-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Socjalizm i śmierć, t. II, i przerzuty

Jeśli nie wiecie, mili państwo, co to za nieznośny rezonans dźwięczy nam w uszach w chwilach bezsenności, od północy do 5 rano, kiedy cichną odgłosy życia miejskiego i sielskiego, wyjaśniam, że to milczenie na temat dwóch tomów Socjalizmu i śmierci autorstwa „anonimowego, nikomu nieznanego blogera”, niejakiego Maciejewskiego Gabriela, teraz wzmożone milczeniem na temat Socjalizmu i śmierci 3.

Teoretycznie dałoby się napisać coś o tomie 3. bez żadnego komentarza na temat Socjalizmu i śmierci 2., ale czy na pewno to byłoby „Coś”? Nie jestem pewien. Dlatego trzeba zacząć od tomu 2., czyli od carceris polonicus, (lochu polskiego), b. ważnego fragmentu labirinthi mundi (labiryntu świata). Staliśmy już w samym jego środku w tomie 1., ale dopiero w tomie 2. poznajemy tajemne wejścia do niego. Nie wiem, czy państwo macie takie same odczucia, którzyście czytali już tom 2., ale mnie zdaje się, że ta część trylogii, w swojej konkluzja miga dziwnie znajomymi światełkami. Nie wiem czy to dlatego, że każdy każdy tunel musi mieć na swoim końcu jakieś światło, albo może dlatego że po prostu „przerzuty” propagandowe zawsze jakoś iskrzą? Jakie przerzuty? Ano takie:

Tak, mili państwo, tam najzwyczajniej iskrzy. Efekt ten sprawia śledztwo, a raczej kilka śledztw autorskich w zestawieniu z ilustracjami „anonimowego, nikomu nieznanego grafika”, niejakiego Bereźnickiego Tomasza. Te nieziemskie grafiki i ta gęstość dokumentu pisanego przyprawiają o niebezpieczne tiki nerwowe każdego szczerego demokratę, zaś umiejącego czytać ze zrozumieniem o bezsenność.

Edward Abramowski to jeden z wielu bohaterów tej książki. Choć rozdział jemu poświęcony to trzeci od końca, nie jest to bynajmniej postać mało ważna. Portret Abramowskiego należy do tego neonu, który jarzy się na końcu tunelu. Jego „ewangelia przyjaźni” i spółdzielczości spożywczej jest przecież natchnieniem dla dwudziestowiecznych twórców KOR, takich „Adaś” Michnik, „Jacek” Kuroń, „Anielka” Steinsbergowa, „Janek” Józef Lipski, „Zbyszek” Bujak, „Piotrek” Niemczycki, „Jurek” Andrzejewski, „Heniek” Wujec i „Antek” Macierewicz (dla tego ostatniego raczej była). Pośrednio również dla dwudziesto-pierwszo-wiecznych demokratów. Idea tow. Abramowicza w przedziwny sposób przerzuca pomost między "zamierzchłymi" czasami dziewiętnastowiecznego socjalizmu polskiego a naszymi czasami, czasami socjalizmu tzw. trzeciej Rzeczypospolitej, co ilustruje znakomita kompozycja „nikomu nieznanego grafika” Bereźnickiego Tomasza, arcydzieło psychologii graficznej. Wszytko widać, wszystko, co może zawierać się w tytule tego rozdziału "Socjaliści naśladują Chrystusa". Te bezsenne noce, te "dylematy moralne", te "rozdroża rewolucyjnego sumienia". O "prorockich" przerzutach w świetlaną przyszłość nie wspomnę. Widać je przecież.

„Ewangelia przyjaźni” i spółdzielczość spożywcza to zestawienie szokujące dla polskich wykształciuchów przyzwyczajonych do oddzielania wzniosłych idei od prozy ekonomicznej. Ale p. Maciejewski wskazuje na logiczne powiązanie między nimi. W jaki sposób? Nie mogę odebrać państwu, którzyście jeszcze nie przeczytali tej książki, owej przyjemności z odkrywania ich. Całą sprawę, łącznie z przerzutami, znajdziecie w owym rozdziale „Socjaliści naśladują Chrystusa”. Sam tytuł tego fragmentu to ciekawe zestawienie sowietologii z teologią. Teologia polityczna? Ależ skąd. Tylko i wyłącznie filozofia polityki.

Nie są to jedyne przerzuty. O innych, czyli o Babie Sikorze, jakby nazwali ją towarzysze z Sofii, w kolejnym tekście na bazie Socjalizmu i śmierci 2., który mam nadzieję wkrótce napisać.

Zanim dojdziecie jednak do tej końcowej filozofii polityki, autor przeprowadzi was w tempie Orient Expressu przez 24, słownie dwadzieścia cztery rozdziały. Ani obejrzycie się. Dwie bezsenne noce to stanowczo za długo. Za duży margines na rozmyślania. Te zaś mocniej działają niż podwójna espersso. Narracja p. Maciejewskiego prowadzi po dwóch torach: bankowo-ekonomicznym i kryminologicznym, który nader często wpada w sowietologiczny (nie ma innej nazwy dla nauki o rewolucji, tylko taka: sowietologia). Odwrotnie niż w fizycznej realności, częste skrzyżowania i nakładania się torów zapobiegają wykolejeniom. Dzięki ścisłemu przywarciu do nich narracja nie zbiega w las. Trzyma w napięciu i na ścieżce, na właściwej ścieżce. 

Pierwszy rozdział to seria stołeczno-koszernych krotochwil z czasów namiestnika carskiego księcia Gorczakowa, Wileńskiego Banku Ziemskiego, Józefa Montwiłła, wieszcza naszego Ignacego Kraszewskiego, Stronnictwa Białych z Andrzejem hrabiego Zamoyskim na czele, Czerwonych z Awejde, Dąbrowskim i Mierosławskim, i Leopolda Kronenberga, słowem z czasów jeszcze przed powstaniem styczniowym, gdy bezprecedensowy atak "antysemicki", skarga na nieprzychylne przyjęcie dwóch aktorek z powodu ich niesemickiego pochodzenia, wstrząsa środowiskiem stołecznym i doprowadza w końcu do nakreślenia podwalin dla nie mniej ni więcej jak tylko Uniwersytetu Warszawskiego. Rzecz jasna przeskakuję tu kilka ważnych intryg, ale po ty, by nie zepsuć dowcipu. Cały bowiem dowcip kryje się w pełnym scenariuszu. Uprzedzę nie zaznajomionych z nim, że tylko na pozór krotochwile te zdają się być lekkimi. W istocie pełne są szczerze upiornego śmiechu z samego dna przepony.

Patrząc teraz z dystansu na ów scenariusz, na jego pierwszą przedpowstańczą i razem przed-uniwersytecką odsłonę, pojawiają się we mnie ciekawe objawy: bezwarunkowe przerzuty do rozdziału 7. „Wspomnienie o wielkim człowieku”, o Jakubie Natansonie, który oprócz współtworzenia muzeum przemysłu i rolnictwa, założenia biura dla poszukujących pracy, Kasy imienia Mianowskiego, zarządzania szkołą rzemiosła i przemysłu, i szkołą realną dla dzieci izraelskich, i czego oprócz tego jeszcze nie, był ni mniej ni więcej tylko wielkim, genialnym chemikiem. Tak owszem, rozdziały poprzednie, 3. „Chemicy”, 4. „Rewolucja jako laboratorium I”, 5. „Rewolucja jak laboratorium II” i 6. „Słodki smak nitrogliceryny” logicznie podprowadzają czytelnika do 7. rozdziału, natansonowskiego. Ale to ich podprowadzanie jest nader oczywiste. Zaś rozdział pierwszy, przed-uniwersytecki i przedpowstańczy, ma pewne ukryte ostrze. I takich ukrytych mechanizmów jest tu więcej. Niewinnie zatytułowany rozdział 2. „Parostatkiem w rejs”, gdzie jak najbardziej pozytywnym, choć nieco naiwnym bohaterem, jest wspomniany już Andrzej hrabia Zamoyski, to drugi ruch parowego tłoka. Tor ekonomiczny łączy się tu w końcu z sowietologicznym.

W rodziale 8. „Stefan Żeromski i kradzież stulecia” tor sowietologiczny i kryminalny okazują się jedną piekielną ślizgawką, piekielnym roller-coasterem. Tu zatrzymam to szkicowe streszczenie wyników badań p. Maciejewskiego, naukowych w ścisłym tego słowa znaczeniu, historycznych, bazujących na tekstach oryginalnych, 19-wiecznych. Dodam tylko, że obok analizy naukowej jest tu również poczucie humoru, nieco przyćmione wagą problematyki sowietologicznej, ale zawsze jest. Szkic ten chcę i muszę tu zakończyć, by nie zepsuć państwu lektury oraz z braku miejsca w recenzji, która winna być krótką. 

W sumie model uczciwej recenzji to tekst Betacoola (http://betacool.szkolanawigatorow.pl/o-sztuce-wadania-radoryski-nienacki) zestawiający powieść Nienacki vs. Dickens pióra Michała Radoryskiego z pseudohistoryczną powieścią tow. Nienackiego, Dagome Iudex. Jednak w przypadku Socjalizmu i śmierci p. Maciejewskiego zestawienie takie jest dość trudnym zadaniem. Jak widać z zestwu tytułów w katologu, pod hasłem socjalizm polski, jednej z najważniejszych bibliotek Rzeczyospolitej, dotychczasowy „stan badań” nad dziejami socjalizmu polskiego obciążony jest stosem druków partyjnych z czasów PRL. Oczywiście trudno mi zebrać ad hoc pełną bibliografię opracowań omawiających losy Proletariatu I i II, Waryńskiego, Warskiego, Mendelsona, Piłsudskiego i jego towarzyszy. Ale pobieżny ogląd wyżej wspomnianych zasobów sugeruje poważne luki w badaniach nad polskim socjalizmem. Rzecz jasna jest to ogląd pobieżny. Być może są jakieś ukryte skarby. Ale jednak na pierwszy rzut oka chyba widać tu niejaki brak.

Obok takich dzieł jak Genealogia współczesności: historia idei w Polsce 1815-1939 (wstęp Timothy Snyder; red. nauk. Bartłomiej Błesznowski, Marcin Król i Adam Puchejda), Początki marksistowskiej myśli ekonomicznej w Polsce : wybór publicystyki z lat 1880-1885 (wyboru dokonali, przedm., przypisami i posł. opatrzyli Mieczysław Falkowski i Tadeusz Kowalik), bardzo obiecująca Socjaldemokracja i tworzenie państwa: Polska, Michała Syski z 2019 r., PPS Proletariat wobec Bundu i kwestii żydowskiej w latach 1900-1906, Janusza Sujeckiego z 1989 r., oprócz dokumentu Socjalizm przed pół wiekiem (1875-1880) w Rosji i w Polsce : przeżycia i rozważania Zygmunta Herynga, wydane w 2007 rr, ; wprow. i oprac. Marta Sikorska-Kowalska, znajduję partyjne tylko publikacje z lat 50-tych, 60-tych i 70-tych. Książki tu wymienione wyglądają bardzo ciekawie, jednak żadna z nich nie podejmuje analizy sowieto-pato-logicznej i takiej syntezy, jaką znajdujemy w trzech tomach Socjalizmu i śmierci p. Maciejewskiego.

Czyżby znaczyło to, że tryptyk p. Maciejewskiego wypełnia lukę w badaniach nad socjalizmem? Jak mawia klasyk, inaczej być nie chce. Nie chce i już. 

Ps. Co ciekawe wyszukiwarka tej szacownej biblioteki, gdy wpiszę hasło socjalizm polski, socjaliści w Polsce, pokazuje mi również takie tytuły jak 1050-lecie chrześcijaństwa w Polsce, Marka Balona, Szkice biblijne. T. 6, z. 1, wspólnotowego autorstwa Prezydium Rady Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w Polsce, Dzieje kościoła ruskiego w Polsce, Juliana Bartoszewicza, czy Bracia, obcy czy współobywatele?: debaty chrześcijańskie na temat judaizmu i jego wyznawców w Europie do początków XIX wieku, Jana Doktora. Wszystkie na pewno wartościowe i ciekawe. Ale trudno otrząsnąć się z jakiegoś roztrojenia jaźni patrząc na te tytuły wtłoczone w obcą im kategorię: socjalizm w Polsce.

W zasadzie nie powinienem się dziwić. Od czasów padewskiego humanizmu coraz głębsze ciemności zapadają nad uniwersytetami. Coraz wyraźniej rozbrzmiewa mem, iż Jezus z Nazaretu był pierwszym socjalistą, i dlatego, choć pewnie jest to sprzeczne z treścią książki p. Balona, umieszczenie jego książki w kategorii socjalizm ma oznaczać, że w 2016 roku obchodziliśmy nie tylko 1050-lecie Chrztu Polskie ale i początki proto-socjalizmu w naszej Ojczyźnie. Jednak wpisanie w tą kategorię ostatniego tytułu sugeruje, że jednak nie, że semiccy przodkowie Jezusa, a przede wszystkim ich 18-wieczni potomkowie, byli od niego lepsi w torowaniu drogi do socjalizmu ...



tagi: socjalizm i śmierć 2  maciejewski gabriel  sowietologia  kryminologia  historia ekonomii 

Magazynier
20 kwietnia 2020 20:12
17     1258    13 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @Magazynier
20 kwietnia 2020 21:14

Spis książek zawartych w ps wcale nie dziwi. Tak katalog działa: słowa kluczowe.

Świetna i błyskotliwa recenzja.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
20 kwietnia 2020 21:24

Dziękuję. Mimo pozorów Socjalizm i śmierć ma wiele wspólnego z "Optyką Dantego".

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Magazynier
20 kwietnia 2020 21:43

Słąbe żarty, jak trzeba tłumaczyć.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @porfirogeneta 20 kwietnia 2020 21:43
20 kwietnia 2020 21:50

Słabych żartów nie trzeba wogóle tłumaczyć. Szkoda czasu. Tym bardziej nie nada czytać.

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Magazynier
20 kwietnia 2020 23:00

Ksiązka jest spoko, tylko egzegeci do dupy.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @porfirogeneta 20 kwietnia 2020 23:00
21 kwietnia 2020 09:22

To dobrze, gorzeje gdyby na odwrót. Pan niestety popełnił ten błąd, że pańska egzegeza przeskoczyła orginał.

Ale bardzo panu współczuję, że musiał pan dobrnąć do końca mojej egzegezy. To na prawdę heroizm.  

zaloguj się by móc komentować

atelin @Magazynier
21 kwietnia 2020 09:41

Plus.

"Dwie bezsenne noce to stanowczo za długo. Za duży margines na rozmyślania."

Tak, I i II tom można połknąć bardzo szybko. Przy czytaniu trzeciego co chwilę będzie się Pan czuł, jakby przywalił w krawężnik ze świadomością, że felgi szlag trafił.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @atelin 21 kwietnia 2020 09:41
21 kwietnia 2020 10:24

Ja zaliczyłem zderzenie czołowe, już na samym początku: akcja PPS po zwycięstwie Chjeno-Piasta - stan wojenny. Jak znajdę czas po godzinach napiszę o tym. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier
21 kwietnia 2020 11:57

Bez opowiedniej wiedzy i wiary w Boga (która w sumie też jest wiedzą) można faktycznie sądzić, że Jezus był socjalistą. Chociaż niedoskonałym i niekonsekwentnym. Jakimś takim zagubionym, czy coś. W każdym razie kiepskim, nieskutecznym. A stąd łatwo dojść zarówno do uwielbienia prawdziwego socjalizmu, jak i do poglądu, że wszystko, co socjalizm choć trochę przypomina jest złem, z nauczaniem Kościoła włącznie. 

zaloguj się by móc komentować

atelin @Grzeralts 21 kwietnia 2020 11:57
21 kwietnia 2020 12:12

Ciekawe, co socjalizm odpowie na przypowieść o talentach.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @atelin 21 kwietnia 2020 12:12
21 kwietnia 2020 12:51

Jak to co? Etos pracy.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 21 kwietnia 2020 11:57
21 kwietnia 2020 13:11

"Hosanna synowi Dawida! Hosanna na wysokościach!" I jeszcze ten królewski, dawidowy osiołek. I jeszcze św. Jan go namaścił. No chyba że królowi wolno być socjalistą, jak to ogłosił holiłud w tym filmie "King George", czy coś w tym stylu. 

Ale powiedz szczerze, ty tak dla przekory. Co nie? Nie żeby mnie to jakoś irytowało. Nawet to jest sympatyczne. Nie ironizuję wcale.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier 21 kwietnia 2020 13:11
21 kwietnia 2020 13:43

Oczywiście, że dla przekory. Dla "paddierżanja razgawora".

Ale też dlatego, że lubię myśleć i wiedzieć, co w głębi leży. Jak z tym wirusem - to jest piękne, z filozoficznego punktu widzenia, jak on obnaża słabość naszej cywilzacji. 

Nie tyle królowi wolno być socjalistą, co ludzie chcieliby mieć socjalistę za króla. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 21 kwietnia 2020 13:43
21 kwietnia 2020 13:51

Coś w tym jest. Poddierżanije razgawora to sztuka. Podobnie jak obnażanie cywilizacji. To akurat to sztuka sztuk, tak jak Pieśni nad pieśniami. Przywiliej Arstysty Absolutnego. Diabeł w 36 dowodach na istnienie diabła nazywa go machiavelistą z wysoka. 

Ale z tym pożądaniem socjalisty-króla to mnie zbiłeś z pantałyku. Zatkało. Muszę umyć naczynia, zjeść obiadek, dopiero potem coś mi spłynie na klawiaturę.

Czyżby Zbawca o tym wiedział? No pewnie że wiedział. Jeszcze bardziej mnie zatkało.

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Magazynier 21 kwietnia 2020 09:22
22 kwietnia 2020 01:50

"Gieroj" by pan napisał, byłoby bardziej "na czasie". Sam sobie współczuje.

Książka fajna, (fajna to chyba jidiszizm?) polecam gorąco.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @porfirogeneta 22 kwietnia 2020 01:50
22 kwietnia 2020 10:43

"Gieraizm" jednym słowem. Proszę wybaczyć złośliwość, ale mi kojarzy się to z Czapajewem albo Ostrowskim (Jak hartowała się stal). Mam nadzieję przynajmniej że wiele czasu moja recenzja panu nie zajęła. Następnym razem proszę omijać moje recenzje, bo ludzie, którzy marnują czas na jałową wymianę zdań ze mną, w moich oczach, po prostu oblewają ten "wstępny egzamin". 

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Magazynier 22 kwietnia 2020 10:43
22 kwietnia 2020 23:15

Rusycyzmy jak u Sakiewicza. Dobrze pan gada, będę omijał.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować