-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

15 sierpnia 1920. cz. 3. Na krawędzi zdrady

Działania gen. Żeligowskiego przed 15 sierpnia, i tego właśnie dnia, Klimaszewski i Pakula sumują w następujących słowach: „Do wykonania rozkazów gen. Hallera – natarcia na Radzymin powierzoną mu grupą operacyjną – Żeligowski przystąpił dość opieszale. Właściwie nie próbował objąć dowództwa nad powierzoną mu grupą, a nawet opóźniał zajęcie pozycji wyjściowych do natarcia przez 10 DP. Usiłował po zakończeniu wojny usprawiedliwiać się trudnościami w dowodzeniu podporządkowanymi mu dywizjami, ale to tłumaczenie zakwestionował dowódca 30 pułku ppłk Kazimierz Jacynik w swojej relacji odnośnie niewykonania rozkazu do natarcia w kierunku na Radzymin 14 sierpnia 1920 r., bardzo obszernie polemizując z argumentacją gen. Żeligowskiego.” (Klimaszewski i Pakula, str. 242)

Jacynik pisze: „Przed wieczorem 14 08 gen. Żeligowski otrzymał od dowódcy frontu północnego (gen. Józefa Hallera) kategoryczny rozkaz niezwłocznego przejścia do natarcia siłami 10 dywizji wraz z 1 Dywizją Litewsko-Białoruską gen. Rządkowskiego, oddaną pod rozkazy gen. Żeligowskiego. Siły te miały stanowić siłę uderzeniową, a jej zadaniem miało być odebranie Radzymina i wyrzucenie przeciwnika na pierwszą linię obrony. … W tym decydującym momencie, który wymagał natychmiastowego przystąpienia do czynu gen. Żeligowskiemu zaczęły nasuwać się różnego rodzaju wątpliwości i obawy, wyłoniły się trudności i wahania, zabrakło charakteru i odwagi. Byłem świadkiem tych męczących przeżyć, jakie rozgrywały się w duszy generała. Lęk w razie niepowodzenia, obawa o skutki i odpowiedzialność tak go przeraziły, że samowolnie przeniósł czas wykonania rozkazu na drugi dzień, tj na 15 08 o świcie i nie zameldował o tym dowódcy frontu ...

Jakie to były obawy? Po pierwsze, osłabienie morale żołnierzy 10 Dywizji Piechoty i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej, żołnierzy, którzy przez kilka długich tygodni w lęku i stresie, czując nieustanne zagrożenie ze strony armii czerwonej, z pośpiechem, często niewyspani i głodni, musieli pokonać ponad 600 km i dotrzeć do stolicy. Tak to postrzegał Żeligowski. Lecz Jacynik rozwiewa tę obawę. Według niego kilka dni odpoczynku wystarczyło tym żołnierzom do odnowienia sił. Być może demotywacja, a nawet demoralizacja, wynikająca z fiaska wschodniej defensywy dosięgnęła przede wszystkim Żeligowskiego. Faktem jest, że ich szeregi musiały być wzmocnione ochotnikami z Kongresówki.

Po drugie, słabość bojowa młodych rekrutów, studentów i gimnazjalistów, masowo zgłaszających się na ochotnika. Jacynik nie może tego zakwestionować, dlatego nie odnosi się do tego problemu. Brak „ostrzelania” młodzieży to oczywista ludzka słabość. Każdy cywil, zwłaszcza młody, w pierwszym odruchu słysząc kanonadę i świst kul, widząc bezwzględność i sprawność zaprawionych zbójeckich oddziałów, chowa się, rezygnuje z ataku a nawet ucieka z pola walki. Nikt z nas nie jest urodzonym żołnierzem ani strzelcem. Cechy potrzebne na polu walki, w tym odporność na bezpośrednie zagrożenie życia, trzeba kształcić długo. To właśnie było przyczyną śmierci Ks. Ignacego Skorupki. Poszedł on do boju, by towarzyszyć młodym i nieopierzonym, nieostrzelanym chłopcom, by w chwilach załamania ich ducha zmotywować ich do oporu wobec naturalnego lęku. 10 Dywizja miała też w swoich szeregach oddział kawalerii zwany "Husarzy śmierci". Budził on niepokój wśród polskich oddziałów, byli to bowiem młodzi ułani, którzy mieli tendencje do dawania dyla z pola walki. 

Po trzecie, problemy z łącznością. Po czwarte, ambicje własne gen. Żeligowskiego, należącego do bliskiego kręgu Marszałka, a przecież spozycjonowanego na niższym poziomie sztabu. Po piąte, napięcie między Piłsudskim a gen. Hallerem, który od początku, od roku 1916, gdy stał się on dowódcą 2 Brygady Legionu Zachodniego, był dla Piłsudskiego rywalem, zaś gdy przybył do Polski ze swoimi żołnierzami, związany z Kościołem, oscylujący w stronę endecji, stał się już zawadą. Czy wypadało zatem przyjacielowi Piłsudskiego wykazywać się karnością i gorliwością wobec politycznego rywala naczelnego wodza, ojca PPS i filaru polskiej niepodległości?

Nie tylko Jacynik został ugodzony tymi wahaniami Żeligowskiego. Jego całe otoczenie otrzymało sygnał ciemności: dowódca 28 pułku Strzelców Kaniowskich, ppłk Thomme i jego podwładny mjr Sobieszczak, por. Pełc, który pisał w swojej relacji o „świństwie” w postaci „dziury” we obronie Warszawy (w Nieporęcie), por. Boski, podwładny Pogonowskiego, i sam Stefan Pogonowski.

W swojej interpretacji Bitwy Warszawskiej Żeligowski pisze, iż na odprawie 14 08, gdy wydawał Pogonowskiemu rozkaz, zauważył jakiś jego smutek. Żeligowski chce byśmy uwierzyli, że było to przeczucie śmierci. Lecz nam, czytelnikom relacji ppłk Jacynika, wolno wątpić w narrację Żeligowskiego. Wolno nam widzieć w tym wewnętrzny ból odpowiedzialnego i doświadczonego żołnierza spowodowany świadomością braku zgody pośród wyższych oficerów stanowiących trzon dowództwa i poczuciem skrajnego zagrożenia. Śmiem twierdzić, że w obliczu skrajnego niebezpieczeństwa, te uczucia nie mogły oprzeć się podejrzeniu o zdradę, podejrzeniu, które w takich warunkach, gdy nie ma czasu na dokładne badanie sprawy, łatwo zamieniają się w czarne myśli bliskie pewności, w osąd pełen rozgoryczenia. Wszak tak jak Tuchaczewski, Żeligowski był również kiedyś oficerem carskim. Czy mógłby liczyć na łaskę wodzów rewolucji po ewentualnym jej zwycięstwie, na wcielenie do elity oficerskiej? Nie jestem w stanie rozstrzygnąć tych dylematów. Podobnie nikt nie był w stanie tego rozstrzygnąć w sierpniu 1920 roku, w samym oku cyklonu. Nikt nie śmiał głośno wypowiedzieć tych podejrzeń wobec bliskiego współpracownika najpierw Haller a potem Piłsudskiego.

Po typowej karierze w armii carskiej, po akcesie do konspiracyjnego Związku Walki Czynnej w 1912 r., zainicjowanego przez Organizację Bojową PPS, wspierającego później tworzenie Legionów w Galicji, po konflikcie z gen. Dowborem-Muśnickim w 1917 r., kiedy Dowbór-Muśnicki w obliczu przewrotu bolszewickiego, zwanego rewolucją październikową, zdecydował się poprzeć rząd tymczasowy Kiereńskiego przeciw akcji Lenina (Żeligowski opowiedział się za neutralnością polskich formacji), po nawiązaniu kontaktu (z Kijowa, przez wojskową misją francuską) z gen. Hallerem i awansowaniu go przez Hallera do stopień generała porucznika i dowódcy Wojska Polskiego na Wschodzie, po walkach wraz z interwentami przeciw armii bolszewickiej na Ukrainie, po nawiązaniu kontaktu z Piłsudskim, przychodzi dla Żeligowskiego czas na dalszą karierę w szeregach nowej armii polskiej. Najbardziej samodzielną decyzją w tej krótkiej karierze Żeligowskiego jest opozycja wobec Dowbora-Muśnickiego, który gotów jest poprzeć mniejsze zło wobec ofensywy Lenina i Trockiego. Lecz zapewne i ta decyzja nie jest podjęta samodzielnie. Są inni polscy oficerowie, którzy wybierają neutralność, zwłaszcza ci, którzy sympatyzują z Organizacją Bojową PPS. W końcu z PPS-owskiego punktu widzenia październikowa akcja Lenina i Trockiego to „normalne” rozgrywki siłowe wewnątrz pokrewnej, choć nie patriotycznej, internacjonalistycznej, teraz już wrogiej wobec PPS organizacji rewolucyjnej/socjalistycznej. Są to niemal rutynowe przesilenia. Żeligowski podejmuje ryzyko, jak każdy Polak na ważnym stanowisku, ale jest to ryzyko podejmowane w cieniu silnych osobowości. Taką osobowością jest Haller a później Piłsudski. W 1920 r. odpowiedzialność za kluczowy, skrajnie niebezpieczeny odcinek frontu przerasta Żeligowskiego. Nadto nadchodzi czas na zmianę „sojuszy” w ramach polskiej generalicji. Wyjaśnia to bierność Żeligowskiego bez konieczności odwołania się do pokusy zdrady.

Jacynik pisze: „Poza wszystkimi wysuniętymi przez gen. Żeligowskiego bardzo niepoważnymi wątpliwościami w jego psychice tkwiła głęboka skryta niewiara. Generał nie był pewien i miał wątpliwości co do przeciwuderzenia grupy Naczelnego Wodza znad Wieprza i obrony 5 armii gen. Sikorskiego pod Modlinem. Czekał więc, odkładał, nie wykonywał rozkazu, ażeby zachować w całości swoją dywizję na wypadek, kiedy przyszłoby mu odegrać znacznie większą rolę niż odebranie sowietom Radzymina. Gen. Żeligowski całkowicie wyzyskał naprężone na tle politycznym stosunki między Naczelnym Wodzem a dowódcą Frontu Północnego gen. Hallerem, oraz brak na radzymińskim przyczółku mostowym przy dowództwie czynnika kontrolującego – czy to z dowództwa frontu czy z naczelnego Dowództwa – który sprawdziłby wykonanie rozkazów. Gdy gen. Haller otrzymal wiadomość, że gen. Żeligowski nie wykonał rozkazu i nie przeszedł 14 08. po południu do przeciwnatarcia ze swoją grupą w celu odebrania sowietom zagarniętego Radzymina i odrzucenia za pierwszą linię obrony (zewnętrzną znajdującą się na okręgu daleko na wschód za Radzyminem), wyraził wielki niezadowolenie i zwrócił gen. Żeligowskiemu uwagę za niesubordynację. Wieczorem 14 08 ponowił rozkaz, dodając że cała operacja musi być rozpoczęta o świcie 15 08. O pierwszym rozkazie dowódcy frontu gen. Żeligowski nie wspomniał nic, nie mieliśmy żadnych informacji, co się dzieje na całym froncie, ani żadnych rozkazów co do środków zabezpieczających całą dywizję na zbliżającą się noc, a przecież zwycięski nieprzyjaciel usadowił się po południu w rejonie Radzymina w odległości 8-10 km od odpoczywającej 10 Dywizji.” (Klimaszewski i Pakula, str. 290-291)

Jest to coś, co stawia nas w stuporze. Oprócz blokowania przed swoimi oficerami informacji o sytuacji, oprócz zignorowania przymusu zabezpieczenia podległych mu oddziałów, dowódca całej grupy bojowej (4 dywizje), który w tym momencie przechodzi spod skrzydeł gen. Hallera w krąg zaufanych a protegowanych Naczelnego Wodza, nosi w sobie niewiarę w koncepcję, którą Piłsudski ostatecznie przypisze sobie, w zasadzie stworzoną przez gen. Rozwadowskiego. Być może chodzi o to, że na tym etapie propaganda nie zdołała jeszcze wyrugować Rozwadowskiego z autorstwa manewru znad Wieprza. Fakt pozostaje faktem. Żeligowski nie wierzy w manewr znad Wieprza. Dlatego wolno mi zapytać się czy wierzy w niego Piłsudski? Być może nie ma wyjścia. Dla niego rewolucja nie będzie miała litości ...

Nadto między wierszami relacji Jacynika, podważającej narrację Żeligowskiego, możemy odnaleźć powody, dla których śmierć por. Stefana Pogonowskiego, a raczej własna interpretacja tej bohaterskiej śmierci, stała się dla Żeligowskiego tak ważnym atutem propagandowym, defensywnym.

Słyszymy również dr Bartosiaka w Radiu Wnet: „Obraża mnie pojęcie cudu na Wisłą. Był to wielki wysiłek materialny, organizacyjny i cywilizacyjny młodego organizmu z właściwymi dowódcami (sic!!!). I tyle. Wygraliśmy po prostu.” (https://wnet.fm/2020/08/13/bartosiak-obraza-mnie-pojecie-cudu-na-wisla-nie-jestem-pewien-czy-bolszewicy-doszliby-do-atlantyku/)

I tyle … smakuję tę uwodzącą retoryką na podniebieniu i mówię powtarzam sobie: … I tyle. A w tyle kulka, w tyle czaszki. Katyń'1940, drogi panie doktorze, zaczął się w Paryżu'1917. Ale faktycznie urok koncepcji brytyjskich, urok iście imperialny, splendor nawet, może przesłonić fakt, iż są takie dzieła Opatrzności, w których wolna decyzja człowieka, a nawet wielu ludzi, nieprawdopodobny trud podjęty przez nich, oddają chwałę Opatrzności. Rzekomo bezosobowa Opatrzność - bezosobowa tylko w ujęciu imperialnym - to w istocie Osoba, absolutna Wola i Mądrość. Zaś ludzka determinacja, wolna wola i inteligencja/rozum, trudzące się w niebywałym napięciu, często w skrajnie nieprzyjaznych warunkach, np. takich jakie sowieci narzucili polskim żołnierzom w 1920 roku, a swoim podwładnym gen. Żeligowski, są niezwykłym, dramatycznym odblaskiem determinacji, wolnej woli i rozumu Stwórcy i razem Zbawcy, towarzyszącego swoim dzieciom w najciemniejszych godzinach ich ziemskiego życia. Mamy więc tu synergię woli Boga i woli ludzi, współpracę. Czy można nazwać taką współpracę obrazą? 

Rzecz jasna, Mackinder o tym nie pisze, ani nie wykładali tego na Wydziale Prawa i Administracji UW, ani nie przywoływali tego tematu w zajmujących dyskusjach w ramach Fundacji Republikańskiej. Zatem trzeba by rozważyć czy dr Bartosiak nie jest przypadkiem zwolniony z uwzględnienia tej perspektywy. Ja zaś mam przeczucie bliskie pewności, że jesteśmy zwolnieni ze słuchania rzewnych narracji publicysty, który nie bierze po uwagę świadectw polskich oficerów z sierpnia'1920 zawartych w jedynej całościowej publikacji dotyczącej Bitwy Warszawskiej.

C.d.n.



tagi: sowieci  bitwa warszawska  józef piłsudski  lucjan żeligowski  józef haller  kazimierz jacynik 

Magazynier
17 sierpnia 2020 13:03
34     1859    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Magazynier @ikony58 17 sierpnia 2020 16:30
17 sierpnia 2020 16:36

Opatrzność. Sam dżwięk tego słowa "obraża" Bartosiaka. Nie warto z nim gadać.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ikony58 17 sierpnia 2020 16:37
17 sierpnia 2020 16:44

Czegoś inny mi nie przychodzi do głowy.

Malczewska? Równa babka.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier
17 sierpnia 2020 17:25

Dzięki!

Bo wciąż nie bardzo rozumiałem decyzję Piłsudskiego, który napisał list z dymisją (to prawda jak rozumiem?) oraz zawinął się z pod Warszawy.

Teraz można odnieść wrażenie że zarówno Piłsudski jak i Żeligowski i pewnie paru innych miało swoją koncepcję bitwy Warszawskiej nie polegającej bynajmniej na jej bronieniu. Nie owijając w bawełnę, po prostu byli gotowi do niesienia płomienia rewolucji. Nie otrzymawszy jednak takich wytycznych od swoich protektorów zajęli pozycje wyczekującą. Nie chcieli walczyć za Polskę  bądąc gotowi do szybkiej zmiany frontu.

w jego psychice tkwiła głęboka skryta niewiara. Generał nie był pewien i miał wątpliwości co do przeciwuderzenia grupy Naczelnego Wodza znad Wieprza i obrony 5 armii gen. Sikorskiego pod Modlinem

Piłsudski (ani tym samym Żeligowski) nie został powiadomiony że wyższe czynniki postanowiły jednak zatrzymać Trockiego z jego rewolucją. I tym samym Piłsudski nie wiedząc co czynić przyjął postawę wyczekującą zabezpieczając się na oba rozwiązania. Był gotów czekać do końca. Gdy wynik starcia oraz najwyraźniej koncepcja jego promotorów stała się jasna, ruszył ale o co i z kim naprawdę walczy nigdy nie zapomniał.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 17 sierpnia 2020 17:25
17 sierpnia 2020 17:40

Z tym się nie zgadzam. Musi pan doczytać w innych źródłach. Protektorem Żeligowskiego był Piłsudski który zaakceptował koncepcję Rozwadowskiego. Niemożliwe było dla niego przyjęcie koncepcji niesienia płomienia rewolucji w Polsce, bo wtedy wypadłby z łaski Piłsudskiego. Piłsudski miał inną koncepcję rewolucji niż Dzierżyński, Lenin i Trocki, opartą o odrodzenie polskiej administracji na obszarze okrojonej Rzeczypospolitej. Moim nieskromnym zdaniem, Piłsudski wyłamał się spod kontroli swoich sponsorów. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ikony58 17 sierpnia 2020 17:32
17 sierpnia 2020 17:42

Tak może gadać tylko polski ziemianin, który nadto ciął jeszcze sowietów z siodła w 1920. Redukcja do realnego istnienia.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier 17 sierpnia 2020 17:40
17 sierpnia 2020 17:57

Ale właśnie o to chodzi że nie do końca. Bo czemu pisał ten cholerny list?

Z komentarza Ikony58 gdzieś poprzednio wynika że sztab Polski miał znakomite rozeznanie w sytuacji dzięki doskonale zorganizowanemu nasłuchowi radiowemu oraz złamaniu szyfrów. Polacy wiedzieli wszystko, mieli też przewagę wojskową, przewagę terenu itp. Nie było możliwości tego przegrać JEŚLI plan Rozwadowskiego byłby realizowany. Jeśli Piłsudski na serio zamierzał walczyć po naszej stronie to po co ten list? Po co to skoro nasza wygrana była niemal pewna?

Żeligowski również nie musiał mieć żadnych wątpliwości i medytacji wiedząc że siły rosyjskie są rozciągnięte i raczej słabe. Polski sztab MUSIAŁ mieć te dane. Mógł nie znać co do 5 km bieżącej pozycji przeciwnika ale MUSIAŁ znać całą kluczową resztę.

Słowem ani jeden ani drugi nie musieli prowadzić tych dziwacznych gierek „ocierających” się o zdradę. Tylko oni mogli sprawić że Polacy przegrają. Jeśli zależało im na zwycięstwie wystarczyłop słuchać Hallera. A skoro tylko oni mogli doprowadzić do porażki, skoro taki scenariusz rozważali tzn. że musiała istnieć taka koncepcja. Taka operacja nie mogła być improwizowana. Czekali na rozkaz.

Takie podejście do tamtych zdarzeń tłumaczy ich postawę. Działali na dwa fronty, dlatego niezdecydowanie i niejsasno, do końca czekając na rozkaz, który nie nadszedł.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 17 sierpnia 2020 17:57
17 sierpnia 2020 18:03

Ten list to kokieteria. Chciał żeby go prosili na kolanach przez tydzień, a potem nosili w lektyce jako zadośćuczynienie za bunt. Przecież Dmowski był po to, żeby robić dla niego tło.

Sztab miał te dane. Ale na odcinku Radzymin Wołomin nawarstwiły się trzy dywizje ruskich zakatrupiorów. I to były te dane. Tam mieli koncentrację. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 17 sierpnia 2020 16:36
17 sierpnia 2020 19:53

Z  tym  Bartosiakiem,...

...  tym  DECIAKIEM  i  pospolitym  GAMONIEM sakiewiczowym  NIGDY,  od samego poczatku nie warto bylo  gadac...  ja nie wiem  czy  ten  CYMBAL  Bartosiak  wydobywajac z siebie  te nedzne,  skandaliczne  pierdy  w  radio  wnet  zdawal sobie sprawe,  ze  wlasnie  ZAORAL  SIE  bezpowrotnie...  nie wiem tez czy zrobil  to tak sam z siebie  czy  mu  to  ktos kazal - tak  czy  owak  jego  MATOLA  juz  NIE  MA  !!!

A  same wpisy dotyczace  bitwy sierpniowej 1920 roku,  przyblizajace tamte realia i prawde to po prostu  CYMES...  ogromne dzieki, Panie  Magazynierze  i tym wieksze  plusy  !!!

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier
17 sierpnia 2020 20:00

A tak swoją drogą, bo w sumie tego nie wiem, jak to się stało że Naczelny Wódz alias Piłsudski nie dowodził obroną Warszawy zamiast Hallera? Czy to prawda że  Armia Piłsudskiego (ta mająca uderzyć z nad Wieprza) była najsilniejsza? Czemu była tak daleko na płd. mimo że przecież był ten doskonały wywiad i generalnie Ruskie szły z północy z tego co tu czytam. Owszem Stalin gdzieś tam szedł bardziej od południowej strony ale przecież musieli wiedzieć że nie da rady dołączyć do bitwy a w takich okolicznościach zawsze lepiej było naszym się połączyć by tym łatwiej zniszczyć armię Kamieniewa co przesądzało sprawę i było to jasne dla każdego.

Jakie właściwie były siły Hallera w stosunlku do Piłsudskiego i Sikorskiego? Bo tak luźno patrząc na ówczesną sytuację i kto czym dowodził to właściwie nie mieliśmy szans:

Piłsudski się gdzieś zawinął. Sikorski bawił się chyba w jakieś podchody niczym Żeligowski. No i jeszcze wielki wódz Rydz Śmigły...  A w samym środku z jakimiś jak się wydaje dzisiaj niezbyt mocnymi oddziałami Haller i Latinik na najtrudniejszym odcinku mającym bronić stolicy.

Po czym pada takie zdanie

w jego psychice tkwiła głęboka skryta niewiara. Generał nie był pewien i miał wątpliwości co do przeciwuderzenia grupy Naczelnego Wodza znad Wieprza i obrony 5 armii gen. Sikorskiego pod Modlinem

które patrząc na rozłożenie ówczesnych sił brzmi niemal jak jakiś plan zagłady. Wystarczyło że słabe siły Hallera ulegną Ruskom i mamy pretekst by najlepsze oddziały zostały unieważnione. Może się mylę ale to teraz wygląda jakby ktoś zrobił naprawdę dużo by słabe siły Rusków dostały swoją jedyną szansę na zderzenie się z maksymalnie najmniej wymagającym przeciwnikiem.

Taki układ sił więc tym bardziej zdaje się sugerować istnienie tajnego planu dającego szansę Ruskom. Ciekawe kto tak porozmieszczał nasze wojska, trochę to wyglada na żarliwą oddolną inicjatywę Piłsudski & PPS company. Podobnie jak w przypadku Niewiadomskiego. Wysiłki te nie zostały jednak jakoś docenione. Plan zajęcia Polski przez Czerwonych nie wypalił gdyż nie dostał wyższej apropaty podobnie jak Noc Długich Noży po zabójstwie Narutowicza. Ale naprawdę, wygląda na to że Piłsudski był niczym Trocki (już chyba nawet robiłem to porównanie). Zaraz natychmiast. Wyrżnąć i zaprowadzić przykładową polską republikę rad.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Paris 17 sierpnia 2020 19:53
17 sierpnia 2020 20:27

Dziękuję, ale proszę powstrzymać się od języka nazbyt emocjonalnego. Dr Bartosiak zasługuje jednak na lepsze traktowanie z racji tej, że też jest duszą nieśmiertelną, obraz i podobieństwo Stwrócy. Inaczej będą musiał wbrew sobie panią zbanować. Takie inwektywy obniżają poziom mojego bloga.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ikony58 17 sierpnia 2020 20:12
17 sierpnia 2020 20:29

Wielu. Przeczytaj tę książkę, choćby same przypisy. Dokumentów archiwalnych tyle że nie potrafię tego ogarnąć. W bibliotece narodowej znajdziesz ją. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 17 sierpnia 2020 20:00
17 sierpnia 2020 20:30

Trzeba czytać. I ja muszę i pan. Inaczej to jest bicie piany. Omlet na jednym jaju z polepszaczami.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier 17 sierpnia 2020 20:30
17 sierpnia 2020 20:51

Czy ja wiem czy należy tak lekko do tego podchodzić. Ja napewno się tym nie zajmę ale jeśli pan zrobiłby jakąś mini analizę kto czym dysponował przed Bitwą to chyba wystarczyłoby w zupełności. Ja w każdym razie w prostym wpisie na wiki widzę znanych mi z tutejszych wpisów bohaterów, których można zasadniczo nazwać kliką Piłsudskiego. Wszyscy oni się gdzieś wygodnie rozsiedli tak by zminimalizować swoją szansę na kontakt z Ruskimi. Piłsudski, mimo swojego ego zostawia Hallera jako dowodzącego. W sam raz by to on był odpowiedzialny za porażkę. Tym bardziej że sam Naczelny Wódz gdzieś sobie wyjeżdża wcześniej złożywszy listowną dymisję ze swojego stanowiska. Która dopiero ma zostać ujawniona po porażce właśnie. Ot umywa ręce, porażka będzie zasługą innych. Wszystko stanowi wręcz narzucającą się całość. Inny kumpel Piłsudskiego Żeligowski ewidentnie zna plan i bawi się z Hallerem. Nie no, co to za rozkaz: „stań w środku między tym co mówię ja a co mówi Haller”. Kpina jakaś, nikt mi nie wmówi że Żeligowski miał jakieś wojskowe wątpliwości. Że ludzie zmęczeni czy tam że młode chłopaki są. Ten rozkaz mówi wszystko: ma to w dupie. Tym bardziej że jak sam pan pisze Haller i Latinik byli zdecydowani, mieli dokładne informacje, wiedzieli czego chcą co dostrzegł sam Pogonowski. I jeszcze ta kropka nad i: w psychice Żeligowskiego jest wątpliwość czy Piłsudski i Sikorski ruszą tyłki. Czego chcieć więcej? To była próba wrobienia Hallera w wielkie gówno.

Jaki był dokładnie scenariusz trudno stwierdzić. Są dwie opcje. Albo wszyscy oni wycofują się w jakiś sposób otwierając Polskę na Czerwonych albo sami pokonują przeciwnika by gloria chwały i automatyczne wojskowe rządy przypadły właśnie im. Ta druga opcja wydaje się jednak być niewiarygodna zważywszy dymisję Piłsudskiego oraz niemożliwą raczej opcję walki z braćmi w idei zwłaszcza że gdzieś tam na czele przeciwnika stoi idol Piłsduskiego Lew Trocki.

Wszystko było gotowe na przyjęcie ale ludzie, o których może napiszę, postanowili inaczej.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 17 sierpnia 2020 20:51
17 sierpnia 2020 21:09

Trochę że ma to gdzieś, ale w połowie, że uznaje zwierzchnictwo. I Piłsudski i Żeligowski musieli liczyć się z układami w armii, w której Haller stał wysoko. NIe można się go było pozbyć. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier
17 sierpnia 2020 21:43

No niemal się go pozbyli ;)

Jeszcze jeden argument za istnieniem planu wrobienia Hallera oraz przegrania Bitwy Warszawskiej: Przecież ten rajd Rusków był samobójczy tak naprawdę. Bitwa została wygrana dzięki, jak to widzę, jakiemuś odpryskowi wojsk polskich. Nie użyto niczego poważnego np. artylerii zgromadzonej w Warszawie. Dlaczego u licha stolicy broniły jakieś gołowąsy?  Ruskie nie miały żadnych szans i musiały to wiedzieć.

No chyba że ...

To właśnie o czym piszę. Dostali cynk. Szybki rajd przez Radzymin. Dziura w Nieporęcie. Jakaś młodzież na obronie. Wprowadzający chaos Żeligowski. To tylko dawało im szansę: te krety Piłsudskiego. I cynki od niego. Może właśnie tym się zajmował gdy tak sobie zniknął.

A gdy okazało się że plan nie wypalił zebrali się tak szybko że Piłsudski znad tego swojego Wieprza już nawet dogonić ich nie mógł.

To był ewidentnie rajd na taki jeden strzał. Wiadą do Warszawy i pozamiatane a jeśli nie to szybka cofka.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 17 sierpnia 2020 20:27
17 sierpnia 2020 21:45

OK...

... ale to nie sa zadne inwektywy,  tylko stwierdzenie prostego faktu,  ze  "dr Bartosiak"  to  WIELKA  POMYLKA... i w swojej ocenie  nazywam go tak jak nazywam...  inaczej tego  chucpiarza  nazwac nie mozna  !!!

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Magazynier
18 sierpnia 2020 08:23

Bardzo ciekawe rozważania, ale proponuję spojrzeć na Bitwę Warszawską tak, jak abp Teodorowicz:że to był realny cud. Z tego punktu widzenia zachowania poszczególnych "dowódców naczelnych" stają się niejako drugoplanowe. Piłsudski był amatorem, który nie dowodził w IWW dużymi związkami taktycznymi a jedynie "asystował". Został "Naczelnym Wodzem" dużej armii  w sytuacji, gdy IWW się kończyła. Więc wyzwania nie wydawały się wielkie. Sukces wyprawy kijowskiej był mentalną pułapką, bo Ukraińcy poszliby raczej z diabłem, niż z Polakami.

W chwili, kiedy ruszyła ofensywa bolszewicka, linia frontu była rozciągnięta na 700-900 km a na niej podobno zaledwie 100-200 tysięcy polskiego wojska. Reszta w tym momencie była w "przegrupowaniach" na zachód od linii frontu. A uderzyło ok. 700-900 tysięcy hordy ,mającej aż 5 mln w rezerwie. Różnica potencjałów była porażająca od początku i "naczelni wodzowie" mogli tylko bezsilnie patrzeć, jak "mniejsi generałowie" próbowali "łapać wodę durszlakiem". Bolszewicy ruszyli 15 maja i w 90 dni pokonali licząc od Homla do Warszawy - 765 km. Na to nie było mocnych i nie dziwi mnie,że kiedy Tuchaczewski podchodził pod Warszawę to tzw. Naczelne Dowództwo, które, jak widać, co najwyżej się tolerowało, mogło sądzić,że nadchodzi "ostatnia godzina" na Państwo i na nich. Nawet "francuski geniusz" nie miał żadnej koncepcji.

Polskę uratowali ci Żołnierze, co przejęli radiostację bolszewicką, premier Witos, który zwołał chłopskie pospolite ruszenie w liczbie niemal miliona , węgierskie dostawy amunicji i..Obrońcy Lwowa, którzy trzymali część sił bolszewickich z dala od Warszawy. To była jedna wielka improwizacja a naczelne dowództwo zaczęło sobie wyrywać zasługi PO  Bitwie Warszawskiej, kiedy już Matka Boska zrobiła za nich 99,99999999% roboty.

Kiedy przeczytałam,że plan operacji kijowskiej na polecenie Józefa Piłsudskiego- zawodowego konspiratora rewolucjonisty opracowali tacy stratedzy jak: Julian Stachiewicz z wykształcenia filozof, Bolesław Wieniawa Długoszowski - lekarz i Stanisław Radziwiłł - pruski porucznik, to pozbyłam się wszelkich złudzeń. Tylko cud mógł był nas uratować. I uratował.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 17 sierpnia 2020 21:43
18 sierpnia 2020 09:05

Przegrana nie wchodzila w gre z powodu roli Pilsudskiego. Pilsudski i jego towarzysze musieli wygrac albo dac gardlo.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Paris 17 sierpnia 2020 21:45
18 sierpnia 2020 09:08

Tak zncznie lepiej. Ja tez griluje dr B ale bez wulgaryzmow. Nadto on nie jest chucpiarzem. Jest agentem brytyjskich wplywow. Chodzi tu znowu o utrzymanie nas w gotowosci do smierci na barykadach i w niewiedzy gdzie jest faktyczny front.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
18 sierpnia 2020 09:17

Wlasnie z powodu zachowania Zeligowskiego majacego bronic kluczowego odcinka tak wazna jest relacja tego zchowania do cudu. Cudem a raczej darem laski opartym o doskonala formacje patriotyczna i militarna nizszych oficerow jest to co zrobil pplk Thomme mjr Sobieszczak por. Pogonowski Ks. Skorupka por. Pelc por. Boski i inni wbrew rozlazlosci przlozonego. Stad pojawienie sie Matki Bozej przed oczyma sowietow.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 18 sierpnia 2020 09:08
18 sierpnia 2020 12:10

No nie wiem,  czy lepiej...

...  ladnie i elegancko  to  mozna  grilowac  do  tzw.  u***nej  smierci...  ale  niech Panu  bedzie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Paris 18 sierpnia 2020 12:10
18 sierpnia 2020 14:41

Griluję w sumie to co on robi. Do osoby staram się zachować szacunek, unikać argumentów ad personam.

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 18 sierpnia 2020 14:41
18 sierpnia 2020 16:58

No coz...

... zatem - grilujemy jak umiemy... i  mozemy  !!!

Mnie jest bardzo trudno zachowac szacunek do osoby i unikac argumentow ad personam,  zwlaszcza osoby tzw.  publicznej,  bo prywatnej to zupelnie inna kwestia...

... a  Bartosiak jest osoba publiczna,  co  prawda od niedawna,  ale  jest... i do tego  wyjatkowo  niedouczona  kreatura. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
18 sierpnia 2020 21:27

Leszek Żebrowski o Piłsudskim i polskich socjalistach:

https://www.youtube.com/watch?v=M1YB7j_76dE

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier
20 sierpnia 2020 19:10

Tak jeszcze szukając czego innego natknąłem się na to:

Złamana „Rewolucja”

12 sierpnia 1920 r. radiowywiad przechwycił wielostronicowy telegram bolszewickiej 16. Armii – rozkaz operacyjny. Musiał być ważny, gdyż użyto w nim nowego szyfru o kryptonimie „Rewolucja”. Już samo to było dowodem, że wróg szykuje wielką operację, dotąd bowiem każdy z frontów używał innego klucza szyfrowego. Ujednolicenie kodu oznaczało, że wszystkie walczące przeciw Polsce armie zostały podporządkowane Michaiłowi Tuchaczewskiemu.

Do pracy nad złamaniem „Rewolucji” usiedli porucznik Kowalewski i profesor Stefan Mazurkiewicz. Nowy szyfr był o wiele trudniejszy niż poprzednie. Występował w grupach sześciocyfrowych, które należało podzielić na grupy trzycyfrowe i określić kluczową dla jego złamania cyfrę środkową. Dopiero w ten sposób można było znaleźć właściwy, dwucyfrowy klucz. Plansza do odczytywania kryptogramu przypominała składającą się ze stu pól szachownicę. Każdej parze cyfr przyporządkowane było na niej jedno pole będące odpowiednikiem litery lub sylaby.

Kowalewski i Mazurkiewicz, świadomi, że decydują się losy Polski, złamali szyfr w ciągu godziny. Rozkaz mówił o natarciu na Warszawę od północnego wschodu, jednak stosunkowo niewielkimi siłami. Do Belwederu natychmiast został wysłany goniec z nieprzetłumaczoną jeszcze depeszą, gdyż Józef Piłsudski zdecydował, że dla zaoszczędzenia czasu przeczyta tekst po rosyjsku.

Tutaj całość

Naprawdę ciekawe. Już 12 sierpnia jasne jest że uderzenie będzie szybkie i przeprowadzone niewielkimi siłami. Czemu jednak Czerwoni zdecydowali się na takie coś, skoro właściwie taka operacja była bez szans? Nasze siły dużo większe. Pierwsze, oczywiste narzucające się wytłumaczenie to że wiedzieli że nie ma już właściwie możliwości zdobycia Warszawy w klasycznej operacji i zdecydowali się (jak wyżej zasugerowałem) na szybki rajd, atak z zaskoczenia, jako jedyne co im zostało. Dalej jednak była to właściwie misja samobójcza. Zbyt małe siły w stosunku do naszych.

Ale ciekawsze rzeczy dzieją się po naszej stronie. 12 sierpnia jest tym samym dniem kiedy Piłsudski składa dymisję i wycofuje się z pola walki. Jeszcze kilka dni wcześniej był świadkiem czy też nadzorował powstawanie planu Rozwadowskiego by teraz nagle złożyć rezygnację i przestać odpowiadać za obronę Warszawy. Ale dlaczego u licha, skoro miał właśnie jak na dłoni łatwą możliwość powstrzymania tego ataku. Wszystko było już jasne a słabe siły Czerwonych wręcz zachęcały do zgarnięcia wiecznej sławy obrońcy Warszawy. Co jednak robi Wódz? Zmywa się. Dostaje depeszę i zmywa się. Ciekawe czy i do kogo i kiedy dotarła ona jeszcze.

Naprawdę ciężko znaleźć inne wytłumaczenie tych zdarzeń niż to co wyżej zasugerowałem. Żeligowski miał być koniem trojańskim w obozie Hallera. Piłsudski, Sikorski i Rydz Śmigły oddalili się, tak by Haller został zupełnie sam ze swoimi, niskiej jakości oddziałami jak wynika z zaprezentowanego wyżej opisu zdarzeń. Żeligowski jawnie sabotował rozkazy Hallera. Dodatkowo doprowadził do powstania dziury w NIeporęcie, przez który miał iść ruski atak, do którego szczęśliwie nie doszło dzięki Pogonowskiemu.

To była jednyna możliwość by ten  Rajd Czerwonych miał sens. Ich dowództwo musiało wiedzieć że nasze siły są przeważające i zdawanie się na szczęście, że akurat trafi się na jakąś lukę w obronie to proszenie się o solidnego łupnia. Tylko jakieś przekonujące informacje mogły skłonić ich do takiego przedsięwzięcia. Wiedza że nie napotkają na rzeczywisty opór. Na jakiej zasadzie zakładali że nasze główne siły rozłożą się gdzieś z dala od głównego celu? Skąd wiedzieli że Radzymin i sąsiedni Nieporęt będą naszym miękkim podbrzuszem? Co sądzić o działaniach Żeligowskiego, który JAK WSZYSTKO NA TO WSKAZUJE, miał doskonałe rozeznanie w sytuacji i JEGO PSIM OBOWIĄZKIEM BYŁO NATYCHMIASTOWE wykonywanie rozkazów Hallera, który wiedząc to samo kazał koncentrować obronę w tamtym regionie.

Nie dziwne że Pogonowski odniósł wrażenie że Haller i Latinik wiedzą co robią. Bo oni wiedzieli. Mieli wszystkie najważniejsze informacje. Tak samo jak Żeligowski, który obronę jawnie sabotował.

Naprawdę. Ja nie widzę tu innego wytłumaczenia. Piłsudski & Company planowali oddać Warszawę Czerwonym.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier
20 sierpnia 2020 19:56

Tak jeszcze podsumowując tą historię warto zauważyć że nie mógł Piłsudski nagle dojść tego typu pomysłów. Widząc „efekty” jego działań w miesiącach poprzedzających Bitwę Warszawską raczej jasne jest że od początku działał jako agent. Tysiące Polaków zginęło w walce o Polskę służąc dowództwu, któremu zależało na przegranej. Pod Lwowem i gdzie indziej. Piłsudski wikiwał i Denikina i Petlurę itd.

W takim świetle wszyskie jego poczyniania mają po prostu sens. On nie podejmował błędnych decyzji. Ani dziwnych. One miały osiagnać to co osiągnęły. Wykrwawianie się naszych wojsk. Porażki. Itp. Tą samą politykę kontynuował później. I znów to samo. Skrytobójstwa, prowokacje w stylu Narutowicza. On jednak nie był Dyzmą jak go widziałem takim w dużym stopniu. Pod postacią Dyzmy i chama ukrywał swoją przesiągniętą komunizmem krew i marzenie o zdeptaniu wszystkiego co Polskie. Byłby świetnym Dzierżyńskim czy Trockim. O takiej roli marzył i tylko jej ostatecznie nie dostał co wywołało jego frustrację. Tłumaczy też to dlaczego uważał się za geniusza i kazał swój mózg zostawić potomnym. No jest w tym racja. Że w tak niesamowitym stopniu udało mu się przekuć te wszystkie jego zbrodnicze łajdactwa, najgorsze cechy charakteru, totalną podłość i małość w swoją wielkość, w którą ludzie wierzą do dzisiaj.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier
20 sierpnia 2020 20:23

Sorki ale jeszcze jedno przyszło mi do głowy. Czyli ci zasr... Litwini. Zaraza, która dopadła Polskę. Jagiellonowie. Radziwiłłowie. Piłsudski czy jego inne wcielenie: Czesław Miłosz. Ludzie z mózgami, których Polak nie pojmie i lepiej by nie pojmował. Ale kto wie czy właśnie z tego powodu tak świetnie zawsze się tam znajdowali Angole począwszy podobno od potomków Harolda Godwinsona, który zginał pod Hastings. To byłaby starożytna historia aczkolwiek zdaje się Jagiellonowie czuli jakieś pokrewieństwo z Angolami.

Przy czym dzisiaj historia zdaje się dopisywać ostatnie akpity tej opowieści. Kiedy Litwa stała się jedną wielką bazą wojenną USA a jej tzw. rząd w swojej służalczości Ameryce  przebija zdecydowanie nasz polski. Już tam jakiś żywy łańcuch robią do Białorusi i generalnie są najbardziej krzykliwi w regionie. Może mają swoje marzenia sięgające Jagiellonów? Kto ich tam wie, znów z angolskim poparciem wszystko jest możliwe.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 20 sierpnia 2020 19:10
21 sierpnia 2020 12:31

Nie bierze pan pod uwagę przepaści między rewolucjonistą Piłsudskim a moskiewskimi terrorystami. Nie zgadzam się. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 20 sierpnia 2020 20:23
21 sierpnia 2020 12:34

Też się nie zgadzam. Litwinem był również Woyniłłowicz, Korwin-Milewski, Mackiewicz, cały zastęp żubrów wileńskich, ludzi którzy skutecznie pacyfikowali rewolujcę w 60 latach 19 w., Marian Zdziechowski, bł. Michał Giedroyć, bł. Michał Sopoćko, cały zastęp uczonych ze Stefana Batorego. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier 21 sierpnia 2020 12:34
21 sierpnia 2020 12:45

Ok, takie uogólnienia zawsze tak się kończą ;) Ale ja jednak mam uprzedzenie do tych ludzi. Przynajmniej tych, którzy mieli większe znaczenie w naszej polityce.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier 21 sierpnia 2020 12:31
21 sierpnia 2020 13:10

Ja naprawdę nie widzę żadnej różnicy. Nie wiem czego trzeba więcej.

Piłsudski ewidentnie rozgrywał swoje kampanie wojskowe metodą Stalina: niech chłopaki giną masami za sprawę. Każda taka śmierć jest tym czego wymaga i lubi rewolucja. Tak samo wałkowane tutaj jakiś czas temu morderstwo Narutowicza. Które wtedy wydało mi się czymś w rodzaju gierki, odsuwanego na boczny tor, napalonego acz dyzmowatego rewolucjonistę. A teraz jawi się jako jedno wielu bardzo podobnych ogniw w łańcuchu działań Piłsudskiego.

Który po prostu walczył za Czerwoną sprawę. PPS Frakcja Rewolucyjna. Patrząc w ten sposób wszystko staje się proste i nie trzeba skomplikowanych tłumaczeń. Dorabiania teorii.

Bitwa Warszawska. Przecież tutaj NIE DA się tego zinterpretować inaczej. Nawet nazwa szyfru dostała miano „Rewolucja”. Jak rozumiem nadane przez Rusków. Ale gdzie ta Rewolucja? Chłopaki szykują się do skoku na Warszawę więc chyba właśnie tam? Ale dlaczego Rewolucja? Słowo rewolucja kojarzy się z jakimś powstaniem, wewnętrznym przewrotem. Oddaje dokładnie to co miało się wydarzyć. Porażkę, upkorzenie Hallera, chaos w Warszawie, w której pewnie już niektórzy czekali na odpowiednie hasło. Podczas gdy wszystkie nasze pozostałe wojska były pod kontrolą Piłsudskiego.

To był dokładnie jego styl. To samo miało mieć przecież miejsce po zamachu na Narutowicza! Już wszyscy czekali by rżnąć i zaprowadzać rewolucję. Tym samym był też przewrót majowy. Zamach stanu przecież! Atak na polskie władze. Piłsudski po prostu w końcu dopiął swego. Używając swojej metody. Aczkolwiek dopiero gdy zaakceptował warunki głównych rozgrywających.

Ale wystarczy przeczytać tekst, który kiedyś tutaj przytoczył pan Orda że sanacja była jedynie miękkszą wersją bolszewizmu. Władzę przejęli masoni. Żydzi majątki. Drobniejsze i średnie ziemiaństwo było niszczone. Przemysł i reszta gospodarki znalazła się pod kontrolą obcych.

To tworzy ciąg. Aczkolwiek i tak taki Narutowicz czy Bitwa są jasne same w sobie. Piłsudski zorganizował mord Narutowicza. Piłsudski stworzył plan przegrania Bitwy i oddania Warszawy Ruskom. Fakty mówią za siebie. Jeśli ktoś się upiera przy innej wersji to ja już nic na to nie poradzę.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 21 sierpnia 2020 13:10
21 sierpnia 2020 21:12

Różnica to inny sponsor.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @Magazynier 21 sierpnia 2020 21:12
22 sierpnia 2020 15:31

Inny sponsor. Nawet w jakiś sposób zgadzam się. To jest wytłumaczenie dlaczego nie powiódł się plan przegrania Bitwy oraz potem kombinacja z Narutowiczem. Jestem jednak przekonany że Piłsudski nie postrzegał tego w ten sposób. On dogadywał się z Czerwonymi bo był przekonany że działają razem.  W roku 1920 można było sądzić że Rewolucja właśnie się rozkręca i nabiera pędu. Dzialo się właśnie to o czym Piłsudski się o dawna się uczył że nadejdzie, w czym też się szkolił, czy też o czym wreszcie pewnie marzył. A przede wszystkim aktywnie uczestniczył. Działania Piłsudskiego były kluczowe jeśli chodzi o jej postęp. To on przecież walnie przyczynił się do porażki Denikina. To on pewnie (przyznaję że nie znam tej historii ale nie może być inaczej) też uniemożliwił Petlurze stworzenie Ukrainy, której posiadanie przez Bolszewików było kluczowe. Słowem działał ręka w rękę w Czerwonym w imię swojej idei. Zajęcie Warszawy nie było oczywiście dla niego żadną zdradą. Było jego zadaniem. On był agentem, który działał w trudnym terenie i musiał zmierzyć się z trudnym zadaniem. Naprawdę, ta jego wiara w swój geniusz teraz jest całkiem uzasadniona. Gdyby na drodze mu nie stanęła wyższa koncepcja głównych rozgrywających to dopiąłby swego.  I trzebaby wtedy naprawdę docenić czego dokonałby. Przecież to było prawdziwie genialne: Doprowadziłby do zwycięstwa Rewolucji rękoma jej wrogów. Polacy przecież ostatecznie wspomogli Bolszewików. I tylko być może faktycznie coś niemal jak cud nie sprawiło że nie dokonał tego w samej Polsce.

On. Garstka ruskiej Kawalerii, Żeligowski, oraz już czekający w stolicy PPSowscy chętni do niesienia Rewolucji.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @smieciu 22 sierpnia 2020 15:31
24 sierpnia 2020 10:51

PPSowcy są chętni, ale mają swój patent, który wg ich mniemania spodoba się sponsorowi, inny patent niż Lenin. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować