De academia czyli …
… kilka uwag na marginesie przemówienia św. Jana Pawła II do przedstawicieli polskich uniwersytetów (KUL, 09.06.1987). I nie tylko de academia rzecz jasna.
Pełny tekst przemówienia, a nawet całe nagranie znajdziecie państwo pod tym linkiem https://www.kul.pl/art_75285.html. Drugie przemówienie do pracowników KUL https://www.kul.pl/art_75284.html . To pierwsze zostało nazwane „Przemówieniem Ojca Świętego do świata nauki”. Ja jednak rozszerzam go zastępując „świat nauki” „przedstawicielami polskiej akademii”. Albowiem wówczas i dziś akademia to nie tylko świat nauki. A więc jaki jeszcze świat przyczaił się w uniwersytecie? O tym za chwilę.
Najpierw co to jest uniwersytet według Jana Pawła II i czym uniwersytet nie jest. A więc według niego uniwersytet to wyjątkowa wspólnota, „w której spotykają się uczeni i uczniowie, profesorowie i studenci, przedstawiciele różnych pokoleń, zespoleni wspólnym celem i wspólnym zadaniem.” A „jest to zadanie pierwszorzędnej wagi w życiu człowieka, a także w życiu społeczeństwa - narodu i państwa.” Osoba, wspólnota, naród, państwo i uniwersytet – te sprawy są JPII naczyniami połączonymi.
Zatem przemówienie niejakiego Jażdżewskiego, zatytułowane „Skok w nowoczesność”, wygłoszone na Uniwersytecie Warszawskim, 3 maja roku pamiętnego, było częścią słowotoku, który miał, tak jak książka Maxima culpa, unieważnić świadectwo Papieża Polaka. Skok w nowoczesność okazał się jednak skokiem w betonowy rynsztok. Betonowym dnem, o który lewica rozbiła swoją łepetynę, okazał się jej lord protektor we własnej osobie. Nauczanie Papieża zostało unieważnione, ale tylko we łbach staliniątek. Lecz zwrócmy uwagę na miejsce wygłoszenia tej mowy. Było ono nieprzypadkowe. Okazało się więc, że obok świata nauki, która na szczęście wciąż ma swój poziom, a z której to nauki uniwersytet czerpie tytuł do swojej misji i swoich dochodów, jest jeszcze świat niejawny sterowany przez książąta tego świata, dla których uniwersytet, jest tylko wydmuszką, tubą do uwodzenia maluczkich. Państwo zaś może być tylko pruskie, względnie moskiewskie. Państwo polskie być nie może.
Ojciec Święty mówi dalej: „Wiemy, że był Ktoś, kto powiedział: Poznacie prawdę, a prawda uczyni was wolnymi (por. J 8,32). W okresie Kongresu Eucharystycznego w Polsce, którego jestem gościem i uczestnikiem, te słowa Chrystusa odżywają ze szczególną mocą właśnie tu, w auli uniwersyteckiej, w kontekście spotkania z polskim światem nauki. Odżywają, a zarazem znajdują swe naturalne dopełnienie w słowach świętego Pawła: Prawdę czyńcie w miłości (por. Ef 4,15).” Prawda bowiem i dobro to dwa źródła ludzkiej wspólnoty. Ale rozważając powołanie uniwersytetu „jest rzeczą nieodzowną sięganie do "początku", do arché.” Dla czytelników SN jest jasnym, że arche to nie tylko początek, to również władza. Nie podważa to znaczenia które Ojciec Święty ma na myśli. To co jest na początku, jest fundamentem, decyduje zatem o teraźniejszości, sprawuje nad nią duchową władzę. Władza duchowa oznacza również władzę stanowienia porządku, a więc władzę nad życiem publicznym.
Papież mówi dalej o trosce o przyszłość uniwersytetu brzmiącej w głosach ludzi nauki. Wskazuje im, czym jest przyszłość akademii. „Mamy wielu bardzo zdolnych młodych ludzi, nie brak talentów w pokoleniu współczesnych studentów, młodych pracowników nauki, którzy zaludniają nasze uczelnie akademickie! Czy mają wszystkie warunki potrzebne do tego, aby ich studia przynosiły pełny owoc? Tu, na ziemi ojczystej? Pytanie to dotyczy teraźniejszości, wyposażenia uniwersyteckich warsztatów pracy, kontaktów z ośrodkami przodującymi w nauce światowej. Pytanie to dotyczy również przyszłości. Jakie są perspektywy tego pokolenia? Perspektywy pracy - ten problem istnieje również w wielu krajach europejskiego Zachodu. Perspektywy życia, przede wszystkim mieszkania! Dachu nad głową dla młodych małżeństw i rodzin.”
Ojciec Święty trafił w dziesiątkę. Po magisterce dostałem propozycję zatrudnienia jako asystent anglista. Innej pracy sobie nie wyobrażałem. Pchałem się tam. Ożeniłem się. Pracę miałem ale nie miałem mieszkania. Najpierw wynajmowaliśmy. Gdy skończył się prezent ślubny, zamieszkaliśmy w hotelu asystenta. Te kazamaty trwały długie lata. Mieszkaliśmy na poddaszu. Na dole była ruchliwa ulica. Latem spaliny nie pozwalały na otwieranie okien. Sufit zionął żarem. Moja żona rozchorowała się. Jej dolegliwości nie przeszły całkowicie. Trwają do tej pory. Dzieci nie mamy. Napisałem pracę doktorską po angielsku. Po kilkunastu latach napisałem książkę habilitacyjną w tymże języku. Były najpierw ogromne problemy z wydaniem tej książki. Coś było nie tak z moim światopoglądem. Za dużo cytatów z O. Krąpca i św. Tomasza z Akwinu. Wydałem ją. Ale do kolokwium mnie nie dopuszczono. Wszystkie recenzje były pozytywne. Były albowiem uwagi krytyczne recenzentów dotyczące błędów językowych i światopoglądu. Był to pretekst do niedopuszczenia mnie do obrony. Mogłem się procesować, ale za duże było ryzyko porażki. W końcu władze uczelni uznały, że można mnie wywalić z nawet z naruszeniem prawa. Miałem ochronę jako członek komisji związku zawodowego, ochronę, którą uczelnia zignorowała – bezkarnie. Co do pracy naukowej, zajmowałem się głównie scholastyczną teorią metafory (analogia entis, analogia bytowa/metafizyczna i metaforyczna) i metaforą w poezji. Znalazłem tylko dwu profesorów filozofii zresztą z Kulu zainteresowanych metaforą bytową i jednego językoznawcę zainteresowanego metaforą, ale zupełnie od innej strony.
Gdzież ach gdzież ta akademia?!
Pozwałem rektora przed sąd pracy. Pani sędzia przedłużała procedury do niemożliwości, jakby była w zmowie z rektorem. Pewien pracodawca był już gotów mnie zatrudnić, ale gdy się dowiedział, że procesuję się, wycofał ofertę. Oddalająca się rozprawa groziła przedłużeniem bezrobocia. Jakąś pracę z marnym dochodem zacząłem dopiero po kilku miesiącach. Normalna praca była poza zasięgiem. Rektor wiedział, że przekroczył prawo i jednocześnie, że sąd pracy sprzyja mu. Zaproponował ugodę. Zgodziłem się z powodu potrzeby znalezienia nowej, stałej pracy.
Przepraszam jeśli przesadzę, ale śmiem twierdzić, że niewielu słuchaczy rzeczonego przemówienia Ojca Świętego przejęło się sytuacją mieszkaniową młodych pracowników uczelni. Próbowałem uprosić u rektora interwencję w ratuszy i zarekomendowanie mnie jako pracownika niezbędnego dla uczelni. Powiedziałem, że mam propozycje z innych uczelni. Usłyszałem, że nikt mnie nie zatrzymuje. Nie chciałem. Za bardzo byłem związany z ludźmi i perspektywami, które jakoby się przed nami otwierały. Jedyną osobą, która przejęła się moją sytuacją mieszkaniową był mój pierwszy szef, pierwszy dyrektor mojego instytutu. Ale po kilku latach zmarł. Dopiero po kilkunastu latach, za AWS, dostałem poparcie ze strony dyrektora kolegium języków obcych, wykorzystałem możliwość wykupienia mieszkania za 20% ceny rynkowej i zamieniłem się na mieszkania, po długich poszukiwaniach, z pewną panią, wdową, która chciała mniejszego mieszkania. Powiecie mili państwo, że skarżę się. Owszem, wolno mi. Że chęć odwetu przeze mnie przemawia. Do tego się nie przyznaję. Owszem, pracę z perspektywą godziwego zarobku i aż do emerytury mam dopiero teraz. Ale nie chcę pracować na uczelni, gdzie poprawność polityczna i poprawność pro-niemiecka jest przymusem. Niestety, mimo iż wszędzie wciąż są ciekawi autorzy akademiccy, władze wielu uniwersytetów okazują gotowość rozbijania polskich interesów.
Jan Paweł II powiedział dalej: „Uniwersytet z natury swojej służy przyszłości człowieka i narodu. Jego zadaniem jest stale wywoływać sprawę tej przyszłości w świadomości społecznej. Wywoływać w sposób niestrudzony, nieustępliwy. Mamy tylu młodych, obiecujących ludzi. Nie możemy dopuścić do tego, aby nie widzieli dla siebie przyszłości we własnej Ojczyźnie. Więc – jako również syn tej Ojczyzny – odważam się wyrazić pogląd, że trzeba przemyśleć wiele spraw życia społecznego, struktur, organizacji pracy, aż do samych założeń współczesnego organizmu państwowego, pod kątem przyszłości młodego pokolenia na ziemi polskiej. Uniwersytety, uczelnie, nie mogą odsunąć się od potrzeby dawania świadectwa w tej dziedzinie istotnej i podstawowej dla samego bytu Polski.”
Znowu 100/100. Cóż to mogą być założenia współczesnego organizmu państwowego? Czy to możliwe, że chodziło mu o doktrynę? Doktrynę, w której jest ujęta przyszłość państwa i narodu. No ale przecież … "współczesny organizm państwowy" jak najbardziej myśli o przyszłości, przede wszystkim o przyszłości młodego pokolenia wychodzącego z rodzin urzędników państwowych. To oni tu znajdują przyjazny grajdołek. Powiecie państwo, że zazdrość przeze mnie przemawia. Być może, ale jeśli tak, to nieświadomie. Jakiś uraz mam, ale z drugiej strony nie chciałbym być w ich skórze, gdy odezwie się sumienie, lub gdy staną przed sądem historii, lub sądem ostatecznym. Bardzo niełatwa jest ich sytuacja moralna, i starych i młodych: żyć na pasku „złotej kaczki” kwaczącej raz po niemiecku a raz po rosyjsku, kosztem milionów mówiących tym samym językiem, wysyłanych na zmywak do Amsterdamu. No ale cóż, jaka „doktryna”, tacy urzędnicy państwowi.
I cóż tu powiedzieć na koniec? Chyba tylko to jedno. Ojcze Święty, ty już wiesz, że Rzeczpospolita coraz bardziej staje się ugorem, jeśli nie stajnią Augiasza. Im dalej w przyszłość, tym więcej roboty. Bez twojej modlitwy nie poradzimy sobie.
tagi: akademia kul św. jan paweł ii przyszłość doktryna państwa mieszkania młodzi pracownicy jażdżewski skok w nowoczesność maxima culpa
![]() |
Magazynier |
20 października 2024 21:37 |
Komentarze:
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @Magazynier |
21 października 2024 08:43 |
Pomyślności i wszelkich łask bożych, bo tylko na nie można liczyć. Czasami można spotkać dobrych ludzi i z nimi iść do przodu strzepując pył...
![]() |
BTWSelena @Magazynier |
21 października 2024 14:30 |
Taak ,to co pan opisuje,tzw "persony uniwersyteckie"-nie za wiele różni się od czasów komuny.Nie jednemu rzetelnemu i uczciwemu złamano karierę,lub stawiano bariery.Powiem krótko największe szanse mają takie "osobliwości" jak Jasio Hartman w młodym wieku i mogły być zaszczycone profesurą.
Nie tylko trzeba mieć odpowiednie korzenie,ale w/g głupiego przysłowia "jak wlazłeś między wrony,to kracz jak ony"... Kiedyś Bóg i odmiana losu ukarze ten trend za głupotę,bo prostactwo zawsze słomą w butach się kończy.
I mądre życzenia wypisał pan Andrzej-z-Gdańska,które tak samo przesyłam...
![]() |
Paris @Magazynier |
21 października 2024 15:24 |
,,akademJa,, sama SIE ZAORALA !!!
Szkoda ludzi, zlamanych zyc i karier,... ale bardzo mi sie podobaja komentarz i zyczenia @Andrzeja-z-Gdanska, i do nich sie przylaczam, bo nic madrzejszego nie da sie wymyslec.
Zdrowia, wytrwalosci i pomyslnosci wszelkiej dla Was Obojga, Panie Doktorze,
![]() |
tomasz-kurowski @Magazynier |
21 października 2024 18:55 |
Pozostaje życzyć pomyślności w dalszej pracy i życiu!
Zdarzało mi się porównywać doświadczenia z mieszkającymi w Polsce kolegami z własnej dziedziny i szczególnie zwracały moją uwagę dwie kwestie. Po pierwsze, ponoć pensje korporacyjne przewyższają akademickie tak znacząco (nawet kilkukrotnie!), że mało kto widzi sens pozostania na uczelni. Z drugiej strony tłumaczono mi jednak, że te uczelniane zarobki niekoniecznie są tak tragiczne, jak by się z zewnątrz mogło wydawać, bo poza pensjami podstawowymi funkcjonuje cały system dodatków funkcyjnych, a poza tym ludzie aktywni badawczo mają dodatkowe pieniądze z grantów. To była druga kwestia, która szczególnie zwróciła moją uwagę, bo ja w UK nie mam za pełnione funkcje dodatków, a jeśli chodzi o granty, to uczelnia wprawdzie potrąca z nich pieniądze na rzecz pensji zaangażowanej w dany grant kadry, ale nie wpływa to bezpośrednio na zarobki. Granty i pełnione funkcje brane są pod uwagę przy awansach, ale nie są bezpośrednią podstawą egzystencji. Wyszedłem z tych rozmów z polskimi kolegami z przekonaniem (może przerysowanym, bo to ostatecznie wiadomości z drugiej ręki, poznane przy przysłowiowym piwie), że na polskich uczelniach trzeba być naprawdę dobrze obeznanym i ułożonym z systemem, od strony organizacyjno-środowiskowej, by dało w życiu pozauczelnianym (!) jakoś funkcjonować. Bycie dobrym we własnej dziedzinie to może być za mało.
Oczywiście poza Polską też nie jest różowo i szczególnie kłuje w oczy coraz większy udział ludzi na kontraktach tymczasowych, tak w badaniach, jak i w dydaktyce. Trudno o jakąś życiową stabilizację, gdy człowiek odbija się od postdoka do postdoka, od uczelni do uczelni, od projektu do projektu, gdzie kontrakt trzyletni uchodzi za dość długi, a pensje też nie są szczególnie wysokie. Sam poczułem grunt pod nogami dopiero po uzyskaniu stałego stanowiska.
![]() |
Magazynier @Andrzej-z-Gdanska 21 października 2024 08:43 |
21 października 2024 21:27 |
Dzięki.
![]() |
Magazynier @BTWSelena 21 października 2024 14:30 |
21 października 2024 21:27 |
Zgadza się.
![]() |
Magazynier @Paris 21 października 2024 15:24 |
21 października 2024 21:28 |
Piękne dzięki.
![]() |
Magazynier @tomasz-kurowski 21 października 2024 18:55 |
21 października 2024 21:35 |
Polskie uczelnie to skansem peerelu. A teraz na unijnych dotacjach. Mam wrażenie że brytyjska akademia jest wpisana w doktrynę państwową organizacji brytyjskiej. Niech mnie pan poprawi jeśli się mylę.
![]() |
tomasz-kurowski @Magazynier 21 października 2024 21:35 |
22 października 2024 00:03 |
Tak jest, ale na ile sprawnie / zgodnie z założeniami ten element organizacji dziś działa to sprawa do dłuższej dyskusji.
![]() |
Czarny @Magazynier |
22 października 2024 11:36 |
Jak dla mnie, opisana powyżej historia jest historią kuszenia. Być może jest ona charakterystyczna przede wszystkim dla ludzi nauki - a być może dla wszystkich ludzi w ogóle - to w tej chwili nie jest istotne. Jak dla mnie, bohater opisanej historii przeszedł próbę. Podziwiam i gratuluję!
![]() |
Magazynier @Czarny 22 października 2024 11:36 |
22 października 2024 15:48 |
Kuszenia perspektywa prznaleznosci do gejowskiego zbowidu? Czy klubu 'miłośników operetki'? Bo 'miłośnicy opery' to za dużo powiedziane. Niestety na szczęście te towarzystwa nie miały nic do zaoferowania. Faktyczne kuszenie odbywało się na innym poziomie. W ogólności powiem ze na patriotycznym. Ale ja jestem za bardzo kapryśny żeby nie testować tych ofert.
Dziękuję za dobre słowo ale nigdzie za bardzo nie byłem mile widziany. Tak więc pokusy nie byly zbyt mocne. Zaś o walka o zwykły standard życiowy była musem.
![]() |
DrzewoPitagorasa @Magazynier |
23 października 2024 02:39 |
Plus. Niestety marsz przez instytucje Gramsciego ( a zwłaszcza przez uczelnie) i to na całym świecie okazał się bardzo skuteczny.
Jedynie w Panu nasza nadzieja.
Ag 2,30-23
"Po raz drugi Pan skierował te słowa do Aggeusza dnia dwudziestego czwartego [tego] miesiąca: 21 «Powiedz to namiestnikowi Judy, Zorobabelowi: Ja poruszę niebiosa i ziemię. 22 Wywrócę trony królestw i skruszę potęgę władczych narodów, przewrócę rydwan i jego woźnicę; padną konie i ich jeźdźcy, każdy polegnie od miecza swego brata. 23 W tym dniu - wyrocznia Pana Zastępów - wezmę ciebie, sługo mój, Zorobabelu, synu Szealtiela - wyrocznia Pana - i uczynię z ciebie jakby sygnet, bo sobie upodobałem w tobie» - wyrocznia Pana Zastępów."
Sw. Janie Pawle módl się za nami.
![]() |
Magazynier @DrzewoPitagorasa 23 października 2024 02:39 |
25 października 2024 16:56 |
Okazuje się że do marszu Gramsciego zamiast werbli przygrywka jest aria muesina z meczetu. Nie wiem tylko czy Gramsci wiedział że pracuje dla ajatollaha czy nie
![]() |
Alberyk @Magazynier |
25 października 2024 17:14 |
Z opóźnieniem udało mi się przeczytać Pański wartościowy tekst w którym znajduję potwierdzenie wiele moich obserwacji, co do funkcjonowania struktur i zwyczajów "nauki" w Polsce. Dobry Bóg chronił mnie i moją rodzinę przed ostatecznym zwrotem w podjęciu decyzji aby oprzeć się zawodowo czyli też zarobkowo na uczelni, na której obok innej pracy, równolegle pracowałem. Zresztą po jednej konferencji, przy kolacji jeden stary i życzliwy mi profesor uczelniany szczerze mi poradził abym przy danej pensji (która nie była wcale oszałamiająca) siedział gdzie siedzę (administracja) i nie zawracał sobie głowy uczelnią. Z perspektywy patrząc, miał rację.
Ja wówczas i chyba nadal, jestem pod wrażeniem owego wystąpienia JP II. Obserwując młodych ludzi, tego jak często nie mają w szkołach i na uczelniach żadnego zdrowego oparcia, chciałbym mieć udział w kształtowaniu ich charakterów, tak ja mój był kształtowany właśnie przez teksty św. Tomasza i wykładowców z grona KUL i ATK.
Moim skromnym zdaniem nie ma szans na działanie w obrębie instytucji publicznych, ten marsz przez instytucje o który już wspomniano, te szkopskie granty, itd., wszystko zabetonowane na amen nie ma o czym gadać i nie ma sensu kopać się z koniem. Tu byłoby na miejscu działanie "klubowe", niszowe dla tych, którzy nie chcą brnąć w tej państwowej pulpie, działanie podobne jak Pana Gabryjela. Nie mniej serce człowieka boli, jak patrzy na tą degrengoladę, marnowanie czasu i talentów ludzi, którzy nie wiem ile studiów i kursów by ukończyli, i tak nabiją sobie guza w konfrontacji ze szklanym sufitem.
Z pozdrowieniami i najlepszymi życzeniami
![]() |
saturn-9 @Alberyk 25 października 2024 17:14 |
26 października 2024 13:02 |
... te szkopskie granty, itd.,
Tak, może tak albo i nie!
W tym granty [Scheckdiplomatie czy jaki dajbel ?] w obieg puszczającym młynie młodych obiecujących akademików również trzymają na krótkiej smyczy. Umowa na szejść lat i schluss. Tak było do tej pory.
Był w mediach dyskurs [wiosna 2024] no i coś tam coś tam zmieniono na tym froncie.
![]() |
Magazynier @Alberyk 25 października 2024 17:14 |
26 października 2024 17:07 |
Dziękuję. Życzenia odwzajemniam.
Ale to nie jest jeszcze szklany sufit. To dopiero pierwszy schodek, na którym jak na grzędach rozsiedli się ci, którzy pilnują zrzutów cargo. Za Obajtka mieli szanse na jakieś okruchy. Głosując na kontrahentów "sułtana/szacha" liczyli na szkopskie dotacje. Niestety przeliczyli się. Co widać po sposobie traktowania Tuska i jego ekipy przez der die das sojusznika.
![]() |
Magazynier @saturn-9 26 października 2024 13:02 |
26 października 2024 17:08 |
C.b.d.u. Czyli jak wyżej. Dzięki za potwierdzenie, z nieco innej beczki, ale analogicznej.