-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

Podróż do Wilna, cz. III – tajna historia wileńskiego obraz Jezusa Miłosiernego oraz kilka tylko słów o Matce Bożej Ostrobramskiej

O Matce Bożej Ostrobramskiej będzie niestety tylko kilka słów wstępnych, bo tekst rozrósł się niespodziewanie. Więcej o niej w kolejnym odcinku.

Na Wilno miałem niestety tylko niecałe dwa dni. Zdążyłem obfotografować kościół parafialny w Taboryszkach, pierwszą parafię Bł. Ks. Sopoćki, z którą związana jest historia jego heroicznych starań u dowództwa niemieckiego o pozwolenie dla okolicznej ludności na swobodne przemieszczanie się na Msze Święte niedzielne. Odetchnąłem unikalną atmosferą tego miejsce. Zdążyłem jeszcze zdumieć się ogłoszeniami parafialnymi w parafii jakoby litewskiej, blisko białoruskiej granicy, przypiętymi do płota, spisanymi w języku polskim, czystym, poprawnym, bezbłędnym. Wróciłem do Wilna przeszedłem się raz jeszcze do Ostrej Bramy, po starym mieście, do Sanktuarium Jezusa Miłosiernego. Mało czasu ale naoddychałem się tego i napatrzyłem. No i nadelektowałem się chłodnikiem litewskim.

Jak już pisałem w poprzednich odcinkach nocowałem u bardzo gościnnych Sióstr Jezusa Miłosiernego, w ich domu, który został utworzony w byłej plebanii obok kościoła Najświętszego Serca Jezusa, kościoła niestety do tej pory nie odbudowanego. Obok niego znajdował się klasztor Sióstr Wizytek, którym Bł. Sopoćko posługiwał jako spowiednik. Obecnie budynek ten został odbudowany i przeznaczony na Hospicjum im. Bł. Michała Ks. Sopoćki. Hospicjum to, miejsce opieki nad ostatnimi chwilami życia ludzi, którym z różnych przyczyn ich rodziny nie mogą zapewnić godnych warunków, ciągle potrzebuje wsparcia. Dlatego podaję jeszcze raz link do informacji o nim i jego konta bankowe: http://www.faustyna.eu/hospicjum-wilno.htm:

Nordea Bank Finland Plc Lietuvos
Kod Banku:21400
BIC, SWIFT kod: NDEALT2X
LT 832140030002856355 LTL
LT 232140030002856368 EUR
LT 392140030002856371 USD
LT 762140030002856384 PLN

W pokoju, w którym odpoczywałem po moich eskapadach, na ścianie zawieszone były kopie dwu najważniejszych dzieł malarskich Wilna, obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej, Matki Miłosierdzia, autorstwa nieznanego, XVII-wiecznego malarza, i wizerunku Jezusa Miłosiernego pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego, zwanego przez Bł. Sopoćkę obrazem Króla Miłosierdzia. Obrazy te oglądam codziennie, w swoim mieszkaniu, ale tu po raz pierwszy zobaczyłem je zestawione razem. Doskonała kopia obrazu „Jezu, ufam Tobie” była powiększeniem oryginału, tak iż Jezus na nim miał rozmiary niemal monumentalne. Kopia ikony ostrobramskiej była w swoich naturalnych rozmiarach, czyli dość duża, w wersji oryginalnej, czyli bez ozdobnej sukienki. Po raz pierwszy miałem możliwość spojrzeć uważnie na oblicza, odmalowane na tych obrazach, Matki Bożej i Jezusa Króla. Wieczorem, po kolacji, zamiast odmówić różaniec, dokonałem autopsji z bliska. Długo przyglądałem się, mruczałem sobie pod nosem katolickie zaklęcia i porównywałem oba wizerunki. I doszedłem do wniosków, które powinny być w zasadzie oczywiste.

Napiszę o nich, przepraszam niecierpliwych, niestety dopiero w kolejnym odcinku. Tym bardziej przepraszam, że sam jest niecierpliwcem i wiem, co znaczą dla nas, w gorącej wodzie kąpanych, takie obiecanki cacanki.

Teraz niech mi wolno będzie zająć się pewnym dramatem, nie tragedią bynajmniej, ale jednak historią pełną napięcia, które w sąsiedztwie prawdziwej świętości siostry Faustyny i Ks. Sopocki, oraz ich klasy i klasy Eugeniusza Kazimirowskiego, historią, która w bliskości tych „książąt niezłomnych” pozostaje dla wszystkich czymś całkowicie nieuświadomionym. Nadto w stylu iście litewsko-stoickim, w stylu prawdziwych „żubrów” wileński, bo Bł. Ks. Michał i jego przyjaciel byli faktycznymi „żubrami” litewskimi, historia ta została wręcz celowo ukryta, schowana przed oczami osób trzecich, by jaśnieć jedynie przed Obliczem Pańskim. I w tym jest ich zasługa. Moja żadna, bo to tylko wścibskość. Nawet nie faktografia, ale naszkicowanie prawdopodobieństwa tej historii. Wścibskość iście nie litewska. Wstydzę się, ale brnę w nią dalej.

Przytoczę zatem pewien fakt mniej znany wszystkim czcicielom Bożego Miłosierdzia, mianowicie, że Eugeniusz Kazimirowski prowadził pracę nad tym obrazem „Jezu ufam Tobie” przez około pół roku, rzecz jasna pod kierownictwem św. Faustyny, zleconym przez Bł. Ks. Michała na podstawie prywatnych objawień jego podopiecznej i w zasadzie, w sensie wiedzy teologicznej, jego uczennicy. Inny fakt, znany z Dzienniczka św. Faustyny, to taki, że była ona ogromnie rozczarowana, aż do gorzkich łez, ostatecznym kształtem tego dzieła, skądinąd niezwykle wysublimowanego w zasadzie arcydzieła malarstwa religijnego. Wynikało to z niemożności przelania na płótno wizji, której twórcą był sam Najwyższy Sztukmistrz, wizji nie jednowymiarowej, ale wielowymiarowej, a nawet wykraczającej poza wymiary przestrzenne, bo dla osoby obdarzonej kontemplacją wlaną wizja ta, będąca owocem łaski mistycznej, miała nieskończenie więcej wymiarów i znaczeń.

Kolejny fakt to taki, że Najświętsze Oblicze Zbawiciela z obrazu Kazimirowskiego było przez niektórych teologów porównywane z Obliczem z całunu turyńskiego, z konkluzją pozytywną, mianowicie, że oba Oblicza pokrywają się, co miało udowodnić nałożenie na siebie obu za pomocą rzutnika. Ubocznym efektem tych porównań było przekonanie, że Kazimierowski malował przez pół roku właśnie samo Najświętsze Oblicze, co nie jest prawdą. Są też inne sprawy związane z tymi eksperymentami, o których znowu niestety dopiero w kolejnym odcinku.

Teraz trzeba stwierdzić jedno, że pan Kazimirowski z pewnością poświęcił na odmalowanie Oblicza Pańskiego wiele czasu, ale oprócz tego musiał zmierzyć się z proporcjami ciała w ruchu. Zbawiciel na tym obrazie, jakby nieznacznie, ale jednak, kroczy w kierunku oglądającego. Z pewnością wiele trudności, od strony farb olejnych, sprawiły mu promienie wychodzące z rany w boku. Szkice do tego obrazu, według mojej wiedzy, nie zachowały się, ale możemy sobie wyobrazić ból głowy malarza, w pierwszym rzędzie uczciwego rzemieślnika i razem realisty, słuchającego relacji wizjonerki, duszy kontemplatywnej, i do tego jeszcze niewiasty, a nawet damy – prawdziwej damy, mimo jej wiejskiego pochodzenia, a nawet „dziecka królewskiego”, jak ją nazwał sam Zbawiciel – obdarzonej wrażliwością poetycką, która widzi Boga i cały świat w subtelnych relacjach hierarchicznych, i to w hierarchiach duchowych i moralnych, w niezliczonych subtelnościach.

Rzekłbym nawet, że nie każdy kontemplatyk ma takie poczucie jedności Piękna, w jego wielorakich detalach, i razem Dobra i Prawdy. Bo niepiśmienna św. Katarzyna ze Sieny, średniowieczna tercjarka dominikańska, machnęłaby ręką na wierność wizerunku wobec wizji, tak mi się zdaje, i nawet by tym głowy nie zaprzątała swojemu spowiednikowi. Raczej zastanawiałaby się, jak obraz ten przemówi do głów koronowanych jej współczesnych i do Namiestnika Chrystusowego. Być może prosiłaby Zbawiciela o dodanie jakichś insygniów władzy papieskiej i królewskiej do całości. Mistycy tacy jak św. Bernard z Clairvoux, z rodu rycerskiego, inspirator wypraw krzyżowych, czy św. Ignacy z Loyoli, były rycerz i dworzanin, inaczej ex-hidalgo, zastanawialiby się, czy nie można by dodać miecza jako, rzecz jasna, symbolu Słowa Bożego, które „żywe jest, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny”, zdolne rozdzielić „duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hebr 4:12). Być może św. Franciszek i św. Pio nic by nie chcieli dodać.

Zaś, najwyższy autorytet w teologii mistycznej, scholastyk, teoretyk i najbardziej doświadczony praktyk w prowadzeniu dusz kontemplatywnych, św. Jan od Krzyża, syn ubogich, żydowskich konwertytów, bodajże w drugim czy trzecim pokoleniu, schowałby tę wizję głęboko w swoich notatkach i poddał ją 10-letniemu rozeznawaniu. A w sumie i tak z tej wizji zostałby mu Święty Krzyż Pański, dosłownie i w przenośni.

Tu wypada naszkicować tło duchowe owej ikony „Jezu, ufam Tobie”, tło, które podsuwa nam właśnie św. Jan od Krzyża. Według niego zasadą kontemplacji wlanej, kryterium faktyczności łaski tzw. mistycznej nie są wizje ani głosy, ani żadne fajerwerki anielskie, lecz wiara, czysta wiara, nić i noc wiary. I nic więcej. I według tego kryterium kierownik duchowy, wierny syn Kościoła Katolickiego, winien doradzać duszy o powołaniu kontemplatywnym, czyli tzw. mistycznym, i według niej prowadzić ją.

Dlaczego? Bo wizje i głosy, nawet jeśli pochodzące od Ducha Bożego, odwołują się do wyobraźni zmysłowej, nawet jeśli subtelnej i absolutnie podporządkowanej prawdom wiary, to jednak zmysłowej. Rękojmią prawdziwości poznania wszelkiego nie są zmysły. Również w sprawach nadprzyrodzonych jest nią weryfikacja (rozeznanie i potwierdzenie) prostego osądu, którego ledwo jesteśmy świadomi, który najczęściej jest przesłonięty analizą treści i sposobu istnienia danych bytów, czyli ich formy, osądu streszczającego się w podstawowy zdaniu: to jest, to naprawdę jest. Poznanie sposobu funkcjonowania danego bytu jest jednak konieczne do potwierdzenia i pogłębienia pierwszego osądu, powiedzmy hipotezy takiego osądu. Potrzebne jest do życia w tzw. realu. Ale to, co daje pewność i swobodę w poruszaniu się w realu to właśnie ów sąd: to istnieje.

Tzw. osąd egzystencjalny, jest dla poznania tym, czym jest powietrze dla organizmu. Jest on początkiem i celem poznania. Jest on egzystencjalny, ponieważ dotyka istnienia danego bytu. Wiara jest takim osądem egzystencjalnym. I tylko ona, według św. Jan od Krzyża, jest zdolna doprowadzić ludzki umysł, wolę i uczuciowość do poznania Boga. W uproszczeniu, filozofia bytu, dowodu na istnienie Boga, doprowadzają do stwierdzenia faktu istnienia. Słowo Boże i cnoty teologalne potwierdzają to stwierdzenie i … prowadzą dalej. Dają poznać, „jaki” jest ów Byt Abosolutny.  A jest on nieskończony w swoich przymiotach. Jego piękno, dobro i prawda, jego subtelność i razem waleczność nie mają po prostu żadnego dna, żadnej granicy ... Bo Jego istota, czyli jaki jest, jest jednym z Jego istnieniem. Zaś przed tą nieprawdopodobną jednością umysł naturalny może tylko skapitulować. Dalej idzie tylko wiara, nadzieja i miłość.

Teraz w trzech akapitach przypatrzmy się posłudze kierownictwa duchowego ze strony Ks. Sopoćki wobec siostry Faustyny. Proszę sobie teraz wyobrazić, mili państwo, jazdę jaką miał ze Św. Faustyną, prosty a mądry, racjonalny acz choleryczny syn ubogich litewskich arendarzy, Bł. Ks. Sopoćko. Jazdę bez trzymanki z duszą przypominającą nawet nie pegaza, ale mitycznego feniksa. Nie sztuka byłoby okiełznać i „rzucić nią o glebę”. Nie sztuka byłoby zdusić tę delikatną acz mocną duszę, wezwaną do dzieła wielkiego. Ale to by znaczyło sprzeciw wobec woli Najwyższego. Chodziło tu, by poddać ją faktycznemu prowadzeniu łaski wlanej, chodziło o pogłębienie, wysubtelnienie, osiągnięcie dojrzałości jej osądu egzystencjalnego nie w jej wizjach, ale w jej kontemplacji, czyli w jej aktach wiary, w których Bóg zamierzył ją udoskonalić. Pośród wizji i przesłań Ks. Sopoćko musiał zachować kurs tej duszy kontemplatywnej na prawdę, na czystą wiarę, bo według św. Jana od Krzyża, wiara, czyli prawdy wiary objawione w Ewangelii, to Mądrość Boża, to sam Chrystus, i nic nie można już dodać do Jego Objawienia się ludziom, zresztą tak jak mówi ostatnie zdanie Apokalipsy św. Jana. Trzeba tylko to przemedytować i przeżyć do końca. A tu proszę, nowe jakieś objawienie, jakoby prywatne, ale skierowane do całego Kościoła i całej ludzkości. No ludzie, wytrzymać nie idzie. Jak to okiełznać? I jeszcze żądanie namalowania tego obrazu. A dusza ta faktycznie jest Boża i kontemplatywna, potencjalnie święta. Przeważnie zrównoważona i prosta, o swych przeżyciach wewnętrznych mówi tylko z kierownikiem duchowym i przełożonymi, jak pisał o niej Bł. Michał w swoich Wspomnieniach z przeszłości (str. 64). Silna osobowość, nie uległa żadnej depresji psychicznej. Jedynie miewała dołki duchowe. Nie depresje nerwowe, ale doświadczenia pokus, niepokoi, lęków, wątpliwości. Napięcie nie emocjonalne, ale intelektualne i wolitywne, duchowe, czyli doświadczenia walki wewnętrznej, które znosiła cierpliwie, aczkolwiek doświadczała ich i to bardzo boleśnie.

Dlatego na jego barkach, na głowie kierownika duchowego, spoczywa cała odpowiedzialność nie tylko za wzrost cnót tej duszy, ale wręcz za zbawienie. Bo ten Ikar, siostra Faustyna nie cofa się przed żadną ciemnością i niebezpieczeństwem, byleby miała przekonanie, że taka jest wola Oblubieńca jej duszy. Dlatego poddana jest kuszeniu. Przecież duch zły ukazał się św. Faustynie jako anioł światłości i kazał jej zniszczyć wszystkie swoje notatki. I ona to zrobiła. Gdyby nie mądrość Ks. Sopoćki (również innego jej kierownika, Jezuity, O. Andrasza), nie byłoby św. Faustyny. Może inna dusza kontemplatywna otrzymałaby to zadanie. Ale Faustyna musiałaby się skonfrontować z niebezpieczeństwem anihilacji swego powołania. Życie kontemplatywne nawet bez nadzwyczajnej misji jest wystarczająco trudne i nawet momentami niebezpieczne, o czym przypomina często św. Jan od Krzyża. Bo to nie jest kontemplacja naturalna np. jeziora łabędziego. To nie jest naturalna rozkosz umysłu. Kontemplacja wlana to agonia umysłu i woli. Nie przesadzam. Wystarczy poczytać sobie Dzienniczek św. Faustyny na wyrywki. O nadzwyczajnej misji w ogóle nie warto mówić, bo nie mamy zielonego pojęcia, czym taki agon może być. Dlatego dany jest tylko ludziom o silnych, zdrowych nerwach, takich jak u prostej, wiejskiej dziewczyny spod Łodzi. Dość powiedzieć, że św. Faustyna miała w pewnym momencie szczerze i serdecznie dość tej misji, nie ukrywała tego przed Ks. Michałem i O. Andraszem i prosiła Boga o uwolnienie jej od niej. I warto tu dodać, że było to bardzo ważną wskazówką dla kierownika duchowego co do autentyczności tych objawień.

Dlatego nie ma samotnych mistyków ani mistyków poza Kościołem. Ludzie podawani nam do wierzenia przez humanizm literacko-liberalny, a nawet przez schizmatyków, to albo oszuści albo zaburzeni emocjonalnie. Niektórzy z nich być może mieli powołanie kontemplatywne, ale bez pomocy Kościoła zmarnowali je i doznali szkody na duszy przez głupotę innych i własną, i przez podstępy ducha zniszczenia, Appoliona.

A teraz powróćmy do tego niemałego acz niezauważalnego dramatu, który wydarzył się w relacji między św. Faustyną, Oblubieńcem jej duszy, bł. Sopoćką, i mistrzem Kazimierowskim, i samym obrazem. Wyobraźmy sobie, mili państwo, pana Kazimierowskiego, który z dumą odsłania gotowe arcydzieło, owoc ciężkiej pracy rzemieślniczo-twórczej, w którą, według słów Bł. Sopoćki, włożył weń „dużo pracy, by dostosować się do wskazówek” (bł. Michał Sopoćko, Dziennik, str. 98). A w stylistyce litewskiej, oszczędnej i ascetycznej, jedno słowo waży tyle, co jeden tom gawęd lwowsko-kijowskich. I widzi mistrz Eugeniusz tylko konwencjonalną wdzięczność siostry Faustyny, kątem oka zaś jakiś cień smutku. Na szczęście nie widzi jej późniejszych łez, ataku melancholii, i depresji, której jakoby miała nie przeżywać. Owszem przeżywała depresję duchową, jako walkę wewnętrzną, taką na jaką stać osobowość silna. A był to kryzys intelektu, który szuka odzwierciedlenia piękna doskonałego i nie znajduje go. Rozczarowanie to ukryła głęboko w swoim sercu i nie mało, jak sama pisze, napłakała się w kaplicy (św. Faustyna Kowalska, Dzienniczek, akapit 313).

Dla mistrza Eugeniusza największą nagrodą byłaby eksplozja radości inicjatorki tego dzieła. A tu skromny uśmiechu głównej winowajczyni. Czyż nie zauważył, że siostra Faustyna coś ukrywa przed nim? Czyż był całkiem ślepy na ten cień melancholii, który przemknął przez jej twarz? Co czuł, kiedy np. po czasie uświadomił sobie, że coś było nie tak? Kazimierowski nie był megalomanem, miał zaś tę cnotę najważniejszą u rzemieślnika i twórcy, cnotę osądu i potrafił ocenić wartość swojego dzieła. Wystarczało mu docenienie ze strony przyjaciela i nadzorcy całej sprawy, Ks. Michała. Ale nawet jeśli mistrz Eugeniusz był niespotykanie spokojnym człowiekiem, jak to się może zdarzyć tylko na przeważnie chłodnych kresach litewskich, to jednak naturalna cnota ma swoje granice. Nawet jeśli siostra Faustyna starała się ze wszystkich sił okazać mu wdzięczność, nawet jeśli odczucie rozczarowania z jej strony dotarło do niego ze szczęśliwym opóźnieniem, nawet jeśli nie chciał spuścić ze schodów świętoszkowatej idealistki, to i tak diabeł go kusił, choćby do jakiegoś rozgoryczenia, np. żeby powiedzieć coś Ks. Michałowi, albo żeby wyprowadzić się z plebanii i nie widzieć jego, a tym bardziej jego rąbniętych zakonnic, przez jakie 3 lata. Musiało dla niego to być, prędzej czy później, ciosem.

I tu znowu musimy założyć zbawienną rolę tzw. kierownika duchowego, prawdziwego herosa ducha, który musiał po pierwsze powstrzymać swój własny choleryzm, a miał go dość w zanadrzu, zmagał się z nim przez całe swoje życie. Po drugie musiał nadać kierunek owej „łasce mistycznej” swojej podopiecznej, duszy feniksalnej. Nakierować ją znowu na wewnętrzny głos Króla jej serca, jej Oblubieńca, który już lepiej będzie wiedział, co z tym swoim królewiątkiem zrobić. I nie pomylił się. Zbawca powiedział, co trzeba i jego słowami z objawienia prywatnego, acz naświetlającego uniwersalną, powszechną wartość owej ikony, możemy się radować i je smakować po dzień dzisiejszy „Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej” (Dzienniczek, akapit 313). Po trzecie być może w pewnym momencie musiał podnieść na duchu rzemieślnika i artystę w jednej osobie, i stać się buforem między nimi. Być może, w odpowiedzi na pytanie, jeśli takie padło, o odczucia siostry Faustyny, Ks. Michał dał do zrozumienia swojemu przyjacielowi: „To jest czysta dusza, ale marzycielka, idealistka, nadto baba po prostu, estetka. Obraz jest genialny.” Bo jest. I taką to krotofilę, etiudę dramatyczną zgotowała naszym bohaterom i nam Opatrzność Boża.

Co w dzień po święcie Matki Bożej Częstochowskiej, na jej większą chwałę, własną ręką spisałem – Magazynier.

P.s. Ponieważ tekst urósł do rozmiarów, część III podróży do Wilna, przepraszam rozczarowanych, ale nie będzie ostatnią. Przed nami za jakiś czas nieokreślony część IV poświęcona świętemu wizerunkowi Matki Miłosierdzia w Ostrej Bramie i Barbarze Radziwiłłównie. A trzeba będzie przecież napisać również coś o obecnych losach Polaków na Wileńszczyźnie. Musi zatem być również część V.



tagi: wiara  wilno  sztuka  ikona  bł. sopoćko  św. faustyna  kazimirowski 

Magazynier
27 sierpnia 2017 17:41
56     8717    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @Magazynier
27 sierpnia 2017 18:57

'...nadto baba '

Kobieta kochająca całym sercem, całą duszą.  Wypełniająca przykazanie miłości Boga.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 27 sierpnia 2017 18:57
27 sierpnia 2017 19:12

Przepraszam jeśli to zabrzmiało szowinistycznie i obraźliwie. Ale pojęcie baba oznaczu tu określoną naturę, którą określam w kolejnym słowie, "estetka". Czyli chodzi o naturę uzależnioną, acz chwalebnie, od piękna. I ma pani rację, że z pięknem łączy się miłość czyli wola, akt woli poszukujący owej doskonałości, zwanej pięknem, które można by dalej poznawać i nim się delektować.

Wszystkie niewiasty przepraszam, to jest żargon międzymęski. Ja skolei wcale nie obrażam się jeśli panie między sobą nazywacie nas, płeć brzydką, chłopami, czy nawet włochatymi małpami, no bo coś w tym jest. Taka rasa.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier 27 sierpnia 2017 19:12
27 sierpnia 2017 19:46

Wiem:). O św Teresie od Jezusa tak mówiłam, z braku słów zachwytu. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Magazynier 27 sierpnia 2017 19:12
27 sierpnia 2017 20:01

A kto się obraża.  Ponadto świetnie dostrzeżona różnica postrzegania między kobietami i mężczyznami :).

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Rozalia 27 sierpnia 2017 20:01
27 sierpnia 2017 21:32

Myślałem że pani Sztajer się oburzyła. Odetchłem po jej kolejnym komentarzu. 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier 27 sierpnia 2017 21:32
27 sierpnia 2017 21:39

Pan jest dobrym pisarzem, ale złym psychologiem :P.

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier 27 sierpnia 2017 21:32
27 sierpnia 2017 21:46

Pisze Pan brawurowo i chyba zakłada przy tym, że czytelnikom nie wolno,  lub nie są zdolni do tego samego

.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 27 sierpnia 2017 21:39
27 sierpnia 2017 21:56

E tam, może nie takim znowu złym, trochę po prostu panikarskim.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 27 sierpnia 2017 21:46
27 sierpnia 2017 21:59

Wolno, wolno, tylko jak się wymóżdżę na swoimi tekście, to już mi trudniej czytać "z głębi metafory", że tak powiem, bez obrazy oczywiście na wszelki wypadek ... :-3] 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Rozalia 27 sierpnia 2017 20:01
27 sierpnia 2017 22:00

Ach te różnice międzypłciowe ... A miało być tak pięknie ...

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier
27 sierpnia 2017 22:11

Czytam sobie o tej podróży,  bo jest w niej leciutko zaznaczone istnienie niezmiernie ważnego dla mojego nawrócenia męczennika. Jeden z Berezwecza.

Proszę pisać jak czas pozwoli.  Nie pali się. 

:).

 

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Magazynier 27 sierpnia 2017 22:00
28 sierpnia 2017 00:00

Jest pięknie, ale jak na dziś, mogę się zdobyć jedynie na zauważenie pięknych różnic międzypłciowych. Może jutro znajdę więcej czasu, wtedy wczytam się głębiej. 

zaloguj się by móc komentować

Zadziorny-Mietek @Magazynier
28 sierpnia 2017 00:01

No może przy trzy tysiące sześćset osiemdziesiątym piątym odcinku końcowe przeprosiny miałyby jakieś uzasadnienie, ale na pewno nie przy piątym. ;)

zaloguj się by móc komentować


Rozalia @Magazynier
28 sierpnia 2017 14:58

Bardzo piękna opowieść.

Na początek ja w kwestii formalnej. Gdzie,  w którym miejscu, wisi teraz oryginany obraz Jezusa Miłosiernego i czy widać cały obraz, razem z aktem strzelistym 'Jezu ufam Tobie'?Gazeta Polska, niby niezbyt wiarygodne źródło,  ale jednak,  podawała w roku 2006, może 2007, że obraz został umieszczony w bocznej kaplicy (chodzi o to, że był ukryty przed widzami), a ponadto napis JEZU UFAM TOBIE zastał przysłonięty ramą obrazu. Rządzący Litwą okazują demonstracyjnie niechęć do żywiołu polskiego, być może dlatego napis Jezu Ufam Tobie po polsku, był solą w oku.

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Magazynier
28 sierpnia 2017 16:37

                                Dla porównania

 

Obraz Eugeniusza Kazimirowskiego zobaczyłam później, jako pierwszy podziwialam obraz Hyły. Ten był dla mnie kanoniczny i taki wisi na mojej ścianie. Jednak później przyjrzalam się dziełu Kazimirowskiego i doceniłam je.

Na obrazie: Pan Jezus patrzy z krzyża> Pan Jezus złożony do grobu: Całun Turynski > Pab Jezus Zmartwychwstał: Całun z Monopello. Wszystkie idealnie pasują. 

Na obrazie Kazimirowskiego światłość bije z postaci Jezusa, właściwie z uchylonej szaty, miejsca skąd wychodzą promienie. Dłonie są czułe i opiekuńcze. Lewa, która delikatnie uchyla szaty i prawa wzniesiona do błogosławieństwa,  ale dłoń nie przekracza wysokości ramienia. Te gesty są jakby indywidualnie skierowane do każdego patrzącego.

Na obrazie Hyły natomiast, Pan Jezus bardziej błogosławieństwi grupowo,  a ręka uniesiona ponad ramię sprawia wrażenie mocy, nie tylko delikatności.  Faustyna lepiej poinformowała jak ma wyglądać obraz, chociaż na świecie bardziej popularny jest ten drugi.

 

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Magazynier
28 sierpnia 2017 17:11

Mam znajomych, którzy mają działkę w Ostrówku gm. Klembow. Bywalam u nich w latach osiemdziesiątych.  Dom państwa Lipszycow, w którym służyła Helena Kowalska,  zbierając na posag, stoi tam po dziś dzień. Zdumiewa fakt, że przez dziesiątki lat nie zniszczał. Kiedy abp Hozer odkupił go dla Kościoła, dom był w dobrym stanie, nawet niektóre detale jak np. mosiężna dekoracyjna klamka, pozostały na miejscu i nikt ich nie zniszczył ani nie ukradł.  Pomimo, że rodzina Lipszycow mogła by być prześladowana w czasie okupacji niemieckiej, z  żydowskiego pochodzenia,  to jednak nic im się nie stało,  a nawet w tym domu ukrywali się inni żydzi. 

Teraz jest to Dom Św. Faustyny.

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Rozalia 28 sierpnia 2017 17:11
28 sierpnia 2017 17:14

Errata: ... z racji żydowskiego pochodzenia,...

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Rozalia 28 sierpnia 2017 16:37
28 sierpnia 2017 18:59

Od dawna jestem prawie stale obecna w Łagiewnikach. Siedzę w kaplicy.  On patrzy na mnie. Widzi mnie, to co ze sobą przyniosłam. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Maryla-Sztajer 28 sierpnia 2017 18:59
28 sierpnia 2017 22:33

https://www.google.pl/search?q=sanktuarium+Bożego+miłosierdzia+i+sw+Faustyny+w+Warszawie&client=ms-opera-mobile&channel=new&espv=1&gws_rd=cr&ei=Q3ikWdKXJYrcwAKRhp3oAw#fpstate=lie&gws_rd=cr

Pomimo że to nie moja parafia, jednak wiele osób z mojego domu chodzi do tego kościoła. Dla zdrowego 8 min drogi pieszo,  a dla słabego, też dobrze, bo nie ma przeszkód architektonicznych. Kościół jest teraz bardzo ładny. Dopiero niedawno odbudowany. Cieszę się,  że zdążyłam się dołożyć. W prezbiterium też jest obraz Jezusa Miłosiernego Hyły. Moja mama tam kiedyś często chodziła,  teraz jednak w niedziele i święta chodzi raczej do naszej parafii,  a do Faustynki wstępuje się w tygodniu. 

Kościół Miłosierdzia Bożego i św Faustyny,  jest o 8 min drogi pieszo do Kościoła św Augustyna, tego co ocalał w getcie, a  potem w 1959? roku, na jego wieży ukazywała się Matka Boża. Z mniej miłych spraw, tego samego,  w którym odbył się bliźnierczy pokaz mody przy muzyce z filmu Romary's baby.

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier
29 sierpnia 2017 09:06

:)ten obraz Hyły towarzyszy mi od urodzenia, bo pod nim byłam ochrzczona, w moim korzennym kościele. 

.

 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Rozalia 28 sierpnia 2017 16:37
29 sierpnia 2017 15:02

Ja bym to ujął jeszcze inaczej. Wizerunek Hyły jest bardziej uczuciowy. Akcent pada na spojrzenie pełne uczucia. Wizerunek Kazimirowskiego jest bardziej powściągliwy. Dlatego akcent pada na moc zmartwychwstania, na pokój i na akt woli ludzkiej duszy Zbawacy. Faktycznie tak jak pisze p. Rozalia spojrzenie jest z wysokości Krzyża czyli z wysokości tronu. Ks. Sopoćko nadał jemu podtytuł Król Miłosierdzia. Obraz Hyły nie podobał mu się właśnie z powodu emocjonalizmu, również z powodów teologicznych. Chyba w 1948 ogłosił nowy konkurs i wraz z komisją wybrał trzecią wersję pędzla Ślendzińskiego, która najbardziej mu się podobała z powodów teologicznych. Najbardziej wyakcentowała tajemnicę Zmartwychwstania i spojrzenie, które według prywatnego objawienia św. Faustyny właśnie kierowało się ku stworzeniu. 

Inna ciekawostka, wersja Kazimirowskiego i Ślendzińskiego, takie właśnie odmalowanie spojrzenia Zbawcy niespodziewanie wychodzi na przeciw obyczajom dalekowschodnim, chyba Indonezja i Filipiny, wg których jest czymś nieprzyzwoitym patrzeć się komuś prosto w oczy. Możemy powiedzieć że to pogańska hipokryzja. Też, ale i jest w tym jakaś subtelność, jeśli odnosi się nie do relacji z władzą ale między zwykłymi ludźmi. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Rozalia 28 sierpnia 2017 17:11
29 sierpnia 2017 15:03

I to jest właśnie niesamowite ...

zaloguj się by móc komentować


Maryla-Sztajer @Magazynier
29 sierpnia 2017 16:02

Nie mogę z oczywistych przyczyn, niczego napisać o poprawności teologicznej lub jej braku. Jednak po lekturze pism św Jana od Krzyża, siedząc w kaplicy łagiewnickiej, widzę Boga wychodzącego na przeciw mnie, stworzeniu. I na przeciw każdemu stworzonemu człowiekowi. Taki aspekt obecności Jego w moim życiu. 

Święty Jan od Krzyża, został przez pana bardzo intuicyjnie właściwie tu przywołany. 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier
29 sierpnia 2017 16:30

Może jeszcze z innej strony;  Thomas Halik zatytulował swą książkę  Cierpliwość wobec Boga.

Nie wchodząc w jej treść, chcę wskazać, że i w pańskim tekście jest taki aspekt....cierpliwości, zostawienia Bogu  'wolnej ręki '. On przychodzi do każdego z nas, tak jak tego potrzebujemy. Ukazując się z wysokości Krzyża, wskazując na swe Miłosierdzie, patrząc na każdego z nas z uwagą i słuchając co mówimy. .

.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 29 sierpnia 2017 16:02
29 sierpnia 2017 20:03

Raczej nie intuicyjnie, raczej według wiedzy. Trochę tę sprawę przestudiowałem. Trochę, czyli gdzieś ładnych parę lat, w rozproszeniu rzecz jasna, w rozłożeniu na 20 lat.

zaloguj się by móc komentować

Rozalia @Magazynier 29 sierpnia 2017 15:02
29 sierpnia 2017 20:15

 

                     Do porównania wszystkie trzy obrazy. 

Obraz Adolfa Hyły zdążył się utrwalić, w nomen omen sercach wiernych Polaków, również ze względu na twarz, znaną z obrazu Serce Jezusa.  Natomiast obraz Kazimirowskiego przez lata pozostawał w Wilnie, pod sowiecka okupacją. 

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Maryla-Sztajer 29 sierpnia 2017 16:02
29 sierpnia 2017 20:24

To jest bardzo dobre ujęcie tej relacji. Święta Cierpliwość Zbawiciela, która schodzi, uniża się do nas.

Ale trzeba dodać coś co jest po prostu wstrząsające w nauczaniu św. Jana od Krzyża - w sposób bardzo dosłowny rozwija on jedno zdanie Zbawcy "Królestwo Boże jest pośród was", w znaczeniu "jest w was". Powiem pani szczerze, że ja nie wiem jeszcze co to tak naprawdę znaczy, ale wiem jedno: w mojej duszy i ciele jest święta Obecność, ukryta, dla mnie niewidoczna z powodu wzmożenia codziennego, której należy oddać sprawiedliwość. Skoro Błogosłwiona Trójca zgadza się być obecną w człowieku tak niedoskonałym, to należy się jej najwyższy szacunek, choćby prosty gest czci raz na dzień. A najlepiej kilka razy na dzień. 

A Obecność ta jest potrójna: po pierwsze u podstaw mojego bytu naturalnego, jako Dawca mojego istnienia cielesnego i mojej duszy, obecny nieustannie, po drugie przez Sakramenty (Chrztu Świętego, Sakrament pojednania, Sanctissimum i Sakrament małżeństwa, w nas dwojgu), i po trzecie przez łaskę pocieszenia, kiedy jestem na tyle skupiony i wyciszony, że czuję, że mój gest czci wobec tej Obecności daje mi odnowienie mojego umysłu, uczuć i sił fizycznych; albo i też przez doświadczenie strapienia, dołka, deprechy, zmęczenia, które Obecność owa we mnie pokonuje przez moje cierpliwe, a najczęściej niecierpliwe, przedłużanie owego gestu czci i razem ufności.

Po prostu: Króluj nam Chryste!

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
29 sierpnia 2017 20:33

Do wszystkich!

Bardzo dziękuję za zainteresowania moim nieskromnym tekstem, zainteresowanie, którego się nie spodziewałem. Zapraszam do dyskusji ze mną na tym blogu. 

Przepraszam panią Rozalię, ale na razie jestem zawalony pracą i nie mam czasu żeby znaleźć jakieś teksty o tym, gdzie Obraz Jezu ufam Tobie się znajduje.

Przy okazji chcę z skorzystać z waszego zainteresowania, by zachęcić państwa do wysłuchania rozmowy pana Orła z panem Maciejewskim w klubie Ronina i z obecnymi tam osobami oczywiście. Rozmowa zalinkowana przez Ravena na jego blogu: http://raven59.szkolanawigatorow.pl/gabriel-maciejewski-coryllus-i-jozef-orze-stan-panstwa-polskiego-spotkanie-w-klubie-ronina

pod linkiem

https://www.youtube.com/watch?v=jwli4dgTiiM

Polecam ją, bo jest w niej światełko nadziei, pewien konkret, świadectwo o sukcesie, być może niszowym, ale jednak ciężko wypracowanym, na prawdę konkret, który w zasadzie jest darem Bożym, bez względu na nasze emocjonalne reakcje na pana Maciejewskiego, darem dla nas, Polaków 21 w., ciągle myślących o niepodległości.   

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @Magazynier 29 sierpnia 2017 20:24
29 sierpnia 2017 21:41

Dawno temu wiele godzin rozmawiałam o św Janie od Krzyża z ks W. Pęskim, SAC, posługującym w Kijowie, a będącym wtedy z wizytą w kraju. Ksiądz miał bardzo napięty program pobytu. Jednak osoba świętego, którego wtedy świeżo odkryłam, nie dawała się zamknąć w krótkich zdaniach. Oboje żałowaliśmy, że czas uciekał.

Miałam w czasie tej bardzo intensywnej rozmowy taki moment wielkiej jasności, zrozumienia sytuacji... czy relacji Jana i Boga. 

Nie umiem ubrać tego w słowa. To przenikajace i przeszywajace człowieka światło. 

Nic się w tym świetle nie ukryje. Wiec tylko myśl zeby jakoś 'ustać' ...nie zasłonić się czymś... ..wytrzymać. 

To przyniosło ulgę. 

.

Dobranoc 

.

 

zaloguj się by móc komentować


Magazynier @Magazynier
29 sierpnia 2017 22:00

Drodzy państwo, daleki jestem od tego żeby przymuszać kogokolwiek do dyskusji na blogu. Ale matematyka jest nieubłagana. Dwoje dyskutantów na ponad 4 tys. wejść, coś tu jest nie tak. Wygląda na to, że jest co najmniej o 3 tys. za dużo. I nikt z moich czytelników nie zaglądnął nawet do Ravena. Czyżby znowu działał tu "tajemniczy wielbiciel"? I jak mu się udało nabić 3 tys. kliknięć?

No chyba że się mylę. Wtedy przepraszam wszystkich nieśmiałych czytelników. Ale wątpliwości nasuwają się nieodparcie.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Magazynier 29 sierpnia 2017 22:00
30 sierpnia 2017 16:07

Mam usprawiedliwienie, robię kolejną partię sosu pomidorowego na zimę:)))

Sorry, ale nie znam się na malarstwie i nie chcę napisać czegoś niemądrego na tak ważny temat jak obraz Miłosierdzia Bożego. Natomiast sam temat i notka są fascynujące a dowodem ilość klików. Ujawnione zostały różne nieznane szerszej publiczości szczegóły dramatycznych losów "zlecenia św. Siostry Faustyny".

Tak trzymać. Kliknięcia są jak najbardziej naturalne:)))) Gratuluję i pozdrawiam serdecznie. PS. Oczywiście "zazdraszczam" pięknej podróży do Wilna.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @pink-panther 30 sierpnia 2017 16:07
30 sierpnia 2017 16:10

Dzięki, również za pocieszenie. Sos pomidorowy jest bezcenny, mówię serio. Sami byśmy sobie zafundowali ale już brak miejsca, kompoty wszystko zajęły. 

Podróż do Wilna w zasięgu. Tylko czas i kasa nawet nie duża. 

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @Magazynier 30 sierpnia 2017 16:10
30 sierpnia 2017 19:07

 To nie jest pocieszenie tylko usprawiedliwienie. Marylka Sztajer na sztuce malowania się zna a ja nie:))) Co prawda w szkole byłam "na rysunkach" a nie "na śpiewie" ( w liceum był podział) , ale poza nieuporządkowanym zachwytem nad malarstwem średniowiecznym i nad polskim malarstwem przełomu wieków XIX /XX, niewiele mam do zaoferowania w dyskusji nad obrazami. Malowanie cudzej wizji było i jest zadaniem niewdzięcznym. Natomiast "wszystko dobrze się skończyło", co widać w Łagiewnikach. Liczby pielgrzymów, również zagranicznych - idą w miliony. Kiedy jeszcze dużo podróżowałam po świecie, zobaczyłam ten obraz nawet w kościele na wyspie Bali (gdyby ktoś  zabłądził). Oraz portret św. Jana Pawła II. Czyli - jest dobrze a nawet lepiej. Jeszcze raz dziękuję za kawał dobrej roboty z tą notką:)))

zaloguj się by móc komentować

nolina @Magazynier
1 września 2017 00:07

Oba obrazy (Hyły i Kazimirowskiego) można oglądać online przez całą dobę.

1. Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach - https://www.faustyna.pl/zmbm/transmisja-godziny-milosierdzia-i-koronki/

2. Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Wilnie - https://www.youtube.com/watch?v=UOjpTuPqzyk

zaloguj się by móc komentować

emi @Magazynier
1 września 2017 11:40

Wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej (ryngraf) towarzyszy mi od chrztu, ale o tym, że jest Matką Miłosierdzia dowiedziałam się późno, dopiero po "odkryciu" dzienniczka św. Faustyny, Koronki  i zdaniu się Miłosierdzie Boże. Jak to się wszystko układa, nawet jeżeli nie jest przez nas uświadamiane.

Wileński obraz Jezusa Miłosiernego był po raz pierwszy wystawiony w Ostrej Bramie. Kto raz był w Ostrej Bramie musi tam wracać, choćby myślą.

Błogosławiony ksiądz Michał Sopoćko, przez całe życie walczący (i to wewnątrz instytucji Kościoła) o uznanie objawionych Faustynie prawd/ żądań Pana Jezusa mjących pomóc w zbawieniu wielu, to gigant. Pięknie o nim mówił Pan Jezus do Faustyny.

Wydaje się, że osąd:  "to istnieje" jest łaską udzieloną gorliwie poszukującym.   Edyta Stein po przeczytaniu zapisków św. Teresy z Avili powiedziała: "to jest prawda".  Konsekwentnie trzymała się wiary, aż do męczeńskiej śmierci.          Teresa Benedykta od Krzyża, patronka Europy, za swoich patronów obrała Wielką Teresę i Jana od Krzyża

Dziękuję i czekam na ciąg dalszy.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @pink-panther 30 sierpnia 2017 19:07
1 września 2017 13:44

Ja również dziękuję. Jest nawet bardzo dobrze. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @nolina 1 września 2017 00:07
1 września 2017 13:45

Super. Dzięki za linki. 

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @Magazynier 29 sierpnia 2017 15:02
3 września 2017 14:22

Pan Jezus mówił św. Siostrze Faustynie, że Jego spojrzenie na obrazie Bożego Miłosierdzia jest takie samo, jak Jego spojrzenie w chwili konania na krzyżu.

Na obrazie Kazimirowskiego jest to spojrzenie z góry, czyli z krzyża (w interpretacji bł. ks. Sopoćki). Natomiast na obrazie Hyły jest to spojrzenie miłosierne, czyli zgodnie z teologią całości przesłania Bożego Miłosiedzia. Myślę, że oba podejścia się doskonale uzupełniają.

zaloguj się by móc komentować

JOLANTA1 @Magazynier 29 sierpnia 2017 22:00
3 września 2017 14:43

 Przede wszystkim bardzo dziękuję za ten artykuł. Mam wrażenie, że ten brak przełożenia kliknięć na komentarze i  mała ilość komentujących nie wynika z działań  "tajemniczego wielbiciela", lecz  wagi tematu ,który się pojawił .Duchowość i kontemplacja .Mówić o nich bez taniego sentymentalizmu,lub z drugiej strony , akademickiego naukowego realizmu na siłę nazywajacego nienazwane- na przykład dla mnie- jest  bardzo trudne. Brak słów i wszystko jest nie tak i nie takie , zwyczajnie głupie i płytkie.Tym bardziej dziękuję Bogu ,że daje innym -Panu- dar wymowy dla naszego pożytku,kiedy tak trudno o Ojców - Duchownych .Mówić o głebi i nie wypełnić jej sobą to rzadkość.Proszę pisać dla nas na Chwałę Bożą.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Trzy-Krainy 3 września 2017 14:22
3 września 2017 16:17

Nie całkiem. Ponieważ dlaczego św. Teresa z Kalkuty nie odczuwała wiary i miłości? Nie miała jej? Ależ skąd. Doświadczała czym one są w swej istocie - aktami poznania i woli - w nocu zmysłów i emocji. Uczucia owszem towarzyszą cnotom, ale nie należą do ich istoty. Tak też pisze o Miłosierdziu Boga Bł. Sopoćko. Nie jest ono uczuciem, jest przede wszystkim aktem, konkretem. Bł. Michał oczywiście nie jest stoikiem, ale wyraźnie wskazuje na powściągnięcie zmysłów i emocji. Tak też opisują osoby, które go pamiętają z którymi rozmawiałam, jako człowieka powściągliwego niemal, ascetycznego.

Nie znaczy to że obraz Hyły to herezja. Przecież jest tak samo narzędziem łaski. Mimo swoich niedoskonałości. Tu również sprawdza się wyjaśnienie udzielone przez Pana w objawieniu prywatnym św. Faustynie: Nie w farbie i pędzlu ... 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 3 września 2017 16:17
3 września 2017 16:18

literówki, przepraszam:  w nocy zmysłów i rozmawiałem

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @JOLANTA1 3 września 2017 14:43
3 września 2017 16:25

Dzięki piękne. Rzeczywiście jakaś łaska, bo wogóle nie planowałem rozwinąć tego tematu. Chciałem dwa tematy skomentować, tą historię z obrazem i obraz Ostrobramski. A to mi tak dziwnie wyszło i poszło. To proszę pomodlić się za mnie, żeby mi wchodziły i wychodziły takie tematy. 

zaloguj się by móc komentować

jestnadzieja @Trzy-Krainy 3 września 2017 14:22
3 września 2017 16:27

Ciagle nie moge zapomniec oltarzy ze Swiatowych Dni Mlodziezy- na Bloniach i w Brzegach. Spojrzenie Jezusa - wszechogarniajace. Dobry wybor projektanta.

zaloguj się by móc komentować

JOLANTA1 @Magazynier 3 września 2017 16:25
3 września 2017 16:56

Dołączę do intencji Różańca.

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @Magazynier 3 września 2017 16:17
3 września 2017 20:35

Pisząc o tym spojrzeniu miłosiernym miałem na myśli całość przesłania Bożego Miłosierdzia. A jest ono też bardzo konkretne i precyzyjne. Przez to też wychowawcze.

Ośmieliłem się zabrać głos w dyskusji, bo ten rok jest u mnie naznaczony Bożym Miłosierdziem i św. Siostrą Faustyną, szczególnie przez tłumaczenie na język łotewski i konsultacje z s. Elżbietą Siepak z Łagiewnik.

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @jestnadzieja 3 września 2017 16:27
3 września 2017 20:42

Na ŚDM w Krakowie nie byłem, ale ten (2017) rok dla mnie jest ściśle związany z Bożym Miłosierdziem, co krótko zaznaczyłem w odpowiedzi dla p. Magazyniera.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Trzy-Krainy 3 września 2017 20:35
3 września 2017 22:10

Rozumiem. Niech Ksiądz częściej ośmiela się tu komentować. Nie musimy się we wszystkim zgadzać.

Przesłanie Miłosierdzia Bożego jest konkretne. Jednak różni ludzie przeżywają je w sposób nieidentyczny. Ja szukam tego przeżywania Miłosierdzia u świętych. I znajduję różnice nawet między św. Faustyną i bł. Sopoćką, a przecież to o nim Pan powiedział: To jest kapłan według serca mego. 

A Bł. Michał był jaki był. No i co z tym zrobić?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Trzy-Krainy 3 września 2017 20:35
3 września 2017 22:11

Ksiądz jest teraz na Łotwie? 

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @Magazynier 3 września 2017 22:11
3 września 2017 22:28

Tak. Czy można w czymś pomóc?

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
4 września 2017 08:29

Na razie nie. A wybiera się Ksiądz do Białegostoku? Np. na imieniny Michała. Będzie chyba znowu marsz miłosierdzia, czy coś w tym stylu. 

Na Łotwie chyba już jesień.  

zaloguj się by móc komentować

Trzy-Krainy @Magazynier 4 września 2017 08:29
4 września 2017 09:51

Do Polski planuję jechać dopiero na wiosnę. Trzeba siedzieć w seminarium, bo dziś zaczęły się normalne zajęcia i wykłady, albo w klasztorze.

Generalnie na Łotwie jest chłodniej, a teraz pada. Ale jeszcze nie jest zimno, jesiennie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier
5 września 2017 11:30

To Ksiądz musi płynnie nadawać po łotewsku. Super. Kiedyś poznałem tego Biskupa z Łotwy czy z Estonii. Zapomniałem jego nazwiska. Był wtedy jeszcze klerykiem. 

U nas temperatury już jesienne. Ale nic to, jak mawiał pan Wołodyjowski. Trzeba się wprawiać dalej do szabli i do zbroi.  

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować