczeń swego mistrza, co widzimy w tym "oryginalnym" wyrazie jego "lojalności". Osadzili go w Ołomuńcu na 8 lat. Potem go wzywał Zajączek za zgodą Napoleona. Ale Hugon się migał i czekał aż go znowu aresztują i do Moskwy (1807-08). Ruscy jak na złość go nagle zwolnili. Musiał przyjechać do Warszawy, ale Napoleon go olał, podsumował go zwięźle: "Kołłątaj zamiast przybyć do Warszawy, gdy był wezwany, dał się uwięzić. Obecnie nie może być już o nim mowy."

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Magazynier
14 czerwca 2017 16:36

W sumie to widać, że metody wykańczania przeciwnika, by przejąć jego aktywa, nie zmieniła się wcale, jednakże technika (głównie telewizja)  sprawiła, że audytorium wciągnięte w spektakl jest większe. I jak to ludziom  podatnym na manipulację wytłumaczyć?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Stalagmit 14 czerwca 2017 14:50
14 czerwca 2017 18:33

On się tej mądrości nauczył od fizjokraty Georges-Louis Leclerc de BuffonZamoyski załatwił mu stypendium u Leclerca.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 14 czerwca 2017 18:33
14 czerwca 2017 18:36

Nie da się im wytłumaczyć, nawet jeśli ich puszczą w samych skarpetkach. Gotowi jeszcze zadźgać każdego kto im będzie chciał to wytłumaczyć. Taka jest moc imprintingu.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ewa-rembikowska 14 czerwca 2017 16:36
14 czerwca 2017 18:37

Audytorium większe i jeszcze bardziej przemielone.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować