Na pierwszy rzut oka wygrali katolicy i skatolicyzowani protestanci walczący o ekonomiczny status średniej klasy, czyli pospolite ruszenie, czyli elektorat filmu „Dźwięk wolności” („The Sound of
Freedom”, polski tytuł jest fatalnym tłumaczeniem, dlatego będę go nazywał „Głos wolności”) i serialu „Wybrani” („The Chosen”). Pośród nich z pewnością jest wielu latynosów i afroamerykanów, którzy zagłosowali na Trumpa. Nie jest zatem przypadkiem, że takie filmy powstały, że powstała kompania Angel Studio, która wyprodukowała te obrazy, i że przeciągnęła na stronę republikańską dużą ilość latynosów i afroamerykanów.

Właśnie oglądam kolejne odcinki „Wybranych”, serialu o Jezusie z Nazaratu. Niestety katolików czytających i słuchających polską Mariologię św. JP II i bł. Kard. Wyszyńskiego ten film zadowoli tylko częściowo, bardziej rozczaruje. Ale taka jest popkultura, zamerykanizowana i zheretyzowana. Inna nie będzie. Czy powinniśmy się zadowolić ofertą „chrześcijaństwa” popukulturowego, wizualnego i słyszalnego? Nie. Ale o „Wybranych” parę słów w kolejnym tekście, jeśli Najwyższy pozwoli.

Oczywiście na drugi rzut oka wygrali właściciele medialnego koncernu Angel Studio, chyba wraz ze wspierającymi ich po cichu widzami z zarządu Texaco (ChevronTexaco, jak mnie koryguje O. Dyrektor), wraz z innymi właścicielami środków produkcji w Stanach, oraz z genialnymi filmowcami takim jak Mel Gibson i Cleant Eastwood.

Ale jest jeszcze trzeci rzut oka, który sięga wstecz i przypomina, że „Głos wolności” wypromowany w 2023, jest oparty o scenariusz skomponowany w 2015 na podstawie działalności Tymoteusza Ballarda i jego Operation Underground Railroad (O.U.R.) od 2013 ratującej uprowadzone dzieci z rąk handlarzy żywym towarem. W tym samym czasie kilka gwiazd Hollywood, m. in. sam Brad Pit, rozpoczęło kampanię przeciw pedofilii i handlowi dziećmi w amerykańskim szowbiznesie. W 2017 Donald Trump wygrał wybory prezydenckie. Obecnie Ballard broni się przed oskarżeniami o molestowanie swoich współpracownic w O.U.R. Być może się mylę, ale zakładam, że w najbliższym czasie zostanie uniewinniony a zarzuty zostaną oddalone. Ballard miał być tajnym współpracownikiem CIA, ale agencja podobno odżegnuje się od współpracy z nim, określa go jako stażystę/aspiranta.

„Głos wolności” był jednak propagandowym strzałem w 10. Jego popularność przekroczyła popularność "Pasji Chrystusa". Podobnie „Wybrani”. Nie jest możliwym by akcja ta nie była inspirowana przez deep state. Można nawet wskazać fragmenty tego serialu, np. rozmowę Jana Chrzciciela z Jezusem w odcinku Duch (2 sezon), napisaną, jak się zdaje, na zlecenie polityczne. O tym w innym tekście.

A zatem znowu wygrała „demokracja”. Żartuję oczywiście. Wygrał amerykański deep state. Demokracja jest, ale musi być niezauważalnie reglamentowana. Monarchia też jest, ale król elekt władzę ma również reglamentowaną. Rządzi arystokracja. Zawsze i wszędzie rządziła arystokracja. Bynajmniej nie arystokracja krwi, ale pieniądza. To są prawdziwi aristoi (wysocy). Zauważcie, mili państwo, że w tzw. mitologiach, pięknie zinterpretowanych przez Piotera, owymi bogami, bohaterami tych podań w istocie historycznych, są bogaci, odkarmieni, mający czas i głowę do intryg, czyli ci którzy wiedzą jak zarządzać ludzkimi stadami. Oczywiście ich wiedza na temat człowieka jest totalną odwrotnością wiedzy biblijnej, odwrotnością biblijnego obrazu człowieka i Boga, który otwiera nam Pismo Święte. Dla owych prehistorycznych aristoi i ich współczesnych spadkobierców, pospolite ruszenie, to zwykłe mięso armatnie. Masą niewolniczą jesteśmy dla nich my, czyli ci, którzy kierują się na pół sumieniem a na pół emocjami, ci, którzy nie dostąpili tajemnego wtajemniczenia w sposoby duraczenia i dojenia.

Dlatego jest bardzo ciekawa ta sytuacja, gdy praktyczni czciciele piekła są zmuszeni do sięgania po Ewangelię w komunikacji z pospolitakami. Oczywiście Ewangelia nie ostoi się w całości. Coś zostanie utrącone. Ale i inżynieria społeczna (faryzeizm vel herezja) również nie ostoi się w całości.

Miniona prezydentura Bidena wygląda obecnie na „pieredyszkę”, mającą przygotować kolejne dwie kadencje tytanowego Donalda. Być może amerykańska organizacja jest niejednolita i ma różne sympatie, ale decydenci działający w jej ramach rozumieją jedno, że muszą mówić jednym głosem i używać jednego taranu w polityce międzynarodowej. Zatem organizacje możne i mocarstwowe takie jak amerykański deep state i brytyjski establishment podchodzą do prawicy i lewicy odwrotnie niż to widzimy w Europie i w Polsce. Lewica jest tam chłopcem do kompromitacji i do bicia. I nie chodzi mi o media ani o uniwersytet, bo tam lewacy mogą sobie poszaleć. Media mogą sobie bredzić, jak chcą, prawdziwi zaś Amerykanie, tzn. przedsiębiorcy, i tak będą wiedzieć swoje. Prawica ma być okrętem flagowym, przewodnią siłą narodu, gdy jest szansa na hossę i wrzucenie kasy do obiegu. Lewicę wpuszcza się na arenę, gdy sytuacja międzynarodowa nie sprzyja organizacji, gdy nie da się uniknąć porażek, gdy kasę wyciąga im z kieszeni Azja, w tym Bliski Wschód, albo stary kontynent. Lewica jakoby rządzi, ale jest jednocześnie podsuwa się jej haniebne kompromitowana. Bidenowi podsunięto Harris i spapraną ewakuację Amerykanów z Afganistanu w 2021.

U nas jest na odwrót, ponieważ, jak nam tłumaczy film „Prometeusz”, mordercze robactwo jest po to, by kontrolować poczynania mniejszych organizacji, takich jak Niemcy i Moskwa. W Polsce organizacja rządząca czyli kasta dyrektorska wciąż słabuje na umyśle i cierpi na krótkowidztwo. Umie tylko liczyć swoje pieniądze. Czytać, czyli medytować na bazie tekstów pisanych, i kontemplować wizje rodzące się z takiego poznania, nadal nie umie. Nic dziwnego. Daleko jej do Kościoła. Zaś medytacji i kontemplacji naucza właśnie Kościół.

O lewicy w naszej Ojczyźnie nie ma nawet co wspominać. Dziwię się, że „Prometeusz” Ridleya Scotta nie został oprotestowany przez pogrobowców komunizmu. To jest wszak film o nich.

Natomiast organizacja polityczna, która aspiruje do rządzenia w oparciu o niepodległość, ma inne umysłowe ograniczenia wynikające z tego, iż niewielu jest tam prawdziwie wierzących. Pozostają jej tylko memy jakoby patriotyczne, płaskie jak pierś wyścigowej indyczki. Przymierza się do jakiejś inżynierii społecznej, ale bliskość Kościoła i fakt, że większością jej elektoratu są wierzący, przyprawia ją o propagandowe jąkanie i niepewność w podstawowej komunikacji z elektoratem. Pozycja Kościoła w Polsce albowiem da się porównać tylko z pozycją Kościoła w Stanach. Winę za ten stan komunikacji w Polsce ponosi również akademia, która albo tworzy komórki obcej agentury na swoim terenie, w imię kultu mitycznego cargo (czyli dotacji), albo podtrzymuje płaskość pseudopatriotycznych memów. Z tych i z innych jeszcze powodów w Polsce nie są możliwe takie inicjatywy jak wytwórnia Icon Productions Mela Gibsona, jego „Pasja Chrystusa” i „Apocalypto”, albo wytwórnia Angel Studio, „Głos wolności” i „Wybrani”. Świat polskiej propagandy, tzn. chciałem powiedzieć sztuki jest niezwykle obciążony kultem cargo, moskiewską agenturą wpływu i socjalistycznymi układami.

Nie miałem jeszcze czasu wysłuchać wywiadu Rogana z Trumpem https://www.youtube.com/watch?v=hBMoPUAeLnY. Ani z Muskiem https://www.youtube.com/watch?v=7qZl_5xHoBw. Daj Boże czas. Ale w styczniu'2022, gdy kończyłem mój cykl interpretacji kampanii prezydenckiej w USA, jedna z moich czytelniczek, Bożenan, przekonała mnie, że to wszystko jest fasadą, ustawką. Oczywiście, nie byłoby tej ustawki, gdyby nie było przynajmniej przybliżonego poparcia wśród pospolitego ruszenia dla Trumpa w 2016 i dla Bidena w 2021. Demokracja jest po to, by motywować pospolitaków do roboty. Jakiś wpływ na władzę mają. Ale udział prowokatorów w najeździe na Kapitol w styczniu'2022 z szubienicami z Oświęcimia na koszulkach był gwoździem do trumny wszelkich moich idealistycznych projekcji dotyczących wyborów prezydenckich po drugiej stronie oceanu. Inspiratorzy najęci przez aristoi przegięli, zdemaskowali się. Trump jest kandydatem deep state, ponieważ taka jest potrzeba chwili. Jest przedsiębiorcą typowanym przez deep state do roli prezydenta kilka dekad przed wyborami'2016. Stąd jego obecność w różnych filmach, niby tylko kokieteryjna, taka jajcarska. Jest kandydatem dobrze rozeznanym z właściwymi kwalifikacjami do pchania amerykańskiego biznesu w górę, naprzeciw tsunami produkowanym przez Moskwę, Berlin i Pekin.

Rządzi jednak ostatecznie arystokracja. O czym przekonało porozumienie arabsko-izraelskim dotyczącym rurociągu z Zatoki Perskiej do Askalonu na wybrzeżu izraelskim, mającego sprzedawać arabską ropę Europie i reszcie świata, w którym kluczową rolę katalizatora, świadka, czegoś jakby przyzwoitki, odegrał nie Trump, ale przedstawiciel deep state, sekretarz skarbu Bialego Domu. Dlaczego Trumpa tam nie bylo? Bo porozumienie to godziło w sojusz Trumpa z Texaco i Kanadyjskim koncernem naftowym (zapewne z brytyjskim wkładem), a dokładnie w plany poprowadzenia rurociągu z Kanady (4 producenta ropy na świecie) do Zatoki Meksykańskiej i dalej w świat. Rurociąg teksańsko-kanadyjski byłby groźną konkurencją dla rurociągu izraelsko-arabskiego. Po czym to poznajemy? Ponieważ w 2021 r. pierwszą decyzją nowego prezydenta Joshepha Bidena było anulowanie umowy z Kanadą dotyczącą budowy rurociągu mającego przesyłać jej ropę przez ujście nad Zatoką Meksykańską. W 2020 r. Trump jakoby rządził, ale deep state już wtedy zarządził inaczej. Trump mógłby osobiście przypieczętować sojusz izraelsko-arabski, ale widocznie nie chciał zasmucać Texaco, lub nie wypadało. Musiał przyjąć decyzję nieswoją. Nadto mógł obronić swoją kandydaturę przed oszustwami wyborczymi, ale jego posunięcia były dziwnie spóźnione i nieskuteczne, jakby chciał ale nie mógł, albo mógł, ale nie chciał.

Elon Musk ostatecznie też nie jest self-made man, ale tak jak w przypadku Trumpa jego sukces był pilotowany przez czynniki wyższe. Między bajki włóżmy prywatną inicjatywę w przemyśle zbrojeniowym (X-space). Na to monopol ma tylko organizacja polityczna, merkantylna. Co to znaczy? Mianowicie, że podział wpływów dotyczy również władzy finansowej. Europa i Moskwa pozostają w gestii Czerwonej Tarczy. Czerwona Tarcza, że dodam na marginesie, symbol który mówi sam za siebie. W Stanach rządzi, nawet nie Morgan ani Rockefellerowie (Waligóra "odziany w łuski" wg terminologii Piotera), ale organizacja, która za swój symbol ma Astronautę. Nie ma takiego symbolu w starożytnym zodiaku, pośród logoi głównych organizacji merkantylnych, ale wybieram ten symbol ze względu na amerykański przemysł kosmiczny i X-space Muska. Wybieram go przede wszystkim dlatego, że Astronauta swobodnie porusza się w "gwiezdnej" przestrzeni ponad szklanym sufitem. Aspiruje do funkcji rozdającego przy globalnym pokerze w City. Astronauta, jako symbol jankeskiego deep state, zadecydował, że skórki od bananów podrzucone mu przez Czerwoną Tarczę, czyli wolna miłość i pseudo-korporacja gayowska są toksycznym, niebezpiecznym robactwem wprost z fantasmagorii Ridleya Scotta. Obniżają dochody Astronauty i wszystkich którzy są pod jego opieką. Dlatego Astronauta postawił na Angel Studio i „Wybranych”.

Na marginesie gorąco modlę się by Gibsonowi udał się serial o tureckim oblężeniu Krety i druga część jego filmowej Chrystologii, czyli „Resurrection”. Jest bowiem bardziej krytycznym selekcjonerem scenariuszy.

Ciekawe kto podejmie się sfilmowania tragedii syna Muska przerobionego jak się zdaje na własne życzenie na parodię kobiety. Jest to prawdziwa tragedia, albowiem młody Musk sam zarządał wytrzebienia i zaimplantowania jałowej, bezpłodnej macicy. Mężczyźni wszak po operacji płciowej dzieci począć nie mogą. Matkami nigdy nie będą. Dlatego nigdy nie staną się faktycznymi kobietami.

Co znaczy wygrana Trumpa dla nas? Mianowicie, że deep state pozwala Trumpowi by dyscyplinował organizację niemiecką, a nawet po to go wypromował. Jeśli Czerwona Tarcza może mieszać w jankeskiej kasie, Astronauta będzie mieszał w Europie. Jutro święto polskiej niepodległości. Obawiamy się prowokacji. Być może jakaś będzie. Ale szmaciana. Być może mylę się, ale tak sądzę. Sądzę nadto, że nieskuteczność prób storpedowania Marszu Niepodległości przez koalicję, była zapowiedzią zwycięstwa Trumpa. Agentura amerykańska wytłumaczyła organizacji niemieckiej jak krowie na rowie, że utrzymanie ducha patriotycznego w polskim pospolitym ruszeniu leży w jej interesie. Być może sami to rozumieją. Jest to wszak dobry wentyl nastrojów również antyniemieckich. Oprócz tego, że Marsz jest pożyteczny dla naszej tożsamości i aktywności, jest to poręczne narzędzie propagandowe dla różnych organizacji. Może się wymknąć spod kontroli, ale jeśli Polski nie będzie, handel organizacji niemieckiej z Moskwą przekształci się w otwarty wyzysk Europy przez kreml. Już nim jest, ale korzystają na nim przynajmniej aristoi spod znaku Czerwonej Tarczy. 

Pewien mój znajomy mówi: niech Niemcy robią tak dalej to, co robią w sprawie Polski. To najprostsza droga do upadku organizacji Olafa Scholza. No i sprawdza się. Jego rząd rozwala się. Jego agentura w polskim parlamencie i rządzie daje ciała, gorzej niż on sam. Zakładam, że ta karykatura polityki niemieckiej wobec Polaków w wykonaniu Tuska, Bodnara i Kosiniaka, łącznie z czerwoną kartką, jaką otrzymali od Komisji Weneckiej, dała do myślenia jemu samemu i Wermacht nas jutro nie odwiedzi.

Nasz Król wysłuchuje naszych modlitw i Jego moc znajduje dojście nawet do inżynierów społecznych z Brukseli, Berlina i Wenecji. Nie ustawajmy w wierze, nie traćmy nadziei i przewodnich wątków w naszych modlitwach. Miłość zaś, jak poucza nas święty Posłaniec Najwyższego, czyńmy w prawdzie.

---

tagi: polska  marsz niepodległości  trump  wybory'2024  deep state  wybory'2021  astronauta  czerwona tarcza 

	Magazynier
	10 listopada 2024 22:12

54     2183    21 zaloguj sie by polubić