-

Magazynier : Sprawy zaściankowe, stare i nowe. Małżonek, nauczyciel akademicki.

"... ale świat nie chce być źle rządzony" - Księga XII Metafiyzyki Arystotelsa

"... ale świat nie chce być źle rządzony" to końcowe zdanie Księgi XII Metafiyzyki Arystotelsa. Zdanie to potwierdza jeszcze raz to, co dostrzegł 20-wieczny niemiecki tomista Józef Pieper, mianowicie iż nauczanie Arystotelesa ma funkcję polityczną, dokładniej archontologiczną. Chodzi tu bowiem o władzę. Archontologia zaś to nauka o władzy. Zacytowane zdanie pojawia się we fragmencie, który ma przypieczętować triumf jego koncepcji nad pitagorejskimi i platońskimi. W sumie chodzi tu o pokonanie agentur wpływów egipskich i perskich: "A ci, którzy mówią, że liczba matematyczna jest pierwsza i generują jeden rodzaj substancji po drugim i podają różne zasady dla każdego z nich, czynią substancję wszechświata zwykłą serią epizodów (ponieważ jedna substancja nie ma wpływu na inną poprzez swoje istnienie lub nieistnienie) i dają nam wiele rządzących zasad; ale świat nie chce być źle rządzony." Księga XII to właśnie owa astrologiczna część Metafizyki, którą bardzo ciekawie skomentował O. Mieczysław Albert Krąpiec OP w swojej książce Filozofia w teologii. Całość tego cytatu podałem w http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/m-a-krapiec-op-filozofia-w-teologii-fragment-kosmos-bog-i-ruch-wg-arystotelesa-dla-valsera

Tekst ten świadczy o lojalnosci Arystotelesa wobec organizacji delfickiej i dynastii macedońskiej. Do kiedy Arystotels pozostwała lojalny wobec Aleksandra Wlk, trudno stwierdzić. Zapewnie zależało to od relacji Delf z Filipem i Aleksandrem. Ale drogi Aleksandra i Arystotelesa mogły rozejście znacznie wcześniej, gdy z Arteneus, z dworu Hermiasa, podstępnie zabitego przez Persów, przeniósł się na dwór Filipa. W Żywotach sławnych filozofów Diogenes Laertios tak to opisuje: "Stamtąd (z Arteneus) wyjechał do Macedonii na dwór Filipa i podjął się nauczania jego syna Aleksandra. I u niego uprosił, aby odbudowana została jego ojczyzna, zburzona doszczętnie przez Filipa, i to uzyskał. Dla swoich obywateli ułożył też prawa. Ale i w szkole wprowadził porządek prawny wzorem Ksenokratesa, tak żeby co dziesięć dni czynić kogoś kierownikiem. Skoro zaś uznał, że należycie już wdrożył Aleksandra, wyruszył do Aten, poleciwszy mu swego siostrzeńca Kallistenesa z Olintu. Ten jednak nazbyt swobodnie odzywał się do króla i nie był mu posłuszny; podają, że Arystoteles zganił go za to, mówiąc: Krótko mi, chłopcze, pożyjesz, przez to, co wygadujesz – Ὠκύμορος δή μοι, τέκος, ἔσσεαι, οἷ’ ἀγορεύεις. Tak też się stało. Gdy się bowiem wydało, że wraz z Hermolaosem spiskował przeciw Aleksandrowi, w żelaznej klatce był wożony z robactwem i poniżany,a w końcu rzucony lwu na pożarcie, tak oto zginął. Arystoteles zaś, powróciwszy do Aten, przez trzynaście lat kierował swą szkołą, po czym schronił się w Chalkis, gdy hierofant Eurymedon skierował przeciwko niemu oskarżenie o bezbożność albo, jak mówi Faworinos w Historii rozmaitej, z oskarżenia Demofilosa o to, że stworzył hymn na cześć wspomnianego Hermiasa, bo i na jego posągu w Delfach był następujący epigramat:

Jego to, łamiąc bezbożnie święte prawo szczęsnych,

zamordował król Persów uzbrojonych w łuki.

Nie w krwawym pojedynku jawnie włócznią go pokonał,

lecz wiary nadużywszy męża poczciwego. " (tłumaczenie Marian A. Wesoły http://cidn.ajp.edu.pl/publications/details/i6754)

Hermias, władca Arteneus, zabity przez Persów jako grecki poseł, wypełniał zobowiązania wobec Aleksandra oraz wobec Delf. Lapidarność tekstu Laertiosa jest bardzo zagadkowa. Śmiem twierdzić, że nie do końca rozumiemy gry oryginalnych słów greckich w których muszą być zawarte historyczne aluzje. Tak jak w przypadku słowa aegidos oznaczającego i tarczę i kozła. Tarcza bowiem, pokryta skórką kaukazkiego kozła/tura, ma być symbolem władzy Zeusa czyli być może całej dynastii władców sumeryjskiej Larsy (Rin-Sin I, Rin-Sin II, Rin-Sin III). Tym sposobem nawiązuje do handlu skórami kaukazkich kozłów na potrzeby dawnych zbroi i tarcz. Ogólnie do potęgi Rin-Sinów, założycieli organizacji zwanej potem olimpijską. Mitologia bowiem to dla starożytnych przewodnik po ich niedawnej przeszłości i po ich ówczesnej teraźniejszości, czyli przewodnik w merkantylnych układach (politycznych i handlowych). 

Dla ciekawych podaję tu również hymn Arystoelesa ku czci Harmiasa władcy Arteneusa, który tragicznie zginął jako poseł i razem wywiadowca z ręki Persów a także epigramaty cytowane przez Laertiosa: "

Cnoto, wielce troskliwa o rodzaj śmiertelny,

zdobyczy przepiękna w żywocie,

dla twego, dziewico, wdzięku,

i umrzeć zazdrosnym w Helladzie jest losem,

i trudy znosić płomienne bez wytchnienia.

Taki w sercu wydajesz owoc

jednako śmiertelny, od złota cenniejszy,

od rodów tudzież od snu promiennego.

Dla ciebie też boski

Herakles i Ledy młodzieńcy,

wiele sprawili w czynach

twoją nabywając potęgę.

Dla twych pragnień Achilles i Ajas

do domostw Hadesa wstąpili.

Dla twojego lubego wdzięku Atarneusu

wychowanek słońca się wyzbył blasku.

Przeto godny opiewania w czynach;

nieśmiertelność przydają mu Muzy,

Córy Mnemozyny, Zeusa

gościnnego cześć przydając

w nagrodę za trwałą przyjaźń.

[E p i g r a m  D i o g e n e s a  L a e r t i o s a]

Jest też i nasz do niego epigram tak brzmiący:

Eurymedon wtedy miał Arystotelesa o bezbożność

skarżyć, Demetry tajemnej będąc sługą,

lecz pijąc akonit był zniknął; tak oto bez trudu

były do pokonania donosy niesprawiedliwe."

Ciekawe jest to, że oskarżyciel Arystotelesa to wyznawca Demeter a więc ktoś związany z zachodnią Attyką i kultami eleuzejskimi. Rywalizacja między Elusis a Atenami jest tu przedmiotem wyraźnej aluzji. Może też chodzić o podejrzenie ze strony Laertiosa o rozłam w ramach organizacji delfickiej na stronnictwo implerialne popierające Aleksandra i anty-aleksandryjskie. 

Laertios wraca znowu w tym momencie do napięcia między samym Arystotelsem a Aleksandrem: 

"[A f r o n t  A l e k s a n d r a  w z g l ę d e m  A r y s t o t e l e s a]

Powiadają, że za to, iż polecił Aleksandrowi Kallistenesa, narazić się miał

królowi, który, aby sprawić mu przykrość, wywyższył Anaksymenesa i wysłał

Ksenokratesowi podarki." 

W końcu zamieszczam cześci 8-10 Księgi XII Metafizyki, dla zainteresowanych oraz dla dukumentalnych odnośników, fragment przetłumaczony przez automatycznego tłumacza z angielskiego. Muszę tu przyznać, że dostrzegam tu jakby rytualne ukłony filozofa wobec mitologii a zatem wobec fenickiej przeszłości organizacji delfickiej. Nie potrafię jednak odczytać jaka jest postawa Arystotelesa w stosunku do Delf i Aleksandra. Być może lawiruje, bo musi. Być może są tu głębsze aluzje:

"Eudoksos przypuszczał, że ruch słońca lub księżyca obejmuje w obu przypadkach trzy sfery, z których pierwsza jest sferą gwiazd stałych, druga porusza się po okręgu biegnącym wzdłuż środka zodiaku, a trzecia po okręgu nachylonym w poprzek szerokości zodiaku; ale okrąg, po którym porusza się księżyc, jest nachylony pod większym kątem niż ten, po którym porusza się słońce. Ruch planet obejmuje w każdym przypadku cztery sfery, z których pierwsza i druga są takie same jak dwie pierwsze wspomniane powyżej (ponieważ sfera gwiazd stałych jest tą, która porusza wszystkie inne sfery), Natomiast bieguny trzeciej sfery każdej planety znajdują się w okręgu, który przecina zodiak, a ruch czwartej sfery odbywa się w okręgu, który jest nachylony pod kątem do równika trzeciej sfery; Bieguny trzeciej sfery są różne dla każdej z pozostałych planet, ale bieguny Wenus i Merkurego są takie same.

"Callippus ustalił położenie sfer tak samo jak Eudoxus, ale chociaż przypisał Jowiszowi i Saturnowi taką samą liczbę jak Eudoxus, uważał, że należy dodać jeszcze dwie sfery do Słońca i dwie do Księżyca, jeśli chce się wyjaśnić zaobserwowane fakty; i jeszcze jeden do każdej z pozostałych planet.

"Jeśli jednak wszystkie połączone sfery mają wyjaśnić obserwowane fakty, konieczne jest, aby dla każdej z planet istniały inne sfery (o jedną mniej niż te dotychczas przypisane), które przeciwdziałają tym już wymienionym i przywracają do tej samej pozycji najbardziej zewnętrzną sferę gwiazdy, która w każdym przypadku znajduje się poniżej danej gwiazdy; ponieważ tylko w ten sposób wszystkie działające siły mogą wywołać obserwowany ruch planet. Ponieważ więc sfer zaangażowanych w ruch samych planet jest - osiem dla Saturna i Jowisza i dwadzieścia pięć dla pozostałych, a spośród nich tylko te zaangażowane w ruch najniżej położonej planety nie muszą być przeciwdziałane, sfer przeciwdziałających ruchom dwóch najbardziej oddalonych planet będzie sześć, a sfer przeciwdziałających ruchom czterech następnych planet

będzie szesnaście; zatem liczba wszystkich sfer - zarówno tych, które poruszają planetami, jak i tych, które im przeciwdziałają - wyniesie pięćdziesiąt pięć. A jeśli nie dodamy do Księżyca i Słońca ruchów, o których wspomnieliśmy, cały zestaw sfer będzie liczył czterdzieści siedem.

"Proszę więc przyjąć tę liczbę jako liczbę sfer, tak że nieruchome substancje i zasady również mogą być prawdopodobnie przyjęte jako tylko tyle; twierdzenie o konieczności należy pozostawić silniejszym myślicielom. Jeśli jednak nie może istnieć żaden ruch przestrzenny, który nie prowadziłby do ruchu gwiazdy, i jeśli ponadto każda istota i każda substancja, która jest odporna na zmiany i sama w sobie osiągnęła to, co najlepsze, musi być uważana za cel, to nie może istnieć żadna inna istota poza tymi, które wymieniliśmy, ale musi to być liczba substancji. Jeśli bowiem istnieją inne, spowodują one zmianę jako ostateczną przyczynę ruchu; ale nie może być innych ruchów poza tymi wymienionymi. Rozsądnie jest wywnioskować to z rozważań na temat ciał, które są poruszane; ponieważ jeśli wszystko, co się porusza, jest dla tego, co jest poruszane, a każdy ruch należy do czegoś, co jest poruszane, żaden ruch nie może być dla siebie ani dla innego ruchu, ale wszystkie ruchy muszą być dla gwiazd. Jeśli bowiem ma istnieć ruch ze względu na ruch, ten ostatni będzie musiał być również ze względu na coś innego; tak więc, ponieważ nie może istnieć nieskończony regres, końcem każdego ruchu będzie jedno z boskich ciał poruszających się po niebie.

"(Najwyraźniej istnieje tylko jedno niebo. Jeśli bowiem jest wiele niebios, tak jak wielu jest ludzi, to poruszające się zasady, z których każde niebo będzie miało jedną, będą miały jedną formę, ale będzie ich wiele. Ale wszystkie rzeczy, których jest wiele, mają materię; ponieważ jedna i ta sama definicja, np. człowieka, odnosi się do wielu rzeczy, podczas gdy Sokrates jest jeden. Ale pierwotna istota nie ma materii, ponieważ jest kompletną rzeczywistością. Tak więc niewzruszony pierwszy poruszyciel jest jeden zarówno w definicji, jak i w liczbie; tak samo jest z tym, co jest poruszane zawsze i nieustannie; dlatego istnieje tylko jedno niebo). Nasi przodkowie w najodleglejszych wiekach przekazali swoim potomnym tradycję w formie mitu, że te ciała są bogami i że boskość otacza całą naturę. Reszta tradycji została dodana później w formie mitycznej w celu przekonania tłumów oraz jej prawnej i utylitarnej celowości; mówią, że ci bogowie są w postaci ludzi lub jak niektóre z innych zwierząt, i mówią inne rzeczy wynikające i podobne do tych, o których wspomnieliśmy. Gdyby jednak oddzielić pierwszy punkt od tych dodatków i wziąć go samego - że uważali oni pierwsze substancje za bogów, należy uznać to za natchnioną wypowiedź i zastanowić się, że chociaż prawdopodobnie każda sztuka i każda nauka była często rozwijana tak dalece, jak to możliwe, i ponownie ginęła, te opinie, wraz z innymi, zachowały się do dnia dzisiejszego jak relikty starożytnego skarbu. Tylko w ten sposób opinia naszych przodków i naszych najwcześniejszych poprzedników jest dla nas jasna.

Część 9 "



"Natura boskiej myśli wiąże się z pewnymi problemami; bo chociaż myśl jest uważana za najbardziej boską z obserwowanych przez nas rzeczy, pytanie, jak musi być usytuowana, aby mieć taki charakter, wiąże się z trudnościami. Jeśli bowiem nie myśli o niczym, to co tu jest godnego uwagi? Jest jak ktoś, kto śpi. A jeśli myśli, ale zależy to od czegoś innego, to (ponieważ to, co jest jego substancją, nie jest aktem myślenia, ale mocą) nie może być najlepszą substancją; ponieważ to dzięki myśleniu należy do niego jego wartość. Ponadto, niezależnie od tego, czy jego substancją jest zdolność myślenia, czy akt myślenia, o czym myśli? Albo o sobie, albo o czymś innym; a jeśli o czymś innym, to albo o tej samej rzeczy zawsze, albo o czymś innym. Czy ma zatem znaczenie, czy myśli o dobru, czy o jakiejś przypadkowej rzeczy? Czy nie istnieją rzeczy, o których myślenie jest nieprawdopodobne? Najwyraźniej więc myśli o tym, co jest najbardziej boskie i cenne, i nie zmienia się; zmiana byłaby bowiem zmianą na gorsze, a to już byłoby ruchem. Po pierwsze, jeśli "myśl" nie jest aktem myślenia, ale potencją, rozsądne byłoby przypuszczenie, że ciągłość myślenia jest dla niej męcząca. Po drugie, najwyraźniej istniałoby coś cenniejszego niż myśl, a mianowicie to, o czym się myśli. Ponieważ zarówno myślenie, jak i akt myślenia będą należeć nawet do tego, kto myśli o najgorszej rzeczy na świecie, więc jeśli należy tego unikać (a należy, ponieważ są nawet rzeczy, których lepiej nie widzieć niż widzieć), akt myślenia nie może być najlepszą z rzeczy. Dlatego boska myśl musi myśleć sama z siebie (ponieważ jest najdoskonalszą z rzeczy), a jej myślenie jest myśleniem o myśleniu.

"Ale najwyraźniej wiedza, percepcja, opinia i zrozumienie mają zawsze coś innego jako swój przedmiot, a siebie tylko przy okazji. Ponadto, jeśli myślenie i bycie myślanym są różne, to w odniesieniu do czego dobroć należy do myśli? Ponieważ bycie aktem myślenia i bycie przedmiotem myślenia nie są tym samym. Odpowiadamy, że w niektórych przypadkach wiedza jest przedmiotem. W naukach produktywnych jest to substancja lub istota przedmiotu, pomijając materię, a w naukach teoretycznych definicja lub akt myślenia jest przedmiotem. Ponieważ zatem myśl i przedmiot myśli nie różnią się w przypadku rzeczy, które nie mają materii, boska myśl i jej przedmiot będą takie same, tj. myślenie będzie jednym z przedmiotem jego myśli.

"Pozostaje jeszcze jedno pytanie - czy przedmiot boskiej myśli jest złożony; bo gdyby tak było, myśl zmieniałaby się, przechodząc od części do części całości. Odpowiadamy, że wszystko, co nie ma materii, jest niepodzielne - tak jak myśl ludzka, a raczej myśl istot złożonych, jest w pewnym okresie czasu (ponieważ nie posiada dobra w tym lub w tamtym momencie, ale jego najlepsze, będące czymś innym niż to, jest osiągane tylko w całym okresie czasu), tak przez całą wieczność jest myśl, która ma siebie za swój przedmiot.

Część 10 "



"Musimy również rozważyć, na który z dwóch sposobów natura wszechświata zawiera dobro i najwyższe dobro, czy to jako coś odrębnego i samego w sobie, czy też jako porządek części. Prawdopodobnie na oba sposoby, tak jak robi to armia; ponieważ jej dobro znajduje się zarówno w jej porządku, jak iw jej przywódcy, a bardziej w tym drugim; ponieważ nie zależy on od porządku, ale zależy od niego. Wszystkie rzeczy są jakoś uporządkowane, ale nie wszystkie tak samo - zarówno ryby, ptactwo, jak i rośliny; a świat nie jest taki, że jedna rzecz nie ma nic wspólnego z drugą, ale są ze sobą połączone. Wszystkie bowiem są uporządkowane razem w jednym celu, ale jest to tak, jak w domu, w którym wolni ludzie mają najmniej swobody, aby działać przypadkowo, ale wszystkie rzeczy lub większość rzeczy są już dla nich ustalone, podczas gdy niewolnicy i zwierzęta niewiele robią dla wspólnego dobra i w większości żyją przypadkowo; ponieważ jest to rodzaj zasady, która stanowi naturę każdego z nich. Chodzi mi na przykład o to, że wszyscy muszą przynajmniej rozpuścić się w swoich elementach, a są też inne funkcje, w których wszyscy uczestniczą dla dobra całości.

"Nie możemy nie zauważyć, jak wiele niemożliwych lub paradoksalnych rezultatów napotykają ci, którzy mają inne poglądy niż nasze, i jakie są poglądy subtelniejszych myślicieli i które poglądy wiążą się z najmniejszymi trudnościami. Wszyscy tworzą wszystkie rzeczy z przeciwieństw. Ale ani "wszystkie rzeczy", ani "z przeciwieństw" nie są właściwe; ani ci myśliciele nie mówią nam, w jaki sposób wszystkie rzeczy, w których obecne są przeciwieństwa, mogą być wykonane z przeciwieństw; ponieważ przeciwieństwa nie są dotknięte przez siebie nawzajem. Dla nas ta trudność jest naturalnie rozwiązana przez fakt, że istnieje trzeci element. Myśliciele ci jednak czynią jedno z dwóch przeciwieństw materią; czynią to na przykład ci, którzy czynią nierówne materią dla równego lub wiele materią dla jednego. Ale to również jest obalane w ten sam sposób; ponieważ jedna materia, która leży u podstaw jakiejkolwiek pary przeciwieństw, nie jest sprzeczna z niczym. Co więcej, wszystkie rzeczy, z wyjątkiem jednej, będą, zgodnie z poglądem, który krytykujemy, uczestniczyć w złu; ponieważ samo zło jest jednym z dwóch elementów. Ale druga szkoła nie traktuje dobra i zła nawet jako zasad; jednak we wszystkich rzeczach dobro jest w najwyższym stopniu zasadą. Szkoła, o której wspomnieliśmy na początku, ma rację, mówiąc, że jest zasadą, ale w jaki sposób dobro jest zasadą, nie mówią - czy jako koniec, czy jako poruszający, czy jako forma.

"Empedokles ma również paradoksalny pogląd; ponieważ utożsamia dobro z miłością, ale jest to zasada zarówno jako poruszająca (ponieważ łączy rzeczy), jak i jako materia (ponieważ jest częścią mieszaniny). Nawet jeśli zdarza się, że ta sama rzecz jest zasadą zarówno jako materia, jak i poruszyciel, to jednak istota tych dwóch nie jest taka sama. Pod jakim względem zatem miłość jest zasadą? Paradoksalne jest również to, że walka powinna być niezniszczalna; natura jej "zła" (walki) jest po prostu walką.

"Anaksagoras czyni z dobra zasadę motywacyjną; ponieważ jego "rozum" porusza rzeczy. Ale porusza je dla celu, który musi być czymś innym niż on, z wyjątkiem naszego sposobu przedstawiania sprawy; ponieważ z naszego punktu widzenia sztuka medyczna jest w pewnym sensie zdrowiem. Paradoksem jest również nie przypuszczać przeciwieństwa dobra, tj. rozumu. Ale wszyscy, którzy mówią o przeciwieństwach, nie robią z nich żadnego użytku, chyba że nadamy ich poglądom kształt. A dlaczego niektóre rzeczy są nietrwałe, a inne niezniszczalne, nikt nam nie mówi; ponieważ wszystkie istniejące rzeczy tworzą z tych samych zasad. Co więcej, niektórzy czynią istniejące rzeczy z nieistniejących; a inni, aby uniknąć konieczności tego, czynią wszystkie rzeczy jednością.

"Ponadto,

dlaczego zawsze powinno być stawanie się i jaka jest przyczyna stawania się - tego nikt nam nie mówi. A ci, którzy zakładają dwie zasady, muszą zakładać inną, wyższą zasadę, podobnie jak ci, którzy wierzą w Formy; dlaczego bowiem rzeczy zaczęły uczestniczyć lub dlaczego uczestniczą w Formach? I wszyscy inni myśliciele są konfrontowani z konieczną konsekwencją, że istnieje coś sprzecznego z Mądrością, tj. z najwyższą wiedzą; ale my nie jesteśmy. Nie ma bowiem nic przeciwnego temu, co jest pierwotne; ponieważ wszystkie przeciwieństwa mają materię, a rzeczy, które mają materię, istnieją tylko potencjalnie; a niewiedza, która jest przeciwna jakiejkolwiek wiedzy, prowadzi do przedmiotu przeciwnego przedmiotowi wiedzy; ale to, co jest pierwotne, nie ma przeciwieństwa.

"Ponownie, jeśli oprócz rzeczy zmysłowych nie istnieją żadne inne, nie będzie pierwszej zasady, porządku, stawania się, ciał niebieskich, ale każda zasada będzie miała przed sobą zasadę, jak w relacjach teologów i wszystkich filozofów przyrody. Ale jeśli Formy lub liczby mają istnieć, nie będą przyczyną niczego, a jeśli nie, to przynajmniej nie ruchu. Ponadto, w jaki sposób rozciągłość, tj. kontinuum, ma powstać z nierozciągłych części? Ponieważ liczba nie wytworzy kontinuum ani jako poruszający, ani jako forma. Ale znowu nie może istnieć żadne przeciwieństwo, które jest również zasadniczo produktywną lub poruszającą zasadą; ponieważ byłoby możliwe, aby tak nie było. A przynajmniej jego działanie byłoby następcze w stosunku do jego mocy. Świat nie byłby więc wieczny. Ale jest; jedna z tych przesłanek musi więc zostać odrzucona. Powiedzieliśmy już, jak należy to zrobić. Co więcej, na mocy tego, co liczby lub dusza i ciało, lub ogólnie forma i rzecz, są jednym - o tym nikt nam nic nie mówi; ani nikt nie może powiedzieć, chyba że powie, tak jak my, że poruszający czyni je jednym.
A ci, którzy mówią, że liczba matematyczna jest pierwsza i generują jeden rodzaj substancji po drugim i podają różne zasady dla każdego z nich, czynią substancję wszechświata zwykłą serią epizodów (ponieważ jedna substancja nie ma wpływu na inną poprzez swoje istnienie lub nieistnienie) i dają nam wiele rządzących zasad; ale świat nie chce być źle rządzony. "

 



tagi: polityka  władza  ateny  arystoteles metafizyka księga xii  artenues  hermias  aleksander wlk 

Magazynier
12 sierpnia 2023 16:38
0     563    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

zaloguj się by móc komentować