Rzemiosło cenniejsze niż srebro, cz. 2 (przedostatnia), czyli za co pochwaliłby konferencję turznieńską prof. Wiesław Wysocki.
We wczorajszym bowiem Naszym Dzienniku, w wywiadzie przeprowadzonym z prof. Wiesławem Wysockim czytamy: „Po prostu polityka historyczna – niemiecka jest spójna, natomiast nasza polityka historyczna ciągle nie jest konsekwentna. Wprawdzie jest lepiej niż było jeszcze niedawno, ale to nie oznacza, że jako państwo nie mamy mieć systemowej, a nie jak to bywało resortowej polityki historycznej.”
(https://naszdziennik.pl/polska-kraj/216050,slowa-od-dawna-oczekiwane.html)
Podkreślam tryb przypuszczający w tytule, albowiem prof. Wysocki odnosi się przede wszystkim do ubiegłotygodniowej wizycie kanclerz Angeli Merkel w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. O konferencji Kliniki Języka w Turznie prof. Wysocki raczej słyszeć nie mógł. Najwyżej zakonotował publikację drugiego tomu Śmierci i socjalizmu, w którym czytamy o dalszych dziejach bandy socjalistycznej dobierającej się do polskiej niepodległości.
Na marginesie dodać trzeba, że interesującą z poznawczego punktu widzenia reakcją na Śmierć i socjalizm była próba pacyfikacji badań p. Maciejewskiego nad przestępczą naturą polskiego socjalizmu, jakoby zasłużonego dla naszej niepodległości, pacyfikacji, o której usłyszeliśmy w jego wczorajszej pogadance (http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/stara-pogadanka-zainspirowana-pewnym-wykadem-i-lista-ksiazek-ktore-sie-koncza). Cóż mogę powiedzieć? Prócz tego, że, na ile znam rzeczonego autora, takie próby są tyleż naiwne co przeciw-skuteczne. I jeszcze prócz tego, że liczymy na rychłą publikację w sieci owego wykładu z Akademii Wnet wraz z tą jakże interesującą z poznawczego punktu widzenia dyskusją.
Wracając do wypowiedzi prof. Wysockiego znajdujemy w niej bardzo ciekawe jak najbardziej realistyczne akcenty. Prof. Wysocki, autor m. in. znanego opracowania Bóg na nieludzkiej ziemi: życie religijne w hitlerowskich obozach koncentracyjnych wyznaje, iż nie ma złudzeń co do tego, że wypowiedź p. Merkel przyniesie jakąś zmianę w niemieckiej narracji na temat rzekomych „polskich obozach koncentracyjnych”. Wspomina o tym, że w zasadzie jest to schyłek jej kariery. Jednak nie łączy tego schyłku ze wzrostem jej „odwagi” w głoszeniu poglądów prawdziwych na temat niemieckiego sprawstwa oświęcimskiego ludobójstwa. Choć takie skojarzenie rodzi się automatycznie. Mówi natomiast o zdradzie, sprzedawczykach i targowicy pośród polskich historyków, które burzą ową jedność polskiej narracji historycznej. Rozumiem, że to dotyczy przede wszystkim tematu niemieckich obozów koncentracyjnych. Natomiast co do genezy polskiego socjalizmu i naszej niepodległości wolno nam podejmować dyskusję, zwłaszcza jeśli oparta jest o dokumenty historyczne typu naoczna relacja zamachu na Narutowicza, relacje na temat prowokacji przygotowanej w tym samych czasie wymierzonej przeciw gen. Hallerowi (http://umami.szkolanawigatorow.pl/dlaczego-warto-czytac-basnie-socjalistyczne-czyli-jak-usiowano-wplatac-hallera-w-zamach-na-narutowicza), czy fragmenty wspomnień gen. Rybaka – spisane ręką Arnolda Mostowicza. Zapewne wnioskuję naiwnie. Lecz skoro prof. Wysocki odcina się od "resortowej historiografii", mogę spodziewać się, iż również spogląda krytycznie na PPS-owską propagandę podającą się za historiografię. Nadto, jak słusznie stwierdza prof. Wysocki, „Niemcy wreszcie mogą i powinni naprawić relacje z Polakami”. Dlatego my Polacy możemy i winniśmy naprawić nasze wewnętrzne historyczne zaszłości. Oczywiście nie są one całkowicie i do końca wewnętrzne, jak mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka, a nawet są bardziej zewnętrzne. Tym bardziej sugeruje to odpowiedzialność za namysł nad historią polskiego socjalizmu i niepodległości spoczywającą na wybitnych historykach zatroskanych o los Rzeczypospolitej, takich jak prof. Wysocki.
Śmiem twierdzić, że wspólny mianownik wykładów z konferencji turznieńskiej, mianowicie realizm historyczny względem Polski i Niemiec, zostałby pochwalony przez prof. Wysockiego. Być winna temu jest moja wrodzona naiwność. Jednak przy tej nadziei upieram się. Choć skrupulatne i realistyczne ujęcie historii zaproszonych autorów nie dotyczyło niemieckich obozów śmierci na terytorium polski (może trzeba będzie się tym zająć w przyszłości), to jednak było ono potencjalnych punktem wyjścia do dyskusji na temat relacji polsko-niemieckich. Omówiony w pierwszej części mojej relacji wykład dr Radosława Sikory zarysował nam kondycję Rzeczypospolitej w XVI. i XVII. w. jako tło tego niezwykłego zjawiska jakim była polska huzaria. Prof. Dariusza Adamczyka wskazał na konieczność badania ekonomii w danej epoce, a nawet pozornie drobnych zagadkowych jej szczegółów jak liczne znaleziska na terenie Wielkopolski i Mazowsza niezwykle bogatych srebrnych „skarbów”, a w zasadzie „pochówków” zniszczonych arabskich monet i ozdób ze srebra. Są to ważne punkty odniesienia dla historycznego spojrzenia na Rzeszę.
Dr. Grochowski w swoim wykładzie o Biskupie Chrystianie, apostole Prusów, odsłonił niemal zupełnie nieznany epizod z dziejów trzynastowiecznego Kościoła polskiego. Słowo epizod jest oczywiście wielce niesprawiedliwe wobec ogromnego trudu misyjnego, poświęcenia i heroicznej wiary cystersa pochodzenia pomorsko-niemieckiego, który najpierw uczestniczył w pruskiej misji Cystersów z wielkopolskiego Łekna (1209, prowadzonej przez opata Gotrfyda-Boguchwała), następnie podjął swoją działalność ewangelizacyjną, został wyświęcony w Rzymie na Biskupa Prus przez Papieża Innocentego III (1215/1216), tego samego, który zatwierdził wspólnotę św. Franciszka z Asyżu. Działalność Chrystiana łączyła w sobie gorliwość ewangelizacyjną z realizmem ekonomicznym i politycznym. Nadania, które Chrystian otrzymywał od pomorskiego Świętopełka II Wielkiego Santyr (dzisiaj tzw. Biała Góra opodal Malborak w widłach Wisły i Nogatu) a potem od Henryka Bordatego (Chełmno) i Konrada Mazowieckiego (Grudziądz z jego opolem, i ziemia dobrzyńska, Gardeja, gdzie w 1242 ufundował nowe opactwo cysterskie), miały być materialną bazą dla szybkiego stworzenia kapłańskiej elity rekrutowanej spośród pruskich noefitów oraz dla w pełni zrealizowanego projektu zakonu rycerskiego, Rycerzy Chrystusowych, wspierających pruską misję Chrystiana, ale tylko jako ochrona dla misjonarzy i pruskich chrześcijan, zagrożonych agresją ze strony swoich pogańskich pobratymców. W 1230 roku, w pełni świadomy faktycznej natury Zakonu Krzyżackiego, Chrystian stanął w obliczu tyleż nieprzemyślanego co kunktatorskiego nadania Krzyżakom ziemi chełmińskiej przez Konrada Mazowieckiego. I tu zaczyna się najbardziej dramatyczna część jego historii. Do zmagań z agresywnym pogaństwem Prusów dochodzą zmagania z agresywną, polityczną machiną Zakonu teutońskiego, który doprowadził do częściowego unieważnienia przez kolejnego Papieża Innocentego IV w 1243 roku zdobyczy Chrystiana dotyczących swego biskupstwa, misji pruskiej, statusu niezależności chrześcijańskich Prusów wobec Zakonu niemieckiego i ich stanu posiadania. Zimą 1243 roku do kampanii Świętopełka przeciw koalicji jemu wrogiej (złożonej z Krzyżaków, biskupa kujawskiego, książąt pomorskich Sambora i Racibora, Konrada mazowieckiego z synami oraz synów Odonica Przemysła I i Bolesława Pobożnego) dołączyli powstańcy pruscy, pruscy chrześcijanie walczący o swoje prawa z Krzyżakami przyciągającymi do walki z Prusami wyznania katolickiego propagandę krzyżowców z całej Europy za pomocą fałszywej propagandy przedstawiającej pruskich podopiecznych Biskupa Chrystiana jako „apostatów”, o czym miał świadczyć ich rzekomy bunt wobec Kościoła, czyli walka o swój byt z Zakonem teutońskim. W 1245 r. wskutek interwencji Cystersów i samego Chrystiana Papież Innocenty IV zmienił zdanie na temat sytuacji w Prusach. Zapadł wówczas wyrok niekorzystny dla Krzyżaków, uwalniający chrześcijańskich Prusów od oskarżenia o apostazję. Niestety śmierć Chrystian w 1245 roku kładzie kres temu niezwykłemu przedsięwzięciu.
Niezwykłość jego potwierdzają niezwykłe zjawiska towarzyszące odejściu do Pan pruskiego Biskupa, światło nad jego grobem, o którym wspomniał p. Grochowski w swoim wykładzie, wskazuje na świętość Chrystiana (tu potrzebna jest kwerenda w dokumentach cysterskich i watykańskich) i na doniosłość jego ewangelizacji w oczach samego Zbawcy. Niestety jego osiągnięcia są zaprzepaszczone przez politykę Zakonu i kompromisową postawę jego następcy.
Zaś osiągnięciem tym, a zarazem wielkim, jeśli nie epokowym odkryciem dr. Grochowskiego, historyka jakoby amatora, zawodowo zajmującego się służbą lekarską w zakresie badań patologicznych, jest połączenie ewangelizacji z celem politycznym przyjętym przez Bp Chrystiana, mianowicie ze stworzeniem podwalin dla państwowości Prus. Nie jest to jakaś alternatywna historical fiction lecz faktyczny zamiar świętego i genialnego kapłana. Proszę sobie wyobrazić: mapa środkowej Europy z księstwem pruskim (faktycznych Prusów a nie Prusaków) zamiast Królewca!
Innym ważnym odkryciem, a raczej podkreśleniem ze strony p. Grochowskiego, jest stwierdzenie obecności innego zakonu rycerskiego, sprowadzonego przez Chrystiana, mianowicie hiszpańskich Kalatrawensów, co sugeruje rzetelną analizę ze strony pruskiego Biskupa powiązań i sojuszy krzyżackich, czyli politycznych i ekonomicznych umocowań Zakonu teutońskiego w Cesarstwie, przede wszystkim z handlowym związkiem hanzeatyckim, i próbą zrównoważenia tego układu zachodnio-europejskimi powiązaniami hiszpańskiej organizacji zakonnej. A zatem w tle historii Bp Chrystiana mamy cały konglomerat Rzeszy.
By oszczędzić czytelnikom czasu na lekturę, krótko teraz zarysuję treść wykładu prof. Grzegorza Kucharczyka, jak sądzę, najbliższego myśli zawartej w wywiadzie z prof. Wysockim, usłyszeliśmy w nim mianowicie zarys historii idei politycznej niemieckiej od Lutra do roku 1919, której nicią przewodnią jest apoteoza państwa jako dyktatora nie tylko politycznego ale i religijnego i moralnego. Ciekawe jest, że w wywiadzie przeprowadzonym przez p. Maciejewskiego, prof. Kucharczyk wspomina o zamiatanych pod propagandowy „dywan” interesach ekonomicznych leżących u podstawy polityki niemieckiej jako polityki kraju idei, mianowicie o pierwszym podziale łupów wyrwanych Kościołowi przez protestanckich książąt niemieckich, posługujących się Lutrem jako pretekstem do grabieży, następnie spieniężających owe łupy za pomocą „miastowych”, czyli niemieckich, miejskich organizacji kupieckich i bankierskich (np. Fugerowie) (https://prawygornyrog.pl/tv/2019/11/gabriel-maciejewski-i-prof-grzegorz-kucharczyk-niemcy-kraj-idei/). Mocą swojego charakterystycznego talentu, niemal artyzmu, w tworzeniu przejrzystych syntez prof. Kucharczyk nazywa ten układ żelazną, dodam od siebie zabetonowaną, zależnością między złodziejem a paserem. To jest ważne, niemal epokowe stwierdzenie, powracające w narracji zarówno p. Maciejewskiego, jak i takich blogerów jak znana wszystkim specjalistka od historii gospodarczej Austro-Węgier Ewa Rembikowska, czy parający się grafiką banknotową Pioter. Warto byłoby pójść śladem tego stwierdzenia i określić żelbetonowe układy złodziejsko-paserskie z obszaru Rzeszy z późniejszych epok, choćby z 18 wieku, z czasów rozbiorów, potem z epoki nazizmu i z czasów powojennych, tym sposobem pogłębiając i wysubtelniając nieco prostolinijny acz realistyczny obraz, również niemieckich układów ekonomicznych z XIX. i XX. w., naszkicowany przez znanego chińskiego (zapewne zbiorowego, jeśli dobrze wyczuwam metodologię daleko-wschodnią), specjalistę od zachodnich finansów Song Hongbina. Do wykładu prof. Kucharczyka wrócę jeszcze w 3 części mojej relacji.
Wykład prof. Radosław Gawroński zadziwił wszystkich szczegółowością i ilością odkryć archeologicznych dokonanych przez niego na temat historii siodła w czasach starożytnych. Odstający od wspólnego mianownika tej konferencji, wykład ten miał jednak swoją wagę, pokazał bowiem moc poważnie zaniedbanej dziś w Polsce archeologii.
Wykład Gabriela Maciejewskiego to osobny rozdział, zjawisko samo w sobie. Jemu poświęcę większość trzeciej części tego podsumowania konferencji turznieńskiej. Teraz wskażę na coś ogromnie doniosłego. Mianowicie na to, że kultura narodowa może mienić się taką, narodową, jeśli jej uczestniczy tworzą własne konwencje narracyjne, literacki i artystyczne, wizualne i muzyczne. Nie wystarczy odwołanie się do faktycznie wielkich osiągnięć w tej materii takich mistrzów pędzla jak Jan Matejko czy Wojciech Kossak, takich mistrzów partytury jak Chopin czy Stanisław Moniuszko, myśli i pióra jak Cyprian Kamil Norwid, św. Karol Wojtyła, Ks. Janusz Pasierb czy Prymas Wyszyński, którzy faktycznie tworzyli nowe konwencje narracyjne. I owoż mamy tu do czynienia z nową konwencją. Narodziny świata, Świat w ciemnościach, Święte królestwo, Noc św. Bartłomieja i Sacco di Roma nie są ani memiksami ani historycznymi komiksami. (Nazwy te kojarzą mi się z jakąś nowomową techniczną, typu mikser, makser, wyciskarka.) Szczerze mówiąc nie mam dla nich żadnej adekwatnej nazwy. Wizualna powieść historyczna, nazwa, którą sobie na gorąco wymyśliłem, wydaje mi się blada i miałka wobec tego, co jawi się przed naszymi oczami w tych dziełach. P. Maciejewski, p. Bereźnicki i p. Czajkowski stworzyli konwencją narracyjną i wizualną, która zasługuje na adekwatną nazwę, nazwę własną. Chciałem ogłosić konkurs na nią, ale wydaje mi się teraz, że to wymaga czasu. Da Bóg nazwa taka zrodzi się w jakimś bezinteresownym umyśle, a niechby i interesownym, ale powstanie z czasem, w sposób naturalny.
Nie wiem czy obejmie jeszcze jeden element konwencji stworzonej przez p. Maciejewskiego, który uświadomiłem sobie w czasie jego wykładu w Akademii duchowości karmelitańskiej we Wrocławiu 05. 12 br. na temat św. Stanisława Szczepanowskiego i św. Andrzeja Boboli. Jak nazwać ten kolejny „szczegół”? Mianowicie tak: realista sumienia wobec morderczego świata pogańskiego. Niekoniecznie święty. Główny bohater historii niemiecko-hiszpańskiej masakry Rzymu w 1527 roku, główny wraz z rzymskim duchowieństwem i ludem, Papież Klemens VII, przed objęciem tronu piotrowego Juliusz de Medici, miał bowiem kochankę i nieślubnego z nią syna, i nie obce mu były typowe praktyki, intrygi stosowane według technologii medycejskiej. Z tej racji świętym nie zostanie ogłoszony. A jednak sumienie zwyciężyło w jego czynach. Po wyborze na Papieża prowadził bowiem życie nienaganne, niemal ascetyczne. Zaś w obliczu agresji ze strony niedawnego sojusznika, cesarza Karola V Habsburga, zbyt dwuznacznego w swoim niejawnym acz nieukrywanym poparciu dla niemieckich luteran jak na wiernego syna Kościoła, w obliczu spuszczenia ze smyczy niemieckich landsknechtów i hiszpańskich najemników, Klemens VII przyjmuje postawę heroiczną. Przydaje się nawet technologia medycejska, albowiem by powstrzymać dalszą masakrę, grabieże, ludobójstwo i gwatły, Klemens wraz ze swym doradcą Renzo da Ceri (tu niech mnie poprawi p. Maciejewski, jeśli pomyliłem osoby) topi kosztowności i ozdoby złote i srebrna, przetapia je na monety i wypłaca ogromny haracz hordom napastników. Ale czyni to w sposób podstępny. Wypłaca je tylko Niemcom, czym prowokuje zazdrość ze strony Hiszpanów i ich napaść na dotychczasowych towarzyszy broni. Powiedzmy, być może jest to podstęp. Nie znam tej historii dokładnie. Ale jeśli taka jest intencja Papieża, jest ona usprawiedliwiona.
Tym bardziej w życiu i czynach świętych, stajemy wobec niezwykłej zależności. Oto pełnia ich duszy ujawnia się wobec drastycznych realiów w jakich przychodzi im działać, wobec przestępczych zamiarów osób im wrogich, wrogich także Kościołowi i narodowi politycznemu, z którymi się utożsamiają, którym służą do samego kresu. Muszą zrozumieć sytuację, w której się znaleźli i obrać sposób działania adekwatny do niej. Tak jak widzimy to w historii św. Stanisława i św. Andrzeja jezuity. Widzimy to również w historii Bp Chrystiana spisanej ręką dr. Grochowskiego. Ale o tym w kolejnym tekście.
c.d.n.
tagi: gabriel maciejewski sacco di roma konferencja w turznie prof. wiesław wysocki narracja polskiej historii tragrowica narracja niemieckiej propagdandy bp chrystian kraj idei prof. grzegorz kucharczyk nowa konwencja
![]() |
Magazynier |
12 grudnia 2019 14:10 |
Komentarze:
![]() |
gabriel-maciejewski @Magazynier |
13 grudnia 2019 10:47 |
Prof. Wysocki dostawał kiedyś ode mnie prezenty, w postaci książek z serii gospodarczej. Patrzył na logo, kręcił głową, mówił z niedowierzaniem - biblioteka historii gospodarczej Polski? I odchodził w sobie tylko znanym kierunku.
![]() |
Magazynier @gabriel-maciejewski 13 grudnia 2019 10:47 |
13 grudnia 2019 16:57 |
Ale z książkami pod pachą. Nie myśl sobie, że to nic nie znaczy. Nie przeczytał, ale stoi ten Zaleski gdzieś u niego na półce. Sam tytuł drąży podświadomość.
![]() |
saturn-9 @Magazynier |
14 grudnia 2019 10:52 |
... nie łączy tego schyłku ze wzrostem jej „odwagi” w głoszeniu poglądów prawdziwych na temat niemieckiego sprawstwa oświęcimskiego ludobójstwa.
Zdeponuję u Magazyniera dwa namiary na okoliczności gdy przestawiano lingwistyczne wajchy na dzielenie włosa:
Doświadczenia historii potwierdzają, że Hitlery przychodzą i odchodzą ale naród niemiecki, państwo niemieckie pozostaje." *
Prosta formuła J.W. Stalin z roku 1942. Nic więc dziwnego, że używano w obozie 'realnie egzystującego socjalizmu', aż do przestawienia wajchy w 1989 roku, określenia na sprawców: "hitlerowcy".
... Rozmowa zakończyła się wystąpieniem Konrada Adenauera, który serdecznie podziękował za zmianę w żydowskiej modlitwie na ofiary ucisku w czasach rządów Hitlera. Z inicjatywy Ben Guriona słowo „Niemcy” w modlitwie zastąpiono słowem „naziści”. W komentarzach premiera Izraela dla prasy po rozmowie z kanclerzem federalnym użyto następującego wyrażenia: „Dzisiejsze Niemcy nie są Niemcami z dni minionych”.**
fragment z książki: Rolf Vogel, The German Path to Israel (1969)
Było to w roku 1960 dnia 14 marca w hotelu Waldorf Astoria NYC a piętro 35. Piętro i przestawienie wajchy czyli nie 'Niemcy' a 'Naziści'. Przestawienia subtelnego dokonuje strona izraelska.
* "Die Erfahrungen der Geschichte besagen, daß die Hitler kommen und gehen, aber das deutsche Volk, der deutsche Staat bleibt." (23.2.1942) http://www.17juni53.de/chronik/5212/doc_4.html
** ...The talk ended with Konrad Adenauer expressing his heartfelt thanks for the changing of the Jewish prayer for the victims of oppression during the days of Hitler`s rule. On Ben Gurion`s initiative the word "Germany" in the prayer was replaced by "Nazis". In the comments of the Israel Prime Minister to the Press after his conversation with the Federal Chancellor, the following expression was used: "The Germany of today is not Germany of yesterday." ..
![]() |
Magazynier @saturn-9 14 grudnia 2019 10:52 |
14 grudnia 2019 12:19 |
Depozyt ninieszym został zdeponowany. Cytaty bardzo cenne, wraz z datami rzekłbym nawet, że odkrywczymi, dla mnie przynajmniej.
Zgaduję, że znaczenie numerologiczne piętra i daty jest swoistym podpisem jednej z zainteresowanych stron.