-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

En arche czyli oko cyklonu a w nim …

… oś historii i razem oścień w oku władców, o którym piszę w swojej książce „Papież, cesarstwo i jurysprudencja kreatywna”.

En arche to słowo, od którego zaczyna się prolog Ewangelii Św. Jana. Czyli „na początku”. Od Józefa Piepera dowiedzieliśmy się, że jeszcze w średniowieczu greckie „arche” i łacińskie „principium” było jednoznacznie kojarzone z władzą. Ten, który jest na początku, sprawuje władzę nad czasem i światem po chwilę obecną. To połączenie początku i władzy w tym jednym słowie było żywe w czasach Jezusa z Nazaretu. Było żywe we wszystkich językach którymi posługiwali się wówczas ludzie na długo przed Jego narodzinami. Inaczej założyciele imperialnych dynastii nie rościliby sobie tytułu boga, który albo był na początku, czyli u fundamentów władzy, albo był synem tego, który był na początku. Wszystkie tzw. mitologie, czyli, jak tłumaczy nam Pioter, genealogie i historie bliskowschodnich dynastii mówią o kimś, kto był na początku „świata”. Ale „świat” w ich znaczeniu był wspólnotą ludzi im poddanych. Na pierwotną wiarę w Stwórcę realnego świata nakładali kult lokalnych zamordyzmów. Przywłaszczali sobie boski autorytet wpisując siebie w faktyczną wszechmoc Boga Żywego, poszukując mocy w pogardzie dla ludzkiego sumienia, w kulcie lęku i przewrotności.

Tak właśnie wygląda historia imperium opisanego przez bł. Katarzynę Emmerich, wizjonerkę z XVIII w., rozpościerającego się na wyżynie, która dziś spoczywa na dnie Morza Czarnego. Było to imperium demonolatrii. Wyżyna zapadła się. Stała się dnem morza. Ale czciciele demonów, jak sugerują teksty starożytne cytowane przez Piotera, rozchodzą się na obszarze Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Ich potomkami są Nimrod, autor projektu tzw. wieży Babel, prehistoryczny specjalista od motywowania do morderczej pracy ludzi w zasadzie zagubionych, oczekujących silnego władcy. A dalej to Derketo i Semiramida, wiedźmy i łowczyni dzikich zwierząt, władczyni mobilnych armii, tępiących znacznie dziksze zwierzęta, jak pisze bł. Emmerich, niż nam znane. Mobilne imperia Derketo i Semiramidy przypominają w swoim modus operandi morskie imperium Fenicjan. Nie mają granic, nie mają stałej siedziby, jedynie budowle (wiszące ogrody Semiramidy), w których zatrzymują się na odpoczynek. Ich towarem są nie brąz i tekstylia, jak w przypadku Fenicjan, ale łowy, coś na kształt karczowania lasów, oraz boski kult władczyń, pierwowzorów bogini Istar.

Co ciekawe, tzw. zwykli ludzie zachowują pierwotną wiarę. Pisałem o tym czas jakiś temu:  „Jakaś ich część, całkiem spora, mimo potopu, mimo szerzącego się bałwochwalstwa i ciemnoty, podtrzymuje wiarę w prawdziwego Stwórcę. Więcej nawet praktykuje wzywanie Jego obecności. Czytamy o niej w Księdze Rodzaju, gdy mowa jest o Henochu, który był człowiekiem wzywającym Bożego imienia. Tekst biblijny mówi też o ofiarach składanych Bogu przez dzieci Adama i Ewy. Z tekstu biblijnego, co potwierdzają wizje Emmerich, wynika to, że kult Tego, Który Jest, zapoczątkowany przez Adama i Ewę, ma swoją kontynuację i jest praktykowany nie tylko przez Henocha, wziętego 'żywcem' wprost przed oblicze Boga.

En arche (na początku), ēn (był) ho Logos. Wciąż wyraźne jest echo stwórczego Słowa mocą, którego wszystko zaistniało. Słowa zatem jest jednym z Bożym Imieniem i obecnością Boga. W Nim jest istnienie, dobro, życie, miłosierdzie, piękno, radość, łaska i mądrość. Wiele zmieniło się od tamtego czasu, lecz duchowy krajobraz ludzkiego świata pozostał niezmiennym. Prawie niezmienny. A przypomina on właśnie krajobraz cyklonu. Ma on swoje niezmienne centrum, obszar harmonii i pokoju, a jest nim Słowo które jest na początku ludzkiego świata. Ludzki świat nie jest światem dzikości, okrucieństwa, morderczych namiętności. Jest światem, w którym gwałtowne uczucia są łagodzone. Prowadzone mądrością przykazań i kojone łaską. Wokół tego serca cyklonu toczy się gwałtowny bój o uzurpację. Gwałtowny acz jałowy. Obszar wojny jest obszarem władzy rozumianej jako przemoc. Tworzą go ludzie, chodź ich świat nie można nazwać ludzkim. Serce cyklonu jest przestrzenią zupełnie innej władzy, władzy podobnej do władzy pasterza nad trzodą, która podlega jego opiece. Jest podobna do władzy łagodnego nauczyciela, który przemawia do serc swoich uczniów i dobrocią przyciąga ich do siebie. Na jego granicy jest obszar, gdzie Pasterz przemawia zdecydowanie. Władczo rozkazuje złu by poszło precz. Władczo stawia mu bariery.

Metafora cyklonu jest jednak niedoskonała. W cyklonie obszar ciszy tworzony jest przez wzrost temperatury wody i spadek ciśnienia atmosferycznego. Słowo-Serce, o którym tu piszę nie tworzy chaosu wokół obszaru swej władzy. Tworzy natomiast to, co istnieje, rzeczywistość, w tym rzeczywistość dobra. Serce wszechświata nie tworzy chaosu. Bój o uzurpację wokół obszaru harmonii wynika z zamysłów serc poddanych manii wielkości. Logika władzy opartej na marzeniu o własnej wielkości, wyraźnie wyartykułowana w kuszeniu Chrystusa na pustyni, jest blisko każdego, towarzyszy wszystkim, wielkim i małym. Słowo-Serce i obszar harmonii, które tworzy, jest tylko i aż katalizatorem tego kuszenia. Wydobywa je z ludzkiej duszy, razem z tym, co dobre, po to by oczyścić ziarno od plew.

Tzw. zwykli ludzie mają po prostu zwykłe ambicje: Czyż Bóg nie zostawił nas radzie swego umysłu, jak mówi Księga Mądrości? Czyż ja sam nie mam mocy nad swoimi uczuciami i nie potrafię oddzielić ich od moich sądów? Czyż ja sam nie potrafię stworzyć własnego życia własnymi siłami? Czyż mój osąd Księdza Proboszcza i jego ciotek dewotek z kółka różańcowego nie jest podyktowany czystą mądrością płynącą z oświeconych mediów? Czyż nie mam racji oddalając tę niezrównoważoną, infalntylną kobietę, która do niedawna była moją żoną? Czyż ojciec rodziny nie wie lepiej, co jest lepsze dla jego latorośli? Czyż nie lepiej żeby młodzi porzucili marzenia o miłości w małżeństwie z kimś sympatycznym acz ubogim, na korzyść małżeństwa z rozsądku? Albo marzenia o świętości w zakonie czy kapłaństwie, na korzyść błyskotliwej kariery prawniczej, lekarskiej, politycznej etc.?

Tzw. książąta doświadczają porządania wielkości i władzy: Wszak posiadał ją Chrystus. Owszem jako wielki prorok, czy jak go tam księża zwą, nauczał i wypędzał złe duchy z nieznaną dotąd mocą, jako ten który ma władzę. Czyż szlachetny ze szlachetnego rodu nie ma prawa sięgać po moc równą tej, którą włada Syn Boży? Czyż szlachetny książę nie jest Synem Bożym ogarniętym pasją tworzenia dobra dla poddanych? Np. korzystnych układów handlowych z dysponentami egzotycznych, luksusowych dóbr, albo oświaty opartej na egzotycznej wiedzy, być może niezbyt zgodnej z Ewangelią, ale za to jakże skutecznej w finansach, prawodawstwie, zarządzaniu, tekstyliach, metalurgii, medycynie, etc.? Czyż w takim razie nie ma prawa do wyznaczania hierarchów Kościoła, co do których wie że są rozsądni i nie będą przesadzać z tą pobożnością? Czyż Syn Boży nie powinien decydować również o tym kto zasiądzie na tronie papieskim? Czyż energiczny, wciąż młody duchem, przedsiębiorczy polityk nie może pozwolić sobie na nieco kreatywności w naginaniu finansów i prawa, powsadzać do paki kilku z opozycji, a nawet duchownych współpracujących z nimi, tak dla postrachu, zadłużyć nieco budżet, ale wszystko po to, żeby utorować drogę nowemu pokoleniu energicznych, młodych duchem, przedsiębiorczych prawdziwych Europejczyków? ...  

Biskup Rzymu obronił się przed roztropnością władzy mocą kanonu wprowadzonego przez tego fanatycznego starca Grzegorza VII, który każdemu manipulującemu przy wyborze Papieża zagroził wykluczeniem z Kościoła. Ale na szczęście w końcu udało się zepchnąć na margines jego następców, przylkeić im szkardne maski chciwców i hipokrytów. Nie wiadomo jednak dlaczego nie da się ruszyć tego kanonu, i w ogóle tego prawa kanonicznego? Czemu kościoły protestanckie tak wdzięcznie pląsające pod naszą muzykę, nie mogą stać się jednym Powszechnym Kościołem? Jakże by to uprościło wiele rzeczy, kontrolę demografii, wyżywienia, bezrobocia, produkcji, finansów etc. Wystarczyłoby tylko przyjąć, iż sercem cyklonu jest prawo stanowione, stanowione przez nas, oświeconych, kreatywnych i rozsądnych …

CDN



tagi: prawo  władza  dobro  słowo  serce  pokusa  logos  cyklon  namiętność 

Magazynier
6 stycznia 2025 16:44
12     1350    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OjciecDyrektor @Magazynier
6 stycznia 2025 20:38

Po protestanci nas uważają za heretyków i to my musimy przyłączyć się do nich i wyznawać protestanckie "dogmaty". A jak wiemy w protestantyzmie nie ma dogmatów innych poza władzą sędziów. Stąd u nich ten nacisk na Stary Testament. 

zaloguj się by móc komentować

emirobro @Magazynier
6 stycznia 2025 20:39

"Na poczatku bylo slowo."  
Ten cytat wywoluje wiele skojarzen.  Przywoluje rozwazania, ktore snul sp Marek Głogoczowski - https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_G%C5%82ogoczowski.  Pisal on , ze w tej frazie to nie slowo ma byc a logos - stary odwieczny porzadek i zamysl stworcy.  Lubilem czytac jego  artykuly.
Jurisprudencja to jest trudna koncepcja i chyba ma troche inne znaczenie w roznych jezykach tak jak slowa prudence w angielskim i roztropnosc w polskim. Wole polskie znaczenie i etymologie - rozpoznania tropow i wybrania wlaciwej drogi.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
6 stycznia 2025 21:21

Głogoczowskiego nie znam. Poczytam z zainteresowaniem. Dzięki za linka. Według moich danych iurisprudentia to późne łacińskie określenie na badanie, zapisywanie i praktykowanie prawa rzymskiego. Badanie i praktykowanie wskazuje na precedensowy jego charakter. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 6 stycznia 2025 20:38
6 stycznia 2025 21:22

A to ciekawe. Faktycznie coś w tym jest. Nie skojarzyłem protestantyzmu z tą obsesją prawa. Bardziej mi się ona kojarzyła z Żydami. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Magazynier 6 stycznia 2025 21:22
6 stycznia 2025 22:05

Bo protestanci są jak ochrzczeni Żydzi...:)

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 6 stycznia 2025 22:05
6 stycznia 2025 23:32

Wszyscy Apstołowie i pierwsi uczniowie, cały pierwszy Kościół to byli ochrzczeni Żydzi. Ma pan na myśli raczej talmudystów. 

zaloguj się by móc komentować

jan-niezbendny @Magazynier 6 stycznia 2025 21:21
7 stycznia 2025 00:20

D,efinicję jurysprudencji, z pewnością doskonale znaną wszystkim późniejszym autorytetom prawniczym, daje Ulpian: "luris prudentia est divinarum atque humanarum rerum notitia, iusti atque iniusti scientia" ("Biegłość w prawie to znajomość rzeczy boskich i ludzkich oraz wiedza o tym, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe"). Przekładając to na mniej górnolotny jezyk, można określić jurysprudencję jako kompetentne praktykowanie (wykładnię i stosowanie) prawa i w takim sensie jest ona jednym ze źródeł prawa rzymskiego już od czasów republikańskich - od czasów pryncypatu wręcz dominującym - obok zwyczaju (mos), ustaw (leges) i prawa urzędniczego (ius honorarium). Nie nazywałbym z tego powodu prawa rzymskiego precedensowym, przynajmniej w takim rozumieniu jak precendensowe jest "common law". A w znaczeniu szerszym precedensy są istotnym składnikiem każdej tradycji prawniczej, czyli takie określenie nic by właściwie nie wnosiło.

Co prawda istnieje jeszcze "prawo, jak my je rozumiemy", ale ono wymyka się wszelkim definicjom. ;)  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @jan-niezbendny 7 stycznia 2025 00:20
7 stycznia 2025 00:35

Zapomniałem tytułu dzieła Maksymusa, a to była księga dedykowana Tyberiuszowi, czyli wczesne cesarstwo. Nie czytałem go, ale z opisów wynika, że jednak stawiał on na precedens. 

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @jan-niezbendny 7 stycznia 2025 00:20
7 stycznia 2025 06:49

Prawo rzymskie to mieszanka praea kazuistycznego, precedensowego i tego ogólnego. Po kazusy zawsze prawie wynikały z precedensów, a precedensy z wykładni "czterech wielkich", do których i Ulpian należał. Generalnie tak po latach przypominając sobie prawo rzymskie mam wrażenie, że prawo rzymskie to był instrument do walenia w głowę cxymś ciężkim bogatych, ale naiwnych. Ci naiwni wierzyli w zasady, tsk jak dz8ś PiS, a tu nagle częstowano ich precedensem, który był zgrabnie lub niezgrabnie uzasadniany/wywodzony z glos "czterech wielkich". Wwerty myślu pewnie, że zbrodnia sądowa to wynalazek sowiecki - nic z tych rzeczy. To wynalazek elamicko-drawidyjski.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 7 stycznia 2025 06:49
7 stycznia 2025 06:50

Qwerty myśli...sorry za literówkę

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OjciecDyrektor 7 stycznia 2025 06:49
7 stycznia 2025 10:39

W sumie Hinduski. Czyli qwerty bardzo się nie pomylił. Wszystkie drogi prowadzą do (H-W-F)indii.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować