-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Jak biec jeszcze szybciej? cz. III. Fatima i św. Andrzej Bobola SJ

Ich odpowiedź jest prosta, trzeba się zatrzymać, przestać biec, „stracić” czas na rachunek sumienia i na medytację, np. medytację dwu sztandarów, sztandaru Króla wiecznego i sztandaru władcy zła (wg Ćwiczeń duchowych św. Ignacego z Loyoli), a potem „stracić” czas na wspólną rodzinną wycieczką albo randkę małżeńską, potem dopiero na najnowsze wieści „z frontu”.

Uderzyła mnie ta bliskość tych dwu świąt: 100 rocznicy objawień fatimskich i święto św. Andrzeja Boboli. Niezdobyty klif eschatonu. Sprawy ostateczne. I razem niemal namacalne potwierdzenie słów Zbawcy: „Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata.” Bo przecież wszystko to poświadcza o Jego nie tylko wszechmocy, ale i wiernej, nieustającej obecności w naszej historii, o Jego nieustannym zniżaniu się w sprawy mieszkańców ziemi.

Kontekst historyczny objawień fatimskich naszkicowała nam niedawno Pink Panthera (http://rozowypanther.blogspot.com/2017/05/fatima-portugalia-krolobojcy-i-salazar.html). I jakież było nasze zdziwienie, kiedy odsłoniła przed nami tę sieć herezji i zdrady, jakie oplatały małych wizjonerów z Fatimy, ich rodziny i wszystkich wierzących w Chrystusa w Portugalii. Ten tępawy wójt gminy Fatima, w zasadzie masoński politruk i bandyta w roli urzędnika państwowego, który zarządza aresztowanie trójki „fanatycznych” dzieci. Ciekawe, że nie wsadza je do zakładu dla obłąkanych, jakby zapewne uczyniliby pozytywni liberałowie z wyższych sfer brytyjskich i republikańskich, ale od razu pakuje do aresztu, jakby zdawał sobie sprawę, że dzieci głoszą prawdę i to niebezpieczną prawdę, „podważającą podstawy ustroju”.

Wówczas Matki Bożej niestety nie udało się zaaresztować. Karzące ramię „sprawiedliwości społecznej” dosięgnie ją dopiero po trwającym ponad pół wieku pościgu, i to tylko w jej jasnogórskim wizerunku, kiedy to w czerwcu 1966 r. częstochowska Ikona zostanie zaaresztowana w czasie milenijnej peregrynacji opodal Fromborka na drodze do Nowego Dworu.

A gdyby tak zaaresztować Jej Boskiego Syna? Na przykład w Eucharystii? Nie, nie, to niemożliwe i niepożądane. Nowi zbawcy ludzkości popełniliby niewybaczalny błąd propagandowy, przyznaliby w ten sposób, że Najświętszy Sakrament to nie zabobon, ale realna obecność Syna Bożego, niewidzialna obecność w widzialnym znaku. Lepiej gnębić głosicieli katolickiego zacofania. Nawet od czasu do czasu zakatrupić któregoś, tak na postrach. Potem się powie, że sam był sobie winien, bo mógł nie przeginać z tymi swoimi obsesjami na punkcie ludzkiej godności i takich tam różnych dyrdymałów, i nie drażnić swoich morderców, w zasadzie uczciwych i lojalnych stróżów socjalistycznego porządku, tylko trochę nerwowych.

Pink Panther pisze również o mordzie prawego władcy Portugalii Karola I de Bragança i jego spadkobiercy. Wpisuje się on w zasadzie w kolejny etap uszczęśliwiania ludzkości metodą demokratyczną, etap polegający na wyzwalaniu uciśnionych europejczyków od tyranii katolickiego monarchizmu poprzez zamachy na życie głów panujących i ich dziedziców. Jest to albowiem jeden z całej serii zamachów przeciw rodom królewskim na przełomie XIX i XX wieku. Szczególy w tekście Pink Panthera. 

Kiedy porównamy to historyczne sąsiedztwo objawień z Fatimy z wydarzeniami otaczającymi mord dokonany na św. Andrzeju Boboli, analogia staje się zadziwiająco wyraźna. Analogia to podobieństwo i różnica ujęte w jednej relacji, w jednej aczkolwiek złożonej. Dlatego po swoim aresztowaniu św. Łucja dos Santos wyraża gotowość podjęcia męczeństwa mocą wiary w Jezusa i Jego Niepokalanej Matki. Tak jak rodzeństwo Marto, św. Franciszek i św. Hiacynta, potwierdza swoją heroiczność. Tak jak jej dwoje kuzynów nie ustępuje wobec żądań wyparcia się całego orędzia objawień, żądań popartych groźbami, ponawianych przez fanatycznych przedstawicieli demokratycznej władzy. Trójka małych mistyków nie zostaje na szczęście zgładzona. Franciszek i Hiacynta umierają potem, ale wskutek choroby. Piękna Pani zapowiadam przecież, że rodzeństwo wkrótce zostanie wzięte do nieba. Jednak wolno nam domyślać się, że ta zapowiedź obejmuje również naturalne warunki, w jakich znajdą się dzieci: aresztowanie, więzienie, przesłuchania, cierpienia z nimi związane, nadwątlenie ich zdrowia, a potem epidemia grypy hiszpańskiej szalejąca w Portugalii, uśmiercająca również dorosłych. Łucja żyje i niesie dalej wezwanie do pokuty, ale cała trójka przechodzi swoją gehennę, którą można nazwać białym męczeństwem, mękę zgotowaną przez kolaborację osób sprawujących władzę w Fatimie z duchowymi mocami zła. I to jest właśnie to podobieństwo do krwawego męczeństwa św. Andrzeja Boboli. Różnica zawiera się, rzecz jasna, w tragicznej, krwawej i razem chwalebnej konkluzji zamykającej życia Apostoła Polesia.

Pamiętamy wszyscy o polskich, współczesnych męczennikach z Peru, o dwu franciszkanach, błogosławionych O. Michale Tomaszku i O. Zbigniewie Strzałkowskim, rozstrzelanych przez bandytów ze świetlistego szlaku. Ale za pewne niewielu z nas słyszało o znamiennym szczególe tego męczeństwa. Otóż kiedy zostali oni ujęci w domu, w którym mieszkali, kiedy O. Zbigniew schodził z piętra po schodach pilnowany przez jednego z oprychów, ów zobaczył lornetkę na szyi misjonarza, wskazał na nią i powiedział mu: „Nie będzie ci już potrzebna”. I zgadnijcie, mili państwo, co uczynił O. Zbigniew? Oddał mu ją bez wahania, bez słowa. „Jak baranek na rzeź prowadzony”. Zapewne nowy właściciel lornetki nie zdawał sobie sprawy jaką moc ma relikwia. Stała się ta lornetka albowiem prawdziwą relikwią, która paliła go aż do końca jego dni.

Zwykły grzesznik-choleryk, katolik niedzielny, niewiele wiem o męczeństwie. W obliczu przemocy najpierw szukam jakiegoś narzędzia, modlę się dopiero potem. Ale to jedno do mnie dociera: męczeństwo, faktyczne martyrium, świadectwo wiary złożone aż do przelania krwi z woli Najwyższego, nie jest owocem samodzielnej decyzji człowieka. Jest darem łaski. W zasadzie cudem. Wynika ono albowiem z cudownego przekroczenia naturalnej, i jak najbardziej pożądanej, niechęci do cierpienia. Cierpienie jest złem i można zgodzić się na nie tylko mocą szczególnego daru, mianowicie aktu poddania się złu tylko jako bramy do najwyższego dobra, jakim jest sam Bóg. Stąd ta wyjątkowa wolność wewnętrzna, niezawodnym znak martyrium. Bynajmniej nie dobre samopoczucie ani euforia, ale wolność wbrew upokorzeniu i cierpieniu, najpierw wewnętrznemu, które przychodzi wraz ze świadomością losu. Wyruszając w ostatnią swoją misję Św. Andrzej miał powiedzieć współbraciom: „Jadę na śmierć męczeńską” (Ks. Henryk Szuman i Ks. Jan Cyrankowski, Św. Andrzej Bobola, misjonarz i męczennik, prorok i patron Polski, Stargard, 1938, str. 9, http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/docmetadata?id=2268&from=latest). Realizm i razem świadomość swojego powołania, powołania do świadectwa krwi. Wiedział, kim są nieprzyjaciele Rzeczypospolitej i że nie darują mu Ślubów lwowskich, które co najmniej zainspirował, jeśli nie napisał. Przyjął on bowiem za swoją misję rozgłaszania, iż, jak to zostało objawione innemu Jezuicie, O. Juliuszowi Mancinellemu, Matka Zbawiciela jest zarazem Królową Polski. Wiedział jaką nienawiść żywili do niego kozacy z racji przyczynienia się do licznych nawróceń prawosławnych, ich powrotu do Kościoła. Wiedział, czego spodziewać się po kozakach i że nie uniknie kaźni. A jednak odczytał to jako wezwanie i dar łaski z ręki Króla dziejów.

W Wieży Babel, jedynym teatralnym utworze Tomasza Mertona, amerykańskiego Trapisty, znajdujemy takie słowa: „Miasto człowieka, na ziemi, jest odwróconym odbiciem innego miasta. Co jest wiecznie i niezmienne stoi odbite w niespokojnych wodach czasu, i wiele wydarzeń naszej historii jest po prostu poruszeniami wody, które niszczą przemijający cień wieczności. My, którzy jesteśmy opętani ruchem, mierzymy znaczenie wydarzeń ich siłą burzenia naszego świata. Szukamy znaczenia tylko w kataklizmach, które zaciemniają obraz rzeczywistości. Ale wszystkie rzeczy przemijają, zaś obraz rzeczywistego miasta powraca, choćby nie było nikogo, kto mógłby go rozpoznać czy zrozumieć”. Nie całkiem możemy zgodzić się z mnichem poetą w kwestii owego „opętania ruchem”, ponieważ pojęcie ruchu w pierwszym dowodzie na istnienie Boga jest w zasadzie metaforą istnienia. Dla bytu rozumnego, zarówno absolutnego jak i stworzonego, jakim jest człowiek, ruch w sensie duchowym oznacza również akt woli. Wskazuje zatem na wolność. Akt martyrium jest zatem ruchem. Zgadzamy się, tylko jeśli ruch oznacza u Mertona chaos.

To co jest ważne dla mnie w tych kilku zdaniach, nawiązujących do augustyńskiego obrazu (De civitate Dei) konfliktu między Miastem Bożym (porządkiem łaski i prawa boskiego) a miastem człowieka (chaosem grzechu), to przeciwstawienie piękna (doskonałości) rzeczywistości wiecznej brzydocie zła, rzeczywistości przemijającej, choć jak na razie ciągle prześladującej nas. Przeciwstawienie, które ma również znaczenie polityczne. De civitate Dei św. Augustyna jaki i Wieża Babel Mertona są również traktami politycznymi. Mówią również o trosce o wspólne dobro. Analogia do świadectwa trojga portugalskich dzieci, świadectwa wzywającego do nawrócenie i pokuty, czyli powrotu do prawa wiecznego jest tu oczywista. Nadto nawrócenie i pokuta przynoszą owoce nie tylko w życiu osobistym, ale również w życiu publicznym. Podobnie misjonarstwo i męczeństwo św. Andrzeja Boboli jest przelaniem krwi nie tylko za wiarą, ale również za pokój między narodami i stabilność niepodległej. Pamiętamy również tę wypowiedź pana Maciejewskiego zatytułowaną Śledztwo w sprawie śmierci św. Andrzeja Boboli: https://www.youtube.com/watch?v=EaFL_nthsbE

Między wierszami mojego tekstu są również i treści ujęte w tej dedukcji historycznej. A między wierszami coryllusowej prelekcji kryje się natomiast tzw. cienka aluzja do innego augustyńskiego konceptu, gdzie mowa jest o władcach, którzy przez niewierność Bożemu prawu, stają się bandytami i tworzą bandy zbójeckie, czyli zorganizowane grupy przestępcze. Choć mówiąc dokładniej wypowiedź Coryllusa mówi o graczach politycznych i religijnych, którzy, zaprzedając duszę zakamuflowanym organizacjom polityczno-finansowym, stają się najemnikami zła.

Nie ma zatem pokoju bez oparcia życia publicznego na porządku łaski, prawie wiecznym i prawie naturalnym, w tym na prawie do własności i godziwego dostatku. I teraz wcale nie mam pewności, czy najpierw potrzeba wprowadzić łaskę i sprawiedliwość w życie własne, bo z pewnością trzeba, czy może najpierw lub jednocześnie w życiu publiczne. Tu trzeba skończyć. Jak na razie. Reszta jest … dyskusją.

P.s. Dwa poprzednie teksty z tego cyklu na http://mmmagazynier.blogspot.com/



tagi: fatima  św. andrzej bobola  martyrium  rzeczpospolita 

Magazynier
21 maja 2017 13:44
48     1869    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

OdysSynLaertesa @Magazynier
21 maja 2017 15:33

Dziękuję...

Nie będę się rozwodził za co konkretnie, bo to osobista sprawa, na którą dziś "sam" wpadłem i się roztrzaskałem (i dobrze mi z tym :) ).

Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier
21 maja 2017 16:28

We własnym życiu na pewno. Czego oczekiwać od innych?  Noo ..może,  ze są lepsi niż ja. Hm..

.

 

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @Magazynier
21 maja 2017 19:02

No te rocznice i przypadki to temat sam w sobie, u mnie właśnie był wykład prezesa Rycerzy Niepokalanej, przyjechał do nas z Rzymu na 100 lat Rycerstwa

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OdysSynLaertesa 21 maja 2017 15:33
21 maja 2017 20:49

Ok. Honor i zaszczyt po mojej stronie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 21 maja 2017 16:28
21 maja 2017 20:50

To nie chodzi o lepszość, ale o przywrócenie Kościołowi miejsca naczelnego w życiu publiczynym. Taki m.in. jest sens intronizacji. Kontrrewolucja. Odrolowanie rewolucji.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @parasolnikov 21 maja 2017 19:02
21 maja 2017 20:52

Super! A może by jakiś tekścik, streszczonko, albo impresyjki na SN? Z tej prelekcji ma się rozumieć.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier 21 maja 2017 20:50
21 maja 2017 21:00

=czy potrzeba wprowadzić łaskę i sprawiedliwość w życie własne = etc..

Co lepiej,  tak rozumiem poprawione pytanie. 

Moja odpowiedź, zacząć od siebie.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 21 maja 2017 21:00
21 maja 2017 21:39

No właśnie ja to teraz widzę trochę inaczej. Nie wystarczy zacząć od siebie. Trzeba zacząć na raz od życia publicznego i własnego.

zaloguj się by móc komentować

betacool @Magazynier 21 maja 2017 21:39
21 maja 2017 21:50

Chyba też zaczynam to tak widzieć.

zaloguj się by móc komentować


Matejek @Magazynier 21 maja 2017 21:39
22 maja 2017 01:08

Tak, nie ma innej sensownej możliwości. Kierowanie się jednym prawem ''żyjąc publicznie'', a innym ''żyjąc prywatnie'' to dramat ''rozdwojenia jaźni''.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Matejek 22 maja 2017 01:08
22 maja 2017 06:47

Przez ogródek dał mi to kiedyś do zrozumienia, jak ważna jest sfera publiczna O. Józef Augustyn. Usłyszałem w jednej z jego konferencji właśnie coś takiego: dojrzałość duchowa sprawdza się w zaangażowaniu społecznym, w odpowiedzialności. To nie jest dokładnie to, co napisałem, ale jego słowa prowadzą do takiej konkluzji.  

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier 21 maja 2017 21:39
22 maja 2017 07:40

Nie da się wprowadzić łaski i sprawiedliwości w życie cudze. A w każdym razie nie bezpośrednio. Jedynym sposobem jest męczeństwo, ale do tego trzeba najpierw łaski i sprawiedliwości w życiu własnym. I tak wracamy do punktu wyjścia. 

To najprostsza religia świata, nie ma co komplikować.

P.S. jest wielu ludzi, dla których łaska i sprawiedliwość w życiu własnym przekłada się na życie cudze. Choćby politycy...

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 21 maja 2017 21:39
22 maja 2017 15:40

No wlasnie...

... trzeba zaczac na raz... i od zycia publicznego i od wlasnego.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 22 maja 2017 07:40
22 maja 2017 17:26

A jednak muszę skomplikować. Da się. Inaczej nie byłoby spowiedzi, kierownictwa duchowego, kaznodziei i tego, co Zbawca mówi o świetle, które nie można chować pod korcem, czyli o świadectwie wiary. W ogóle nie byłoby Kościoła. Da się wprowadzić w życie cudze, jeśli to cudze życie jest otwarte na łaskę i sprawiedliwość. Nie da się, jeśli to cudze życie jest niechętne wobec Słowa Życia, nauczania Ewangelii i świadectwa wiary.

Świadectwo wiary to nie jest nawracajstwo, to jest to, co inni widzą w życiu codziennym wierzących, świadectwo wiary dla innych wierzących i niewierzących. To jest również obrona wiary, odpowiedź, kiedy ktoś pyta wierzącego, z ciekawości czy z powodu sprzeciwu, dlaczego tak postępuje a nie inaczej. W sumie to nie jest komplikowanie, bo to jest proste. Wynika to z szacunku dla wolnej woli. Jeśli wolna wola jest, wtedy należy ją szanować, prozelityzm jest czymś złym. A jeśli jest ona rozumna, wtedy z szacunku wynika komunikacja i świadectwo. Rozumna wolna wola karmi się prawdą, bo to nie pieczarka, którą się hoduje w mroku i nie powiem, na czym. Świadectwo wiary to też religijna sztuka, myzyka, pisarstwo.

Męczeństwo to jest właśnie świadectwo wiary w sytuacji radykalnej wrogości wobec niej. Martyrion, martyrium znaczy właśnie świadectwo. Dyplomowanym teologiem nie jestem, ale za to amatorem teologiem. Dzisiaj każdy wierzący powinien rozszerzać swoją wiedzę Pisma Świętego i Kościoła.    

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Paris 22 maja 2017 15:40
22 maja 2017 17:38

Co nie? Właściwie to wypływa samo z siebie. Nie trzeba nawet wielkiej teorii. Poprostu jeśli wierzący nie jest zdrowy na umyśle, ocknięty ze swoich spraw jaskiniowych, to zaraz weźmie się za jakąś komunikację. Ocknie się np. oglądając nawet to co pani nazywa merdiami, Republika czy nawet Tvp. Zrobi coś, napisze albo zorganizuje coś, co dotrze przynajmniej do kilku osób. W pracy u siebie, jeśli firma w miarę normanlna, albo w parafii, albo w mieście. Albo go zaraz proboszcz weźmie do noszenia baldachimu na Boże Ciało. To też jest akt publiczny. Albo wciągnie do jakiegoś klubu dyskusyjnego, grupy rekonstrukcyjnej, do gazetki parafialnej. Albo przyłoży rękę do pikniku rodzinnego. Wiadomo, że chłopy przeważnie pracują po kilkanaście godzin i potem tylko już chrapanko przed tv. Ale ja widzę jak takich nasz proboszcz bierze do roboty, z kilku zrobił już ministrantów i szafarzy. 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Magazynier 22 maja 2017 17:26
22 maja 2017 18:01

Prosta i w tej prostocie genialna syntetyza misji... Pozwolę sobie to cytować (jeśli wolno).

Tylko czy prozelityzm (który w sumie bywa skutkiem skutecznego przykładu) jest sam z siebie zły? Wszak chodzi nam o to żeby jak najwięcej dusz wyrwać diabłu.

Chodzi raczej o to że nawracanie siłą jest złe i nieporządane bo cóż Bogu po takiej "miłości" ze strachu.

zaloguj się by móc komentować

Czepiak1966 @Magazynier
22 maja 2017 18:23

"Zwykły grzesznik-choleryk, katolik niedzielny, niewiele wiem o męczeństwie. W obliczu przemocy najpierw szukam jakiegoś narzędzia, modlę się dopiero potem. Ale to jedno do mnie dociera: męczeństwo, faktyczne martyrium, świadectwo wiary złożone aż do przelania krwi z woli Najwyższego, nie jest owocem samodzielnej decyzji człowieka. Jest darem łaski. W zasadzie cudem. Wynika ono albowiem z cudownego przekroczenia naturalnej, i jak najbardziej pożądanej, niechęci do cierpienia. Cierpienie jest złem i można zgodzić się na nie tylko mocą szczególnego daru, mianowicie aktu poddania się złu tylko jako bramy do najwyższego dobra, jakim jest sam Bóg. Stąd ta wyjątkowa wolność wewnętrzna, niezawodnym znak martyrium. Bynajmniej nie dobre samopoczucie ani euforia, ale wolność wbrew upokorzeniu i cierpieniu, najpierw wewnętrznemu, które przychodzi wraz ze świadomością losu."

 

Coś pięknego. Dziękuję Magazynierze.

"Stąd ta wyjątkowa wolność wewnętrzna, ...."

zaloguj się by móc komentować

Paris @OdysSynLaertesa 22 maja 2017 18:01
22 maja 2017 18:25

Na sile nikt nikogo do niczego nie przekona... ale wlasnym przykladem... ogromna praca i poswieceniem dla siebie i innych - juz tak.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @OdysSynLaertesa 22 maja 2017 18:01
22 maja 2017 19:18

Pwn tłumaczy Prozelityzm w ten sposób: "dążenie do pozyskania nowych wyznawców jakiejś religii lub idei". Wiki: "W wydanej 14 grudnia 2007 przez Kongregację Nauki Wiary "Nocie doktrynalnej na temat niektórych aspektów ewangelizacji" mówi się, że prozelityzm rozumiany jako niezdrowy przymus do zmiany wyznania nie powinien mieć miejsca w chrześcijańskiej ewangelizacji. Jednak nie można mówić o prozelityzmie (w negatywnym tego słowa znaczeniu), gdy "chrześcijanin niekatolik, z przyczyn sumienia i przekonany o prawdzie katolickiej, prosi o wejście w pełną jedność z Kościołem katolickim". Pochwala się za to prozelityzm oparty na wzajemnym dialogu i dążeniu do prawdy."

Wiki pisze o krytyce misji katolickich ze strony Prawosławia jako prozelityzmu. Misjonarstwa św. Boboli nawet wobec prawosławnych nigdy bym nie nazwał prozelityzmem, najwyżej w dobrym tego słowa znaczeniu, bo ci prawosławni to byli unici, grekokatolicy siłą zaciągnięci do Prawosławia.

Dalej też jest coś ciekawego: "Negatywne zabarwienie określenia prozelityzm widoczne jest w wypowiedziach papieży: Benedykta XVI podczas swojej homilia w Aparecida (podróż apostolska do Brazylii 9-14 maja 2007 (13.05.2007)) stwierdza, że Kościół nie uprawia prozelityzmu. On rozrasta się raczej przez «przyciąganie»: tak jak Chrystus «przyciągnął wszystkich do siebie» mocą swojej miłości, która osiągnęła swój szczyt w ofierze krzyża, tak i Kościół wypełnia swą misję, jeżeli zjednoczony z Chrystusem, realizuje swe dzieło zgodnie z duchem i konkretnym przykładem miłości swego Pana. O tym przypomniał również papież Franciszek w dokumencie Evangelii Gaudium napisał, że Kościół nie rośnie przez prozelityzm, ale „przez przyciąganie”

I dla mnie prozelityzm takie ma znaczenie, raczej negatywne, przymus, przymuszanie. W sektach - szantarz, emocjonalny czy społeczny, ale szantarz, który wykorzystuje niewiedzę delikwenta, jego deficyty i niedojrzałość. Między wierszami tego, co mówi Benedykt XVI jest jedna z najważniejszych zasad biblijnych i kościelnych: Najwyższy zawsze ma pierwszeństwo, również w misjonarstwie, misjonarstwo, działalność charytatywna, kościelna edukacyjna, czy jakakolwiek, a nawet małżeństwo, musi być z Jego inicjatywy, zaczyna się od przeżycia przez misjonarza, czy innego wierzącego pasjonariusza zjednoczenia z Chrystusem, tak jak Apostołowie w Zstąpieniu Ducha Świętego. Mówienie językami to tylko środek do celu, niezwykły ale w sumie środek, wypływający ze Źródła, które zmierza do celu. Dopiero wtedy po otrzymaniu tej łaski, charyzmatu, czy wręcz łaski wlanej (mistycznej), byli oni zdolni do głoszenia Ewangelii i pociągania współczesnych do wiary. To jest historia każdego z założycieli zakonów, Benedykta, Franciszka, Dominika, Ignacego, Jana Bosko, Faustyny itp.. Arbitralny wybór swojej misji, "z krwi, z praganienia ciała, z woli męża" (Jan 1:13) to jest właśnie prozelityzm. Żeby dokładnie zrozumieć negatywne znaczenie prozelityzmu, trzeba uwzględnić łaskę nadprzyrodzoną, dokładniej jej brak. A jeśli jej bark, to pustkę po niej zajmuje mętna intencja a nawet inspiracja piekielna. Przykład - darwinizm społeczny, propaganda pseudopatriotyczna i rewolucyjna. 

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Czepiak1966 22 maja 2017 18:23
22 maja 2017 19:24

I ja dziękuję. Czytam teraz i sam się dziwię. Rzeczywiście, nieźle wyszło. Pisałem w takim jakimś amoku, że muszę tę zasługę przypisać Aniołowi Stróżowi, no bo z nas dwu to on przede wszystkim jest podatny na działanie Ducha Bożego. No powiedzmy może jeszcze jakiś ośrodek w moim centralnym zakłębieniu nerwowym. Aha, no i faktycznie, nie dawno się wyspowiadałem. Nie zdążyłem nagrzeszyć. Może dlatego.

Tak czy inaczej, zaszczyt i przyjemność po mojej stronie.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier 22 maja 2017 17:26
22 maja 2017 22:53

Duchowni sprawują Sakramenty. My, świeccy, mamy władzę wprowadzić łaskę i sprawiedliwość w życie cudze tylko wobec małżonka - bo to jedyny Sakrament, który sprawujemy.

Świadectwo wiary to nasze życie - raczej czyny, niż słowa. Trzeba, oczywiście, indywidualnie rozpatrywać, bo i powołanie jest indywidualne, ale zapał kaznodziejski u świeckiego zazwyczaj nie od Boga pochodzi. Tak ogólnie mówiąc, bo różnie Pan nam w życiu ustawia. My tu sobie dyskutujemy, teologowie amatorzy, ale powołanie do męczeństwa to już wysokie progi. Zawsze należy rozpatrzeć, czy w naszym, zwyczajnym przypadku nie jest to przypadkiem chorobliwy masochizm, czy gorzej, zatruwanie życia sobie i bliźnim. Z biegiem lat mój sceptycyzm wobec wiary ostentacyjnej jakoś nie maleje, w każdym razie. Bardzo się cieszę, oczywiście, że prezydent mojego kraju bierze udział w uroczystościach religijnych, ale jeszcze bardziej, gdy widzę, że kocha żonę.

Reasumując: wprowadzić się nie da, można pokazać innym to, co oświeca nas samych (jeśli oświeca). Ale to na ogół widać bez specjalnego pokazywania.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Grzeralts 22 maja 2017 22:53
22 maja 2017 23:52

Cienka jest granica między ostentacją/interesownością a szczerym publicznym przyznaniem się do wiary pod wpływem prawdziwej euforii, i z zastosowania się do wskazówki "kto się do mnie przyzna przed ludźmi do tego ja się przyznam przed Ojcem". Z drugiej strony jest też "nie bądźcie jak obłudnicy... wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się...".

W zasadzie nikt z nas nie jest w stanie właściwie rozpoznać intencji (to wie tylko Bóg) z jakiego powodu dana osoba manifestuje swoją wiarę, a inna kryje się z nią przed ludźmi. Zarówno w pierwszym jak i w drugim przypadku intencja jak i cel mogą być raz złe a raz dobre.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Magazynier 22 maja 2017 19:18
22 maja 2017 23:56

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Tak też właśnie myślałem... Intencja/źródło i metoda oddziaływania determinuje prozelityzm raz jako dobro a raz jako zło

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @OdysSynLaertesa 22 maja 2017 23:52
23 maja 2017 06:18

Oczywiście. Po prostu w tej materii trzeba być ostrożnym. I to tym bardziej, i wyżej stoimy w hierarchii "świeckiej". Zagrożenie najpodstępniejszym z grzechów - pychą, wzrasta bowiem wraz z pozycją i wykształceniem, przynajmniej zazwyczaj. 

Robotnik po podstawówce zwykle może być szafarzem Najświętszego Sakramentu bez ryzyka dla duszy własnej. Profesor powinien uważać, co nie znaczy, że nie może. Tak samo wielkie oczytanie w Piśmie i pismach teologicznych może być łaską, ale i zagrożeniem duchowym. 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Magazynier
23 maja 2017 08:57

Magazynierze, dzieki za piekny tekst.

Przysluchuje sie rozmowie o "prozelityzmie" i szczerze powiem, ze nie widze zadnego zagrozenia. Mam wrazenie, ze ta "izdebka" zwykle zaslaniaja sie ludzie, ktorym brak odwagi w gloszeniu Zmartwychwstalego. Dzisiaj w Kosciele widze raczej postawe odwrotna - wycofywania sie, "zeby ludzi nie zrazic" (to nagminny argument na Zachodzie) Troche krzywdy narobily dziesieciolecia postawy "prywatnej wiary", bardzo w niektorych srodowiskach- zwlaszcza inteligenckich -gloryfikowanej. Poboznosc ludowa, wiara "ostentacyjna", byly postrzegane jako cos gorszego. To sie ciagnie za nami.

Anegdotka dotyczaca "poboznosci ludowej": 13 maja, w rocznice objawien fatimskich, opiekun polskiej misji chcial zorganizowac procesje z figura Maryi wokol kosciola. Kosciol jest nam uzyczany przez katolicka wspolnote szwajcarska. Problem maja oni taki, ze nie sa w stanie zaakceptowac wizerunkow Maryi (rzadzi wszystkim nie proboszcz, ale jakas swiecka, sprotestantyzowana wspolnota). Kiedy mamy swieto maryjne, przynosimy obraz, po mszy swietej zabieramy. Tym razem stal sie cud- nie dosc, ze figure MBFatimskiej zaakceptowano we wnetrzu kosciola na caly miesiac maj, dodatkowo proboszcz miejsca zglosil chec uczestnictwa we wspolnej procesji. Ludzi spoza polskiej misji przyszlo co niemiara, rozaniec byl odmawiany w dwoch jezykach, figure Maryi niesli pieknie ubrani skauci (tutaj skauci istnieja tylko przy katolickich parafiach), szlismy tak wokol kosciola ze spiewem i modlitwa, wzbudzajac zainteresowanie, a co najwazniejsze- widzialam, jacy uczestnicy tej procesji byli szczesliwi, ze w niej uczestnicza. Wszyscy sie do siebie nawzajem usmiechali. Polski ksiadz stwierdzil pozniej, ze stal sie tutaj prawdziwy "cud Slonca".

Przez ostatnie tygodnie czytane sa Dzieje Apostolskie - straszliwy prozelityzm oni tam uprawiali nieprawdaz :), tam nie ma  mowy o cichej izdebce. Zreszta te slowa Jezusa dotyczyly konkretnej postawy - modlow na pokaz, skierowane byly do konkretnego srodowiska. Czy dzisiaj publiczna modlitwa chrzescijanina moze byc dla poklasku? Moim zdaniem nie, wymaga za to odwagi. Sprobujmy zrobic rzecz prosta:modlic sie cicho na rozancu, np. w autobusie.

Ostatnio doskwiera mi dotkliwie brak zrozumienia, kiedy pytam wsrod znajomych, po mszy swietej, co moglibysmy zrobic, zeby zyc bardziej we wspolnocie, zeby sie wspierac we wspolnym wyznawaniu Chrystusa na codzien - jak pierwsi chrzescijanie w niesprzyjajacych srodowiskach. Jakies spotkania dla dzieci, jakas wspolna poza-niedzielna modlitwa, cokolwiek...Nie widze entuzjazmu, ale tez probuje nie tracic nadziei, bo widze ze niedlugo takie wspieranie sie bedzie koniecznoscia.

zaloguj się by móc komentować


Maryla-Sztajer @jestnadzieja 23 maja 2017 08:57
23 maja 2017 14:33

Piękna ta uroczystość fatimska. Serce ściska

.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 22 maja 2017 22:53
23 maja 2017 15:05

A raczej potrzebna jest tzw. kultura religijna, różniste formy komunikowania treści religijnych. Rozchodzi mi się o to, że normalna sytuacja jest wtedy, kiedy mamy cały naród i cały obszar kulturowy oddany w zarząd Kościoła, nie tylko liturgia i kult, ale też media, edukacja, sztuka, muzyka, wojsko, sport, polityka, rozrywka. Ludzie się nie zmienią i apostatów i tak będzie dość. Ale zdrowa sytuacja jest wtedy, kiedy moja wiara jest czymś przeciętnym, nie zaś jakąś egzotyką, bo stwarza to liczne zafałszowania wiary, np. fałszywe przekonanie, że jestem jakimś prorokiem z racji np. wypełniania zwykłych obowiązków typu przykazania kościelne. Jeśli żyję w powszechnej kulturze religijnej, mam wielu wierzących obok siebie. Bardzo dobrze jeśli mnie wkurzają, bo wtedy doświadczam namacalnie swoich deficytów. Poznaję co znaczy, że nie można, jak pisza św. Jan, kochać Boga bez miłości bliźniego, i po co mi są potrzebni bliźni. Nadto korzystam wtedy z takich treści, które dopasowane są do mojego poziomu intelektualnego. 

Z powołaniem do męczeństwa to jest sprawa nieprzywidywalna. O ile się orientuję, św.Andrzej Bobola, oprócz kultu maryjnego, miał tylko jedną cechę nieprzeciętną, opanowanie swojego choleryzmu, nad którą zreszta długo pracował, czego mu bardzo zazdroszczę (nie po chrześcijańsku). Ale, zanim nie stanął wobec najazdu kozackiego, chyba nigdy nie rozważał czy ma powołanie do takiego martyrium. "Duch tchnie kędy chce". 

Czy nie trzeba by zbadać heroiczności cnót ostatniego Mistrza Templariuszy, Jakuba de Molay, spalonego na stosie? Albo spróbować jego wstawiennictwa przed Obliczem Bożym? Analogia do św. Joanny d'Arc.

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @jestnadzieja 23 maja 2017 08:57
23 maja 2017 15:42

Prawdziwie cud fatimski. Bogu niech będą dzięki! Aż mnie zatkało. 

Ale Apostołowie nie uprawiali prozelityzmu. Sanhedryn i faryzeusze zarzucali im coś co dzisiaj przetłumaczymy jako herezję i sekciarstwo, ale prozelityzm w najmniejszym stopniu. Gamaliel podał proste kryterium rozeznania, jeśli Chrystowi są z Boga, to ich wspólnota utrzyma się i rozwinie, jeśli nie są, to i tak padną, jak cała reszta najętych dętych mesjaszów. Nadto oni występowali jako Żydzi przemawiający do Żydów i innych bojących się Boga, pozostających pod wpływem wiary żydowskiej. Nie proponowali egzotyki, ale coś co było chlebem powszednim Żydów, nadzieję mesjańską.

Niezwykłe było to, że twierdzili że Mesjasz już przyszedł, i Żydzi, którzy tak bardzo na niego czekali, nie rozpoznali go i zabili rękoma pogan. Może mówią prawdę a może im się tylko zdaje, poczekamy zobaczymy, mówią faryzeusze zdystansowani do działalności komercyjnej Świątyni i uczonych w Piśmie. Ale w interesach nie ma zmiłuj. Konkurencję trzeba wyciąć. Kościół Jerozolimski to dla głównego nurtu przedtalmudycznego konkurencja w ramach własnej wspólnoty kulturowej. Jego obecność oznacza że muszą zrezygnować częściowo ze swoich zysków, upokorzyć się, pokajać za Bogobójstwo, zejść z piedestału i podporządkować się władzy Apostołów. Nie do pomyślenia. Ale cały ten dramat nie dzieje się w ramach biegania z kolorowymi obrazkami od drzwi do drzwi. Apostołowie to nie zeloci ani jehowici, ale ludzie komunikujący się według konwencji tradycyjnych wspólnoty żydowskiej. Przyjmyją prostą zasadę, znaną nam tu skąd inąd: góra stoi, stoi na Opoce, ruchome są tylko żleby i lawiny (komunikacja).

Być może się mylę, niech mnie poprawią historycy Kościoła, ale wydaje mi się, że wymiar nadprzyrodzony Zstąpienia Ducha Świętego jest raczej ledwie dostrzegalny dla pozostałych Żydów, szum i płomyki łaski są postrzegane przede wszystkim przez wyznawców Jezusa. To się ciągle odbywa na marginesie Jerozolimy. Jedyne co spektakularne to mówieni obcymi językami, ale i te przecież słyszane są w dni targowe i świąteczne. Nadto, przemówienia św. Piotra i św. Szczepana to są konwencjonalne formy oratorskie, takie które uprawiali również faryzeusze. Treść jest o tyle niekonwencjonalne, że mówi o Mesjaszu który już przyszedł. Dlatego to co oni robią nie jest prozelityzmem, może wydawać się prozelityzmem, ale powiedzmy tylko dla sadyceuszy, którzy właściwie są ignorantami wyobcowanymi z kultury żydowskiej. 

Ergo, procesje różańcowe, w których sam uczestniczę (Krucjata Różańcowa), katechezy w Radiu Maryja, programy w Trwamie, Msze Święte w Tvp i Trwamie, to nie prozelityzm. Debaty z ateistami na uniwerkach amerykańskich też nie, bo ich celem nie jest przekonywanie, ale krzewienie kultury intelektualnej, no i świadectwo, że wiara jest źródłem kultury, a nie akcji agitacyjnej. Im szersza kultura religijna, tym głoszenie prawdy nadprzyrodzonej, z autentycznej motywacji nadprzyrodzonej, ma mniej znamion prozelityzmu. Nigdy nie jest prozelityzmem, jeśli ma źródło w łasce, nadto wspólne pojęcia i symbole, wspólne dla wierzących i niewierzących w ramach jednej kultury, jeszcze bardziej oddalają nawet powierzchowne znamiona prozelityzmu. Odważne czyli normalne składanie świadectwa wiary to nie prozelityzm, to jest prawie to samo co zwalczanie chamstwa w życiu "siłom i godnościom osobistom".

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @jestnadzieja 23 maja 2017 08:57
23 maja 2017 15:48

"doskwiera mi dotkliwie brak zrozumienia, kiedy pytam wsrod znajomych, po mszy swietej, co moglibysmy zrobic, zeby zyc bardziej we wspolnocie, zeby sie wspierac we wspolnym wyznawaniu Chrystusa na codzien"

Mnie nie brakuje tego, zwłaszcza towarzystwa innych cholerycznych "krzyżowców". Rozumiemy się bez słów. Zwłaszcza gdy sobie "prawimy uprzejmości". Dlatego współczuję pani. To jest problem. Bo pani po prostu chce tego co normalne a nie schizofreniczne. Pomodlimy w tej sprawie się z moją żoną i z kolegami. My grzeszni, grzeszników Jezus Pan nie wysłuchuje, ale za to Jego Matka mało, że święta to jeszcze Niepokalana. Tylko ona.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier 23 maja 2017 15:05
23 maja 2017 15:56

Nie ma co badać, fakty mówią same za siebie. W końcu powolanie do męczeństwa nie oznacza, że trzeba go szukać.

Sęk w tym, ze w Polsce wiara nadal jest czymś przeciętnym. Może nie w Wawie, ale 30km dalej już tak. Ale czym innym jest codzienne odmawianie różańca samemu, a czem innym zmuszanie do tego innych, nawet najbliższych. 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier 23 maja 2017 15:48
23 maja 2017 15:58

Jezus wysłuchuje głównie grzeszników. Jego Matka też. To tylko nam, biednym, śmierdzącym grzesznikom łatwiej sie do Niej zwrócić.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Grzeralts 23 maja 2017 15:56
23 maja 2017 16:09

Tajemnice Bolesne 

Ojcze, oddal ode Mnie ten kielich 

.

 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Magazynier 23 maja 2017 15:48
23 maja 2017 16:10

Dziekuje za obiecana modlitwe!

Z tym "prozelityzmem" to jak tak zazartowalam troche. Ale dziekuje za porzadny wyklad przy okazji.

Odnosze czasami wrazenie (moze sie myle), ze ludzie ze srodowisk inteligenckich chetnie sie na te "izdebke" powoluja, usprawiedliwiajac tym samym wlasne tchorzostwo w przyznawaniu sie do Chrystusa. I wcale nie chodzi o ostentacyjnosc.

To dla Panstwa jeszcze piosenka. Przy okazji wspominkow o panu Zbyszku, wyszperalam:

http://www.dailymotion.com/video/xi55kl_zbigniew-wodecki-godnosc-srubki_music

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Grzeralts 23 maja 2017 15:58
23 maja 2017 16:11

Tak pewna wilnianka tłumaczyła mi, czemu Matka Ostrobramska jest bez Dzieciątka. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Magazynier
23 maja 2017 16:18

I jeszcze doprecyzowanie. Moze widzimy to troche inaczej ze wzgledu na otoczenie. Ja tutaj jestem na pustyni, ze tak to ujme. Chrzescijanstwa w przestrzeni publicznej nie ma. Az prosi sie, zeby wreszcie ludzie zaczeli wychodzic z katakumb, bo idzie jakas zaglada duchowa. Moze w Polsce takie dyskusje o ostentacyjnosci maja jakas podstawe..chociaz nie: pamietam wszechogarniajace uczucie radosci w czasie Swiatowych Dni Mlodziezy, ze wlasnie tak- publicznie i glosno mozna swoja wiare wyrazac.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Maryla-Sztajer 23 maja 2017 16:11
23 maja 2017 19:47

Pewnie tak po prostu jest ;) 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Maryla-Sztajer 23 maja 2017 16:09
23 maja 2017 19:53

Wszystkie tajemnice. Różaniec zawiera w sobie całą teologię. I jako jej wykład dla szeregowego wiernego jest absolutnie kompletny i wystarczający.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 23 maja 2017 15:58
23 maja 2017 21:38

Owszem, wysłuchuje, ze względu na świętych obcowanie. Przecież ja rzadko kiedy modlę się dobrze z racji cholerycznych wzmożeń (List św. Jakuba). Dopiero się uczę dobrej modlitwy. Wydaje mi się, że tworzenie trwałej wspólnoty to wielka sprawa, powołaniowa, i tu wstawiennictwo przede wszystkim Matki Bożej jest zasadnicze. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @jestnadzieja 23 maja 2017 16:18
23 maja 2017 21:46

W kwestii tego, co idzie, to warto przeczytać List polskich Biskupów z okazji 100 rocznicy objawień fatimskich:

"3. Aktualność przesłania fatimskiego

Według przekazu Sługi Bożej, siostry Łucji, Pani Fatimska wskazuje na dwie drogi ocalenia świata. Pierwszą z nich jest powrót do Ewangelii oraz osobiste wejście na drogę nawrócenia i pokuty. Jest to droga, którą zaplanował Bóg zachęcając przez swego Jednorodzonego Syna do modlitwy ekspiacyjnej w intencji nawrócenia grzeszników. W czasach, kiedy Bóg jest znieważany, prawa Boże deptane a świat pogrąża się w ciemności zła, konieczne jest zadośćuczynienie Bogu w Chrystusie, zgodnie ze słowami Matki Bożej wypowiedzianymi do dzieci z Fatimy: „Ofiarujcie się za grzeszników i powtarzajcie wielokrotnie – zwłaszcza gdy będziecie podejmowali jakąś ofiarę – «O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie, w intencji nawrócenia grzeszników oraz jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi»” (Objawienie z 13 lipca 1917 roku).

Jeżeli jednak zabraknie osobistego i wspólnotowego zadośćuczynienia – ostrzegała Maryja – Bóg poprowadzi ludzkość inną drogą ratowania świata, poprzez bolesne oczyszczenie: cierpienia, prześladowania, wojny i śmierć. Wtedy liczni chrześcijanie dołączą do ukazanej w trzeciej tajemnicy fatimskiej wielkiej rzeszy kapłanów, osób zakonnych i świeckich wyznawców Chrystusa, podążających pokornie za papieżem. Jak wiemy ze wspomnianej wizji, wszyscy oni przemienili się w orszak męczenników, za którymi postępowali aniołowie, zbierający do kryształowego naczynia krew męczenników, zjednoczonych w swej śmierci z odkupieńczą śmiercią Chrystusa, a wszystko działo się pod wielkim krzyżem na wzgórzu za miastem, będącym symbolem Golgoty."

4 punkt to wezwanie do podjęcia nabożeństwa fatimskiego. List kończy się modlitwą do Matki Bożej, ale nie ma w nim łatwych pocieszeń. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @jestnadzieja 23 maja 2017 16:10
23 maja 2017 22:01

Dzięki. Niewiele wiem o Wodeckim. Polecam jego duszę dobremu Bogu. Ta piosenka jest świetna. Lubiłem też tą "Zacznij od  Bacha". Kiedyś chyba w Opolu śpiewał z Zauchą, chyba z Rynkowskim i tym ze Skaldów. To było najlepsze wykonanie. Tu jest trochę słabsze: https://www.youtube.com/watch?v=H60HqWefWt4

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 23 maja 2017 19:53
23 maja 2017 22:16

Zgadzam się z moim przedmówcą. Różaniec to jest to co Jezuici nazywają kontemplacja ewangeliczna.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @Magazynier 23 maja 2017 21:46
24 maja 2017 19:33

Tego zadośćuczynienia zabrakło, jak wiemy, i były straszne cierpienia, wojny i śmierć. Teraz każdy, kto bierze udział w I sobotach, przyczynia się żeby tego nie było znów. Nie wiemy, ilu trzeba. Ale z pewnością nie muszą to być żadni tytani modlitwy.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Grzeralts 24 maja 2017 19:33
25 maja 2017 17:25

Oczywiście że tak. Teraz chodzi o odpowiedź-nawrócenie nie zwykłych ludzi, bo tych wydaje mi się, że jest dość, ale o ludzi skorumpowanych stosunkami z tzw. elitami. Gdyby nagle w niemieckij i francuskiej telewizji publicznej nagle zaczęły pojawiać programy o Fatimie, to byłoby ten znak, że elita, przynajmniej jej część, zaczyna się kruszyć w duchy. A wtedy to by poszło.

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Magazynier
26 maja 2017 14:08

Magazynierze, na poparcie mojego swiadectwa o nieobecnosci Maryi w wielu kosciolach katolickich Zachodu, niedawna konferencja ksiedza Glasa (lubie go za ten pragmatyzm i ostrzeganie ludzi przed zbytnim popadaniem w "charyzmatyczne uniesienia"):

https://www.youtube.com/watch?v=6v8ngG4rRqY

 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Magazynier
26 maja 2017 17:03

Bardzo dziękuję za tak piękne rozwinięcie kontekstów religijnych Objawień Fatimskich.Miałam napisać wcześniej komentarz, ale grzebałam "w Kaukazie" i mimo, że notkę przeczytałam parę dni temu, to "mi umknęła". Obajwienia Fatimskie, zamachy na katolickich królów i mordy na katolickich Zakonnikach zarówno przed wiekami jak i te w Peru łączy to samo źródło zła działającego w historii czyli - herezja. Gdyby pan Czou Enlai, długoletni minister spraw zagranicznych ChRL  nie studiował w Paryżu i nie został członkiem Francuskiej Partii Komunistycznej, która wywodzi się z europejskiej herezji - może nie byłoby tych maoistowskich "partyzantek" i bojówek. Ale nie forma jest ważna tylko "treść" a tą jest : nieustanny atak na Kościół Rzymsko Katolicki. Serdecznie pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować